AKT XIII - ostatni

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

SCENA PIERWSZA

DŻEF, BEN, SILVER


(Ben i Silver siedzą spokojnie w salonie)

BEN

Silv, bo...

(przerywa, gdyż gaśnie światło)

Huh? Co do...

(nagle z góry słychać wrzaski Dżefa, który był w trakcie brania prysznica)

DŻEF

(chwilę potem zbiega na dół nagi)

(ciii, nikt nie widzi, światła nie ma, zboku jebany)

Niech mi ktoś wytłumaczy, co do cholery się dzieje?!

BEN

O, Dżef. Nie widzę cię, czekaj...

(podchodzi do niego , wymachując rękoma)

Patrz, chyba znalazłem włącznik...

(ciągnie...)

DŻEF

Co kurwa!? To nie jest włącznik, kretynie, za co ciągniesz?!

BEN

(orientuje się, co właśnie zrobił)

Łot?!

(i nagle światło wraca)

SILVER

(spogląda w kierunku dwóch pojebów)

Ben, czy ty i Dżef...

DŻEF

To nie to, co myślisz!

BEN

(spierdala do innego pokoju)

SILVER

Dżef... Dlaczego ty jesteś nagi... I... czasem cieszę się, że nie mam rąk.


SCENA DRUGA

CZYTELNIK, MASKY, TOBY, HOODIE


CZYTELNIK

(siedząc z proxies na kanapie w salonie)

Ostatnia bitwa była naprawdę nieprawdopodobna, co?

TOBY

Taaak, ale byłem wspaniały, prawda?

CZYTELNIK

(smutnym tonem)

Czyli jednak...?

MASKY

Czyli już widzisz?

HOODIE

...

CZYTELNIK

Od dłuższego czasu. Jednak chciałam to zrobić ostatni raz.

TOBY

Ostatni?

CZYTELNIK

Tak. Chciałam okłamać się ostatni raz. Dziękuję wam za wszystko. Za uratowanie przed szalonymi fankami, za wspólnie złożone ofiary, za wspólnie zjedzone gofry i wszystkie walki na serniki. Za naśmiewanie się z rąk Silvera, za wrabianie Jeffa i uciekanie przed Offenderem. To wspaniałe wspomnienia. Chciałabym móc sprawić, by to trwało wiecznie. Mogliśmy przeżyć jeszcze tyle wspaniałych przygód. Już widziałam, jak zmagamy się z pracą w prawdziwym świecie, jak klonujemy Offendera, jak przypadkowo wysadzamy rezydencję, jak robimy fuzję Jacka i Jeffa. Naprawdę chciałabym to wszystko zrobić. 

MASKY

Również żałuję.

TOBY

Ale o co chodzi.

CZYTELNIK

To najbardziej lamerskie pożegnanie ever. Ale to jedyne, na które mnie stać. Dlatego mi przykro. 

HOODIE

...

MASKY

Mam nadzieję, że stąd wyjdziesz. Przykro by nam było, gdybyś spędziła resztę życia w przebrzydłym miejscu.

TOBY

Ale co się dzieje?!

MASKY

Skoro już wiesz, to wyjdziesz. Dasz radę.

HOODIE

...

CZYTELNIK

(uśmiecha się ostatni raz i zamyka oczy)

(mija chwila)

(otwiera oczy równie wolno, jak je zamknęła)

(spogląda na brudne, otaczające ją zewsząd ściany)

Witam rzeczywistość.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Nie będę kłamać, wymyśliłam to bez namysłu. Początkowe zakończenie jest gotowym szkicem sprzed dwóch lat, jednak brakowało mi co najmniej kilku aktów, by móc je wklepać. Pierwsza rzecz, którą napisałam od jakiegoś roku (?). Wydaje mi się, że już nie dam rady tego naprawić, ale chciałam spróbować dowalić coś, nad czym można pomyśleć lub różnie to zinterpretować. Być może zmienię zdanie, być może kiedyś jeszcze o mnie usłyszycie. Na razie mam naprawdę wiele, wiele problemów przez szkołę, która sprawiła, że tracę wszystko i wszystkich. Nie wiem, czy zrozumiecie, nie wiem nawet, czy pamiętacie. Wiem, że mnie nienawidzicie, po prostu zniknęłam bez słowa, gdy miałam wrócić. Chciałam, próbowałam, starałam się, jednak nie potrafiłam. Bardzo przepraszam, że wszystkich zawiodłam. Jedyne, co mogę powiedzieć, to to, że postaram się pracować nad sobą, w jakikolwiek możliwy sposób. Bardzo dziękuję za uwagę! Być może do zobaczenia!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro