aresztowanie i kaucja

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pov.Piotr
Wyłączyłem budzik i poszedłem do kuchni po kawę. Tak jak wczoraj Gucio wstał trochę wcześniej niż zwykle.
- Dziendobry, ziewnął.
- Dziendobry Guciu. Powiedziałem z uśmiechem. Chłopak podał mi kawę za którą podziękowałem. Alex przybiegł do nas by się pomiziać i coś zjeść. Dałem mu jedzenie. Gutek po zjedzeniu kanapki wziął leki od lekarza.
- Lepiej się czujesz?  Zapytałam troskliwie.
- Tak, jest okej. O wiele lepiej niż wczoraj. Powiedział
A mi ulżyło. Telefon znów zadzwonił. Poszedłem odebrać, dzwoniła Lucyna. - Gutek jedziemy!  kamery zarejestrowały Konarską. Zlapiemy ją! Powiedziałem i zacząłem się szybko ubierać. Chłopak zrobił to samo i po chwili wyszliśmy. Na komendzie zatrzymał nas komendant. Powiedział że dzisiaj wyjątkowo Alex nie może jechać z nami tylko na jakieś szkolenie. Chwilę się z nim wykłóciłem ale i tak to nic nie dało. Pogłaskałem psa i razem z Guciem pojechaliśmy pod bank gdzie miała być Konarska. Trop okazał się fałszywy i do południa wykonywalismy papierową robotę. Po południu pojechaliśmy pod klinikę i tym razem trop okazał się być słuszny.
Zaczailiśmi się koło budynku przy drzewie. Po mału zaczęliśmy iść. Zauważyliśmy Konarską. Ruszyliśmy z dwóch stron.
- Stój!!  Krzyknąłem. Kobieta zaczęła uciekać na parking ale wtedy Gutek ją zaskoczył celując w nią bronią.
- Co, tego się nie spodziewałaś?  Zapytał a na mojej twarzy zagościł cień uśmiechu. Skułem ją a następnie zaprowadziłem do auta. Odpaliłem i ruszyliśmy na komende. Wybraliśmy drogę koło obszernego lasu, była ona dłuższa o pół godziny ale z dala od gapiów którzy potrafili nawet za nami pojechać byleby tylko czegoś się dowiedzieć. Kobieta była stosunkowo cicho. Po chwili telefon zadzwonił.
- Tak Lucynko?  Zapytałem
- Chodzi o Dolańskiego. Ktoś wpłacił aukcje i wyszedł z więzienia.
- Jak to wyszedł??  Zapytałem niedowieżając
- No normalnie wyszedł. Teraz pojechał do domu. Powiedziała
- Okej, my mamy Konarską i za niedługo będziemy.
- Pośpieszcie się bo jest już prawie ciemno a komendant chce zamknąć te sprawę. Powiedziała i rozłączyła się.
Zapaliłem światła by lepiej widzieć drogę i w ciszy jechaliśmy. Po kilku minutach odezwał się Gutek.
- Czy tylko mi się wydaje czy to auto nas śledzi?  Zapytał.
Spojrzałem w lusterko.
- Może chce przejechać. Zjechałem trochę z drogi ale auto nie skorzystało zamiast tego uderzyło w nas jakby chciało nas zepchnąć.
- Gutek trzymaj się. Powiedziałem i przyspieszyłem by go zgubić. Robiło się coraz bardziej groźnie, było ciemno i mokro przez deszcz a auto coraz bardziej nam nas napierało. Gutek odsunął szybę i zaczął strzelać jednak Konarska chciała zabrać mu broń.
- CO ty robisz?! Przestań!!  Krzyknął.
Po chwili auto z impetem uderzyło w nas. Przekoziołkowalismy kilka razy.
Ostatkiem sił spojrzałem w prawo. Gutek bezwładnie leżał, był nieprzytomny i nie wyglądał najlepiej
- Guciu. Szepnąłem
Potem widziałem już tylko ciemność.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro