Ciężka noc i tajemniczy telefon

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Była 2 w nocy gdy Piotra ze snu obudził Alex. Pies niespokojnie skomlał i kręcił się jakby chciał coś pokazać. Męszczyzna przetarł zaspane oczy.
- Alex co się dzieje przyjacielu?  Zapytał i ziewnął. Pies zaskomlał i ruszył w głąb domu. Piotr westchnoł i wstał z łóżka. Zmęczony po omacku przeszedł z sypialni do salonu. Dopiero teraz zoriemtował się że Alex prowadzi go do kanapy gdzie powinien spać Gutek. Chłopak nerwowo rozglądał się i na pierwszy rzut oka widać było że coś jest nie tak. Gutek pojękiwał z bólu. Leki przeciwbólowe przestały działać.
Piotr podszedł bliżej.
- Guciu?  Zapytał zmartwiony
Chłopak podniósł głowę
- Przepraszam że Cię obudziłem. Powiedział cicho.
- Nie obudziłeś, Alex się niepokoi. Powiedział i wskazał na psa który położył się koło Bielskiego.
- Nic mi nie jest to tylko leki przestały działać. Mruknął sennie.
- Chyba mam jakieś w szafce.
Piotr zapalił światło i po kilku minutach szukania znalazł paczkę leków. Podał szklankę wody chłopakowi i dwie tabletki które ten od razu połknął.
- Niedługo leki powinny zacząć działać.
Gutek pokiwał głową. Po chwili po mieszkaniu rozległ się dźwięk telefonu. Alex pobiegł i przyniósł urządzenie Gutkowi.
- Nie znam tego numeru. Odpowiedział szybko.
Piotr spojrzał na wyświetlacz i zmarszczył brwi.
- Odbierz i weź na głośny.
Powiedział.
Po chwili można było usłyszeć głos tajemniczej osoby.

- Aspirant Bielski jak mniemam.
- Tak kto mówi
- To nie istotne, ważne że wiem że następnym razem muszę się bardziej postarać by się ciebie pozbyć. Myślisz że uda Ci się schować??  Uciec??  Znajdę Cie!  Znajdę i zabije. Ten wybuch w kamienicy to był dopiero mały pokaz. Drugi już niedługo. Wiem że gdzieś tam jesteś. Jowita nie byłaby zadowolona że zostawiłeś ją samą w trumnie. Tak samo jak jej ojciec ja straciłam kogoś bardzo ważnego.
- Czego chcesz?  zapytał drżącym głosem.
- Hahaha twojej śmierci oczywiście.
Połączenie zakończenie
Alex zawarczał i zaszczekał głośno.
- Guciu spokojnie, spójrz na mnie proszę. Polecił Piotr.
- Damy radę
Wszystko będzie dobrze. Jestem tutaj.
Chłopak uśmiechnął się lekko. Następnie przytulił się do Piotra. Czuł że nie ma siły na to wszystko.
- Wie że żyje. Ten ktoś może przyjść i po was. Powiedział cicho.
- Spokojnie Guciu.
Piotr wzmocnił uścisk czując jak młodszy chłopak się trzęsie. Alex wziął koc w zęby i przykrył nim chłopaka. Po kilku minutach Gutek zasnął. Piotr położył go z powrotem do łóżka a następnie sam udał się do siebie. Martwił się. Cholernie się martwił. Napisał wiadomość do komendanta. Jutro z nim porozmawiać. Bał się zostawiać Gucia samego ale najwyżej pojadą razem do pracy jutro. Położył się i starał się zasnąć. Alex po chwili dołączył do niego.
- Obronimy go. Szepnął i pogłaskał psią sierść. Alec cicho szczeknął na potwierdzenie słów. Nikt nie miał zamiaru zostawiać chłopaka samego.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro