powrót do domu i koszmar

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Droga powrotna mijała im w ciszy. Piotr po kilku minutach postanowił ją przerwać, chciał dowiedzieć się dlaczego Gutek tak nagle i szybko chciał wyjść ze szpitala.
- Dlaczego tak szybko chciałeś opuścić szpital?  Zapytał zerkając na młodszego.
- To znaczy? 
- Wypisałeś się na własne rządanie tego samego dnia po operacji a powinieneś zostać jeszcze kilka dni na obserwacji. Powiedział Piotr.
- Wiesz że nie lubię szpitali. Odparł
- Nie wierzę że aż do tego stopnia. Powiedział. Chłopak westchnoł.
- Poprostu nie chciałem tam być, naprawdę dobrze się czuje a w szpitalu zdecydowanie za często bywam. Źle mi się kojarzą. Powiedział. Piotr przytaknął. Nie był zbyt przekonany do tego co mówi chłopak. Obiecał sobie że dowie się całej prawdy później. Kiedy wrócili do domu Gutek postanowił się położyć, co Piotr uznał za dobry pomysł wiedział jak chłopak mógł być zmęczony.
Pov.Piotr
Gutek spał na kanapie od godziny. Za oknem lał deszcz a ja zająłem się przygotowywaniem kolacji. Alex leżał na leżance. Myślałem nad tym wszystkim co się wydarzyło. Dolański zwiał a mnie czekała poważna rozmowa z komendantem bo nieźle przywaliłem jednemu z tych łajdaków. Nie wytrzymałem wtedy i poprostu się rzuciłem na niego. Westchnąłem i spojrzałem na chłopaka. Podszedłem po cichu i poprostu pocałowałem go we włosy. Głaszcząc je delikatnie. Chłopak mruknął coś niezrozumiałego i wtulił się w poduszkę. Wyglądał dalej trochę blado ale siniaki odrobinę wyblakły. Na zewnątrz zagrzmiało podszedłem do okna i odsłoniłem zasłony. Po chwili walnął głośno piorun i nagle Gutek podniósł się gwałtownie do siadu głośno oddychając i nerwowo zaczoł rozglądać się po pokoju. Szybko podbiegłem do młodszego i złapałem za ramiona
- Już spokojnie jestem tu. Już dobrze Guciu. Powiedziałem i przytuliłem chłopaka. Młodszy wtulił się we mnie. A ja delikatnie pogłaskałem jego włosy.
- P- piotr młodszy zaczął się trząść
- Nic Ci nie grozi, jestem przy tobie. Powtarzałem i kurczowo trzymałem przy sobie chłopaka. Po kilku chwilach młodszy się trochę uspokoił. - Guciu? Wszystko dobrze?  Zapytałem zmartwiony.
- Tak.... nic mi nie jest. Powiedział cicho.
- Zrobię ci herbatę. Powiedziałem i poszedłem po napój. Po chwili podałem chłopakowi kubek. Młodszy upił kilka łyków.
- Lepiej się czujesz?  Zapytałem troskliwie.
- Tak, dziękuję. Powiedział i odwrócił wzrok.
- co ci się śniło?  Zapytałem i dotknąłem jego ramienia. Brunet nagle się wzdrygnął na mój dotyk. Co wywołało u mnie zdziwionie.
- Guciu? 
- To nic takiego.... To tylko zły sen, koszmar. To nic. Odpowiedział dalej na mnie nie patrząc.
Delikatnie wziąłem podbródek chłopaka i odkreciłem do siebie by na mnie spojrzał.
- To nie jest nic takiego Guciu. Powiedziałem spokojnie.
- Proszę powiedz co ci się śniło.
- To wszystko. Jak mnie biją, wyzywają. To wszystko wróciło.
Powiedział a ja po chwili otarłem jego łzy kciukiem.
- Jesteś w domu, nic Ci nie grozi. Pamiętaj o tym.
Chłopak przytaknął z lekkim uśmiechem.
- Ja zawsze będę z tobą. Dodałem i po chwili oczy chłopaka znów zrobiły się pełne łez a lekki uśmiech zszedł z twarzy. Chłopak przetarł oczy i po chwili przytulił mnie obejmując kurczowo wokół szyji.
- Wiem o tym i naprawdę dziękuję. Powiedział a ja odwzajemniłem przytulas.
Wiedziałem  jednak że coś jest nie tak.
I za wszelką cenę muszę się dowiedzieć co się dzieje.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro