telefon

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pov.Piotr
Bib. Bib.   Bib. Bib
-Alex poczekaj.
Powiedziałem gdy pies chciał wziąć mój telefon.
- Guciu? 
- Hej, masz chwilę?  Zapytał.
- Tak a coś się stało?  Zapytałem
- Nie wiem jak ci to powiedzieć. Mógłbyś do mnie przyjechać? 
- Gutek co się dzieje?  Coś ty zmajstrował?  Zapytałem.
- Ja nic..... Tylko....  przyjedziesz?  to nie jest rozmowa na telefon. Powiedział nerwowo.
- Okej zaraz będę. Powiedziałem.
I rozłączyłem się.
- Alex chodź jedziemy. Powiedziałem. Pod kamienicą byliśmy w kilkanaście minut. Szybko wysiadlem. Alex pobiegł i zaczął obwąchiwać wszystko wokół. Zwłaszcza dżwi Gutka.
Chłopak otworzył i wpuścił nas do środka. Był cały zdenerwowany.
- Dobra Guciu mów co się dzieje. Powiedziałem.
Chłopak nerwowo przeczesał włosy.
- Więc po śmierci Jowity, po tej akcji z Badyrą dostałem wiadomość. Powiedział.
- To była groźba. Powiedział już ciszej. - Pokaż telefon. Powiedziałem
Chłopak podał mi telefon a ja przeczytałem wiadomość. Zmarszczyłem brwi widząc więcej wiadomości.
- drugą dostałem jak po mnie przyjechaliscie. Powiedział.
- To przez to zemdlałeś. Powiedziałem cicho Sam do siebie.
- A to dostałem wczoraj w nocy, leżała na wycieraczce. Podał mi kartkę.
- Coś jeszcze dostałeś?  Spytałem.
chłopak Westchnoł.
- Gutek?
- Tak dzisiaj jak wrócilem do domu.
- CO takiego? 
- Laska Jowity. Powiedział cicho.
- Gutek dlaczego mi nic nie powiedziałes??!! Krzyknąłem.
- CO miałem Ci mówić. Myślałem że odpuszczą, zresztą mieliśmy ważniejsze sprawy na głowie. Powiedział
- Mogło Ci się coś stać!  krzyknąłem wściekły.
- Jesteś nieodpowiedzialny. Do reszty ci odbiło? 
Gutek stał dalej jednak nic nie mówił.
- Sprawdzaleś numery?  Powiedziałem.
- Oczywiście że sprawdzałem, masz mnie za idiote?!!  Teraz to on krzyknął.
- Nic, ma wyłączony telefon. Dzwoniłem do ojca Jowity. Mam się z nim spotkać dzisiaj wieczorem.
Powiedział i przeczesał włosy.
- Dobra zostań na razie w domu, zadzwonię do starego. Powiedziałem i wyszedłem z mieszkania.
*******
Piotr skączył wszystko tłumaczyć szefowi. Męszczyzna powiedział że później Gutek ma do niego przyjść. Męszczyzna ochłonął trochę i wrócił do mieszkania. Zauważył Gutka który bierze jakąś tabletkę i popija wodą. Następnie chłopak wrócił na kanapę.
- Szef chce cie później widzieć u siebie. Powiedział.
- Pięknie kolejny będzie się na mnie wydzierał. Mruknął chłopak i założył kurtkę i wziął broń.
- Guciu......
- jadę do ojca Jowity, musicie wyjść. Przerwał mu chłopak.
- Jechać z tobą?  Zapytał
- Nie, poradzę sobie. Powiedział stanowczo.
Po chwili Górski wyszedł z Alexem a Gutek schował broń przy spodniach.
- Może jednak pojadę tam z tobą?  Na wszelki wypadek gdyby znów chciał się na ciebie rzucić z pięściami.
- Już mówiłem, poradzę sobie.
Chłopak wsiadł do auta i odjechał.
Piotr po chwili zrobił to samo.
Rozmowa z ojcem Jowity nie dała dużo. Męszczyzna był na dyżurze a dom był pusty. Gutek zrezygnowany przyszedł na komende. Rozmawiał z komendantem. Rozmowa o dziwo przeszła spokojnie. Gutek musiał uważać. Postanowił iść do domu i przespać się. Jednak jego telefon kolejny raz zawibrował.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro