ღ21ღ

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng



𝓡𝓸𝔃𝓭𝔃𝓲𝓪ł 21

Kiedy dojechaliśmy na miejsce razem z rodziną Pablo, przywitało nas dwóch ochroniarzy. Najwyraźniej byliśmy honorowymi gośćmi, albo już nas złapali i zaraz zobaczę swojego ojca... Ale na szczęście nic takiego się nie stało. Ochrona tylko sprawdzała gości. Nie wpuszczali byle kogo i na pewno niezaproszeni nie mieli tu wstępu.

Drzwi do wielkiej rezydencji otworzył nam jeden z ochroniarzy, który tam stał. Nie wiem gdzie trzymał broń, jednak każdego gościa - wpuszczonego przez dwóch jego kolegów - obdarowywał uśmiechem, co było zaskakujące. Niby goryl, a umiał przekonać do siebie nawet mnie. W środku rozbrzmiewała "Middle of the Night" od Elley Duhé, która od razu rozruszała mojego ciało. Powoli zaczęłam kołysać biodrami, co pewnie zauważył nie jeden mężczyzna. Nie zdziwił mnie fakt, że było ich tu chyba najwięcej. Jedni z córkami, synami czy żonami, kochankami i dziewczynami. Drudzy, ewidentnie z paniami do towarzystwa. Wszyscy pięknie i elegancko ubrani. Wydawało mi się, że nawet jestem tutaj tym jednym elementem układanki, który jakimś cudem nie pasuje do reszty. Dominowały tu ciemne kolory. Panowie w czarnych i granatowych garniturach. Zauważyłam tylko wie kobiety w czerwonych sukniach. Stały obok siebie nalewając sobie ponczu. Nie było ciężko zwrócić na nie swoją uwagę. Nie mogły jednak być przypadkowe. Może były tylko towarzyszkami jakiegoś staruszka. Z tej odległości ciężko było określić ich wiek po plecach, jednak jestem pewna - są młode.

- Uważaj! - warknął jakiś mężczyzna.

Starszy mężczyzna przeszedł obok mnie potykając się prawdopodobnie o własne nogi. Miał jednak pretensje do mnie, mimo że nawet nie poczułam byśmy styknęli się czy otarli ramionami. Spojrzał na mnie gniewnym wzrokiem, który nagle przerodził się w coś dziwnego. Zboczonego...? 'Czy ja zaczęłam mu się podobać?!' Przez moje ciało przeszła fala niekontrolowanych dreszczy. Nikt by nawet nie zareagował jakbym zaczęła krzyczeć, gdy ten mężczyzna posunąłby się do czegoś więcej niż tylko patrzenie na mnie tym obleśnym wzrokiem. 

- Myślałem, że dziwki nie mają tutaj wstępu samopas.

- Dziwka? - mruknęłam, patrząc mu prosto w twarz.

Facet przez cały czas mówił po angielsku, jednak z brytyjskim akcentem. Na oko miał 30-37 lat. Już chciałam powiedzieć co sobie o nim myślę, jednak ktoś złapał mnie za ramię. Szybko spojrzałam w tamtą stronę i wtedy ujrzałam wujka Pablo.

- Jak ją nazwałeś? - odezwał się Nacho.

- Wy-Wybacz...! Nie wiedziałem, że jest z tobą... - zająknął się mężczyzna prawie, że uciekając.

- Trochę go pan wystraszył. - odwróciłam się do faceta całym ciałem.

- Było to niestety konieczne. - złapał szybko moją dłoń, ciągnąc mnie tym razem za sobą.

Dociągnął mnie do reszty swojej rodziny. Wszyscy tu zgromadzeni stali w grupie, gdy jedna z znanych mi osób, skąpo ubrana kobieta, rozdawała lampki z musującym szampanem. Rachel - niewinnie wyglądająca kobieta, nieważne co miałaby na sobie, kiedyś pracująca dla mojego ojca jako służąca. Zwolniła się, gdy miałam trzynaście lat. Wtedy też słuch o niej zaginął.

- O co chodzi z tym wszystkim? Co tu tyle ludzi, co? - zapytałam Pablo, który stał przede mną.

- Zwykłe rutynowe spotkanie gangów. Jedzenie, alkohol, seks i ewentualne spotkania, na które oczywiście jesteś zaproszona jako mój gość specjalny. - odpowiedział tak, jakby uczył się tego jak jakiejś przemowy motywacyjnej.

Westchnęłam jedynie na to wszystko. W końcu chciałam wkroczyć w ich szeregi, by ostatecznie zagrozić ojcu, jednak teraz zauważyłam jak szybko się to działo. Już czekało mnie spotkanie z gangsterami, a dopiero co mnie porwano. Albo po prostu uratowano przed Don Massimo... Szkoda tylko, że nikt nie potrafi ocalić mnie przed moim życiem szefowej.

- Nie trafimy tu na ojca, nie?

- Nie, ale na jego brata bliźniaka na pewno.

- Czyli to prawda... Ma bliźniaka?

- Nic nie wiedziałaś? - zerknął na mnie, ale nie wyglądał na zaskoczonego.

- A wyglądam jakbym była tego pewna w stu procentach? - mruknęła na mężczyznę.

- Strzelam, że po prostu wolałby go nie mieć. Dlatego nic o nim nie wiesz.

- I co znajomość z nim mogłaby mi zagwarantować?

- Nienawidzi twojego ojca. Oboje niespecjalnie za sobą przepadają, więc mały sojusz na start z tym kolesiem nie powinien ci jakoś zaszkodzić, a wręcz wkurzyć Massimo.

- Dobra, ale co z faktem, że jestem córką jego brata?

- Raczej wątpię, by się tym przejął.

- W sensie? - dopytałam.

- Nawet jeśli się dowie, że jesteś jego bratanicą, to nie sądzę by powiedział Massimo o twoim pobycie w tych okolicach. - odpowiedział, jednak zaraz kontynuował, zerkając ostrożnie w moim kierunku.- Strzelam, że ma swoją godność i nie chodzi do swojego bliźniaka z byle informacją.



C.D.N.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro