ღ25ღ

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


꧁༺ 𝓡𝓸𝔃𝓭𝔃𝓲𝓪ł 25 ༻꧂



Nastał ten dzień. Dzień, w którym tak naprawdę wszystko się zaczęło. Chwila, która zapoczątkowała wszystko.

- To kurwa żart!? - warknął starzec.

- Co ci się w tym nie podoba? - zapytał Pablo, spoglądając na tego obrażonego, starszego mężczyznę.

- To, ten wykres, to największe gówno jakie zostało tutaj zaprezentowane w całej mojej karierze!

- Statystyki jasno mówią...

- Nie wkurwiaj mnie, gówniaro!

- Akram daj jej skończy, do cholery! 

- Zamkniecie te pyski? - warknął Antonio spokojnym tonem.

O dziwo, żaden już się nie odezwał. Nie wiedziałam czy pytanie było skierowane również w moją stronę. Lekko się speszyłam i chciałam już stąd iść, jednak brat bliźniak mojego ojca otworzył oczy, które przez cały ten czas miał zamknięte i spojrzał na mnie.

- Będziesz gadać, czy to już koniec?

- Nie... Znaczy, już mówię! - wyprostowałam się i ponownie pokazałam dłonią wykres.

Oczywiście ponownie zaczęłam go omawiać, jednak tym razem kładąc nacisk na to, co mogło bardziej zainteresować starca, któremu najwyraźniej nie chodziło o to, że to właśnie ja omawiam ten temat z nimi.

- Wykres jasno pokazuje, że jeśli nic nie zrobimy, to inne mafie, nawet te mniejsze, wybiją się samym handlu bronią i ludźmi.

- Mnie ciekawi jedynie fakt, skąd masz ten wykres? - zapytał Pablo opierając łokcie o blat stołu przed sobą.

- Zrobiłam go. - odpowiedziałam bez zastanowienia.

- Skąd mamy wiedzieć, że stworzony przez ciebie wykres nie mija się z rzeczywistością? - zadał kolejne pytanie.

- Nie trzeba być geniuszem, by być w stanie obliczyć takie prawdopodobieństwo z samych statystyk. Wystarczy się rozejrzeć.

Mój ton głosu kierowany w stronę mężczyzny był co najmniej lekceważący. Zawdzięczałam mu to, że teraz tutaj stałam, jednak dla mnie było to na tyle oczywiste, że nie wyobrażałam sobie, by ktokolwiek pytał mnie o takie oczywistości. Pablo jednak robił to nie po to, by mnie ośmieszyć, a raczej po to, by przekonać Akrama do moich umiejętności.

Każdy jeszcze przedstawił swój projekt. Oczywiście tyczyły się one broni albo zwykłych sposobów na zarobek dla nich, jako sprzymierzonych mafii z różnych stron świata. Patrzenie na takie przymierze było dla mnie czymś naprawdę nowym. Dlaczego? To oczywiste; Ojciec miał więcej wrogów niż sojuszników, ale to najwyraźniej był jego sposób na życie. Na Sycylii było wiele mafii, to jednak znana na całym świecie była tylko rodzina Toriicelli. 

- Wiedziałem, że dasz sobie radę.

Chwilę po zakończeniu spotkania i wyjściem gości z rezydencji Matos, Pablo stanął za mną. Siedziałam już od dłuższej chwili na fotelu w salonie i piłam herbatę różaną z cytryną i miodem, którą właśnie on mi zrobił. Nie siedział jednak ze mną, ponieważ po spotkaniu złapał go jego wujek, by omówić jakieś inne, zapewne rodzinne, sprawy biznesowe, o których po prostu ja nie mogę wiedzieć, jako córka Massimo oraz "więzień".

- Możliwe, że udało się tylko i wyłącznie dzięki tobie. - podciągnęłam nogi do siebie, kładąc stopy na fotelu. 

Odwróciłam się w stronę stojącego za mną mężczyzny. Nim jednak się spostrzegłam, usta Pablo złączyły się z moimi w krótkim, ale czułym pocałunku. Nie miałam pojęcia, że ten mężczyzna był tak blisko i wystarczająco nisko, by w ogóle doszło do takiej sytuacji.

- Gdybym wcześniej wiedział, że odwrócisz się w moją stronę, to nie próbowałbym w nagrodzę pocałować cię w policzek.

- Słucham?! - automatycznie po tych słowach poczerwieniałam po same uszy.

- Chciałem pogratulować zwycięstwa. - zaśmiał się, prostując.

Brunet wydawał się szczęśliwy. Czyżby naprawdę cieszył go fakt, że zdołałam przekonać jego sojuszników do siebie? Do kompletnie ciemnej w tych sprawach laski z domu Torricelli...?

- Myślę, że już jesteś gotowa, by stawić czoła ojcu.

- Dziękuję. - uśmiechnęłam się do tego faceta za mną.

Byłam wdzięczna Pablo. Można było powiedzieć, że nauczył mnie tak wielu rzeczy. Dzięki niemu byłam pewna, że poradzę sobie w tym świecie, nawet jeśli ktoś będzie podkładał mi kłody pod nogi. Będąc sobą mogłam stać się nawet lepszą gangsterką od własnego ojca i wzbudzić strach wśród mafii z całego świata. Tego byłam pewna.





C.D.N.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro