ღ12ღ

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


- Danny...? - czułam jak cała się trzęsłam.

Mężczyzna patrzył na mnie wściekłym wzrokiem, trzęsąc się ze złości. Nie spuszczałam z niego wzroku, byłam przerażona. Po chwili mężczyzna wyjął broń z kieszeni, a lufę skierował w moją stronę. Zamarłam...

- Przestań...! - krzyknęłam zakrywając twarz dłońmi.

Padł strzał, a mi całe życie przeleciało przed oczyma. Oddech mi przyspieszył, kiedy zaczęłam słyszeć kroki i stukot butów na obcasie.

- Możesz nie robić głupich scen?

- Przestraszyłeś ją!

Nawet na chwilę nie potrafiłam uchylić powiek. Jakoś nie czułam się na siłach... Okropnie się bałam, a wiedziałam, że już nikt mi nie pomoże.

- Możesz już wstać, Luka. - nagle usłyszałam ten głos.

- Pa...-Pablo?

- Oh... zapamiętałaś. - zaśmiał się i uklęknął przy mnie.

Chłopak złapał moje policzki, a ja uchyliłam powieki. Był tak blisko... Za blisko!

- Bardzo się przestraszyłaś? - pogłaskał mój policzek, zbliżając swoją twarz do mojej. Odepchnęłam go.

- Co ty tutaj, do cholery, robisz?! Kim są ci... - spojrzałam na ludzi za jego plecami.

Zamurowało mnie. Stała tam kobieta, uderzająco podobna do chłopaka. Ubrana była w piękną, jasnoniebieską sukienkę i srebrne buty na nie dużym obcasie. Stała obok mężczyzny, którego goniłam, jednak teraz nie miał maski. Miał naprawdę piękne oczy...

- Co? - Pablo spojrzał tam, gdzie patrzyłam.- To moja mama, a to mój wujek.

- Czekaj! Chyb się zgubiłam.

- Danny! Danny, gdzie jesteś?! - usłyszeliśmy głos z krótkofalówki Danny'ego.

- Szefie, nie mamy już czasu. - oznajmił mężczyzna.- Szefie!?

- Weźcie dziewczynę do samochodu. Spotkamy się na miejscu. Zajmę się tym sam. - oznajmił Pablo władczym tonem.

- O czym ty mówisz?

- Teraz, nie zwlekać. - wyjął broń z paska.

- Pab~! - nie było dane mi dokończyć.

Wujek mężczyzny przerzucił mnie przez ramię jak worek ziemniaków. Kobieta szła za nami, patrząc na mnie. Uśmiechnęła się i wzruszyła ramionami. Nie wiele mi wyjaśniła, kiedy nagle usłyszałam strzał. Zerknęłam szybko przed siebie, kiedy na moich oczach ciało Danny'ego padło na ziemię, a pistolet z jego dłoni razem z nim. Zamarłam... Nie lubiłam tego faceta. Od samego początku go nie lubiłam, jednak nigdy nie życzyłabym mu śmierci. Byłam pewna, że nie chciałam tego widzieć. Nikt też nie zakrył mi oczu...





C.D.N.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro