O bogowie! Piasek, piramidy i skarabeusze! - fantasy

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Ta opowieść zaczyna  się wieki temu. Jeszcze zanim bogowie kazali nam pochować się w piramidach. Zanim skarabeusze zaczęły niknąć i zamieniać się w piach. Ale skąd ja to wiem? Ponieważ jestem jednym z nich. Niby ze mnie taki pospolity chrząszcz, częściowo prawda. Jednak nie taki zwykły. Skarabeusze od wieków żyły pośród ludzi. Dosłownie, gdyż taką to formę mogły przybierać dzięki Ra, naszemu największemu, najwspanialszemu panu. Każdy skarabeusz miał swoją określoną funkcję. Jedni nigdy nie doznawali przemiany, inni cały czas byli w formie ludzi. Są jeszcze uszebti - nazywane duchami służebnymi - ale z nimi chyba tylko bogowie mają kontakt. Nawet my ich nie znamy. Jedynie wybrani mogli w dowolnym momencie być chrząszczem lub człowiekiem. Ja miałem to szczęście i pełniłem najważniejszą rolę z możliwych - łącznika pomiędzy światami. Nie tylko naszym i ludzkim, ale także i boskim. Gdy bowiem na mych skrzydłach lub długim do ziemi płaszczu pojawiają się świecące jasną zielenią runy, wiem, co to oznacza. Bogowie wysłali mi wiadomość. Jednak to nie ja ją odczytuję, a ktoś inny. Skryba. Ja jestem łącznikiem i nie znam tego mistycznego języka. Zarówno w naszej, jak i ludzkiej kulturze, są tłumacze. To wielce ułatwia sprawę, do tego trudno jest ich przeoczyć.  Mieszkają w posągach bogów, a dojść do nich mogą jedynie wtajemniczeni. Także i nie ja przekazuję informacje ludowi Panów, ale posłańcy wysyłani przez skrybów. Gdy któryś nie wykona powierzonego mu zadania, Set zsyła wielką burzę piaskową, która nas więzi przez tyle dni, ile zechce. Zazwyczaj dopóki go nie udobruchamy. Lubi składane ofiary, szczególnie węże, ale aby takiego mu złożyć, trzeba go najpierw znaleźć, złapać i zabić, co wcale nie jest takie łatwe. Nasze szczęście, że chowają się one podczas burz piaskowych w piramidach, gdzie i my mamy swój azyl, swój dom. Takiego węża należy zwabić pomiędzy skały, a następnie wgryzać się w niego i ranić,  aż opadnie z sił. Chyba że jednym ze skarabeuszy w świątyni Panów jest skarabeusz metamorficzny - ten mogący zmieniać postać. On to bowiem chwyta niebezpiecznego gada za kark i zaklętym przez Seta ostrzem rozdziera mu brzuch, po czym wyrywa wnętrzności. Te następnie należy wyrzucić na piach i wykręcić węża z krwi, jak jakąś starą szmatę. Trzeba to zrobić oczywiście poza piramidą, inaczej ofiara nie ułagodzi rozeźlonego boga pustyń, chaosu i wojny.

Zastanawialiście się, dlaczego władcy egipscy tak często chcieli poszerzyć swe terytorium? Nie? Więc wam wyjaśnię. Mieli na celu zadowolenie nie Ra, nie Izydy, lecz właśnie Seta. Prawda, innych bogów też traktowali z czcią i dbali, aby była ona odpowiednio duża, odpowiednio ofiarna. Ra był stwórcą, panem wszechświata i o tym nie zapominali. Anubis pomagał zmarłym w ich wędrówce na Pola Jaru - miejsce dla sprawiedliwych po zakończeniu ich ziemskiego życia. Oczywiście nie wolno było zapominać o Horusie, on to był opiekunem i patronem faraonów w ich panowaniu oraz przed nim. Kierował ich w dążeniu do doskonałości oraz pomagał w trwaniu w niej. Wielce ważny był także Min doglądający płodność ludu egipskiego oraz ich zwierząt. Krążą plotki, że gdy ułomny pod tymi względami mężczyzna nie mógł spłodzić dzieci, to właśnie Min w niego wstępował lub osobiście zapładniał mu kobietę, gdy była taka konieczność. Robił to jednak tylko dla wyjątkowo sumiennych czcicieli. Nie zapominali też o Hapim, dającym coroczne, żyzne wylewy nilu. Dzięki niemu ludzie dostawali muł, a i my na tym korzystaliśmy. Budowaliśmy z niego małe świątynie maszego osobistego pana, najwyższego wśród wszystkich skarabeuszy. Był to Chepri, nieiertelne bóstwo dbające o nas, dające nam schronienie, obdarzające nas niezwykłymi zdolnościami. Było jednak coraz słabsze, gdyż ludzie o nim zapominali. Im mniej on miał siły, tym mniejsza była i nasza moc. Kiedy ludzie o nim zapomną, my także już nigdy się nie przemienimy. Przejdziemy w zapomnienie.

Ale do rzeczy, bo trochę się rozgadałem. Mówiłem o Secie i dlaczego ludzie go aż tak czczą. Otóż jest tego kilka powodów. Pierwszy - Set to pan piachu, pustyń i burz piaskowych. No, to w sumie są trzy aspekty. Jednak gdyby jego złość była wieczna, zasypałby ludzi tymi drobnymi kamyczkami, pozostałościemi skał. Nie przeżyliby tak kilku godzin, my jesteśmy bardziej wytrzymali. Tacy ludzie poginęliby haniebnie, ich ciała i kości pozostałyby zapnieniu. Czwarty powód to to, że jest on bogiem wojny. Nasłałby na Egipt tysiące wrogich armii, które spaliliby domy, porywali kobiety, dzieci, mordowali wszystkich, a i nieczystym uczynkom nie byłoby końca. Albo gdyby nawet Egipcjanie mieli tysiąc razy więszą armię, mogliby po prostu przegrać przez warunki lub Set namówiłby Apophisa do zamroczenia ich umysłów, iż by rozum potracili. Nie dziwne, że ta dwójka dobrze się traktowała, gdyż byli podobni, o czym wspomina piąty aspekt rozważanej sprawy - bycie przez szakalogłowego panem chaosu. On tego nie lubił, on to uwielbiał! Dlatego też zsyłał burze piaskowe, dlatego zasypywał plony czy inne żyzne miejsca, dlatego dogadywał się tak dobrze z Apophisem!

Jednak ludzie nie byli głupi, modlili się do swoich duchów opiekuńczych oraz innych bogów o zdrowie, dobre plony, bogate życie, władzę, mądrość oraz wiele innych rzeczy. Niektóre prośby były wysłuchiwane, niektórze nie. Niektórymi mu byliśmy pośrednikami. Nie trzeba było nam złota ani innych rzeczy, aby pomóc innym, bogowie nam to sami dawali. Kruszec tworzony był z piasku, żywność do rozdania także, ale trzeba było domieszki nawozu - na szczęście to było jedno z zadań transporterów, nie moje. Tak, chodzi o pospolicie nazywane żuki gnojaki, to one dostarczały nam świeżego gnoju. Te nie miały zdolności metamorficznych, były najprostrzym ludem zaprzęgniętym przez rozkazy z góry do pracy fizycznej. Na szczęście bogowie pomyśleli o nich dostatecznie - lubili swoją pracę mimo tego smrodu, który innych odpychał. To był dar, należało go więc szanować i to wszyscy z nas robili. Niestety niedoskonali ludzie noe byli w stanie tego zrozumieć. Zdarzało się to rzadko, ale niestety niekiedy transporterzy byli rozdeptywani, a my zjadani. Robili to heretycy i chyba jacyś pomyleńcy! Nawet mnie raz złapano w tym celu i trzymano w glinianym naczyniu. Nie miałem jak się wydostać, wieczko było zbyt ciężkie. Do tego miałem wtedy do wykonania niezwykle ważną misję, aż czułem, jak mi skrzydła pulsują! Na szczęście Set wziął sprawy w swoje ręce i zasypał ten dom razem z całym dobytkiem. Naczynie zostało przewrócine przez wiatr oraz piach, a ja, gdy z niego wyleciałem, byłem zwiewany sam nie wiem gdzie. Gdy wichura skończyła mną pomiatać, znalazłem się u celu mej podróży, to właśnie Set mi dopomógł dostarczyć wiadomość do skryby, a skolei on wysłał posłańca drugiego rzędu, by obwieścił wszystko ludowi Panów. Pozłańcy drugiego rzędu, ci których wysyłają skrybowie, byli zawsze skarabeuszami metamorficznymi i zazwyczaj piastowali wśród ludzi urząd kapłana czy doradcy faraona. Co dziwne, żaden z nas nigdy nie dostąpił tego zaszczytu zasiadania na tronie, choć miało to też ukryty sens - to ludzie mieli się bogom podporządkować, a nie my. My byliśmy tylko łącznikami.

///////////

No, mam nadzieję, że coś takiego jest dobre na PROMPT4 letniego konkursu Słoneczniki2019. Pierwszy raz napisałam coś w tematyce fantasy i mam nadzieję, że historia opowiedziana z perspektywy skarabeusza nada się na nie ostatnie miejsce. I że jest to coś warte.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro