@zaczytana_slowami 🍀

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Hejcia! Moim pierwszym materiałem tutaj będzie praca na konkurs zaczytana_slowami, do którego serdecznie zapraszam! Nie wiecie jaką radość może przynieść zwykle opisywanie...

...widoku z okna, które dzisiaj jest motywem przewodnim ;3

Kilka słów odemnie:
Pisałam to dość kwieciście i nie podręcznikowo, więc wkładane może być w to dużo emocji. Aczkolwiek miło mi się pisało, i mam nadzieję, że praca wyszła zgodnie z wymogami ^^

--------------------------------~🍀💚🍀

W tak głuchej, że aż dźwięcznej ciszy gotowa byłam i ja zatopić samotne przemyślenia na tego świata temat.
Czując, że jestem sama, przewijając bezdźwięcznie stronę księgi, do nozdrzy moich wdarł się zapach lawendy.
Zgodziwszy się odchylić głowę, spojrzeć mogłam na drobne, dzikie kwiaty trącające mnie, gdy zasiądłszy na parapecie patrzyłam nie w krajobraz, acz w przestrzeń szarawych stron, jakby upominały się o atencję. Zamknęłam swobodnie oczy, czując świeży powiew wiatru trącający me włosy, nie w sposób jednak wystarczający, żeby wywołać na twarzy uśmiech.

Zgodziłam się na odstawienie książki, nie mogąc skupić się na wydarzeniach bardziej, niż biorąc je tylko za słowa rozlane na papierze. Nic nie było tam pewne, nawet książka zamienić mogła się w wrogą. Jednak jedna rzecz nigdy nie ulegała zmianie w oczach innych tak, jak w tych moich. Widok. Okno. Obserwowałam go gdy deszcz malował obraz na oknie, widziałam, gdy promienie słońca padały przez nie, byłam również świadkiem, jak je montowano, myto, otwierano. Czasem jednak, te niewinne sobie szerokie okno było również drogą ucieczki z czterech ścian.

Ale przede wszystkim, mimo ciągłego zamknięcia, niepewnego uchylania tylko ociupinkę, zawsze były otwarte. Rzec bym śmiało mogła, iż pokazywały więcej, niż one same by chciały. Przypominały temu biednemu umysłowi, że jednak człowiek nie jest całkowicie wolny w domu, dopóki nie spojrzy zza jego klatkę.

Każdy detal zmieniał się z każdymi latami, a ja stale, bacznie obserwowałam. Widziałam, dostrzegałam, jak na ławce blakła farba, pająk strugał pajęczynę, a wiatr bezsilnie próbował nią bujać. Gdzie kiedyś piękna, nowa pani Huśtawka, teraz stała się mizerną Huśtawą, stanowiącą rozrywkę tylko dla siedzących. Przesiadywałam i ja tam wzrokiem, marzeniem dawno już na niej będąc.

Rozłożysta tuja, dzika, a zarazem tak oswojona, ścięta poprzez załamywanie, chcąc trzymać śnieg na swoich barkach, ukazuje w ten sposób jak silna musiała być, żeby dalej stać mocno i twardo, stawiając cień na lekceważących ich.

Uchyliwszy wzrok znalazłam w nim orzech, przecinany przez sznur mokrego prania, oczekującego na zbawienie słońca. Pierwsze wspinaczki zakańczające się siniakami zawsze miały specjalne miejsce w sercu, idealnie ukazujące wzloty oraz upadki. Oparte o dom ceglany, będącym miejscem spiżarni i piwnicy, jednocześnie najmniej docenianym miejscem, stało dumnie drzewo, walczące o swoje prawa, żeby ścięte nie zostało nigdy.

I ja dumna jestem, że wyświadcza mi ono przysługę, gdy w bocianim gnieździe skulam się z notesem, pisząc w zamian o nim wiersze. Czasem czuję wdzięczne mruganie słońca, przepuszczające się przez cień, jakby mnie chroniący co dnia. Wdzięczna więc jestem, i gotowa towarzystwo swe oddać, tylko dla tego wspaniałego uczucia, jakim było bycie chronionym.

Otoczona byłam zaś furtką ze stron wszystkich, zamknięta w małym raju, ogrodem zwanym. On i on tylko wita mnie codziennie, mruga liściami, iż czas leczy rany. Otaczająca mnie zieleń, jednak nie tak porośnięta, żeby otoczyć świat mogła a jednak, stoi, dumnie, sama, jedna, w towarzystwie kwiatów i krzewów, zjednoczona w jedno. Proszę codziennie ogród, żeby i mnie otoczył, jak w kulistą iście szklarnię, tylko w księżycu zamkniętym światło zamoczyć.

Czuję, że żyć warto, uciekam się więc od domowego więzienia, młoda dusza jednak spogląda na więcej, gdzie z szyby na daleki horyzont jest wnęka. Widząc podwórze, przejeżdżone i suche, błaga o moją obecność, żeby nie być dalej smutne. A niech na mnie więc poczeka, ja pokażę mu, co umiem, wchodząc w lasy, pola, sady, które kątem oka dostrzeć umiem. Niebo czyste nademną wisi, pilnuje mnie niebiańskim wzrokiem, jednak ja się nie zagubię, tylko bystrym zerknę okiem.

------------------------------~🍀💚🍀
Mam nadzieję, że praca wyszła zgodnie z zasadami ^^ Życzę dobrego dnia!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro