Korona Egiptu

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Ponieważ, wiem, że w królewskich rodzinach można się zgubić, zamieszczam u góry drzewo genealogiczne Kleopatry. (Bez obawy, nie będzie wszystkich tych postaci! 😅 Mogą być jednak odwołania do nich, więc żebyście mieli na co zerknąć, jakby co 😉) 

Sokół 𓅃 oznacza faraona Egiptu.

Zostawcie swoje opinie w komentarzach i pytajcie, gdyby coś było niejasne!


Opowiadanie zadedykowane tilliana01 w podzięce za wiele miłych komentarzy pod moimi pracami w ostatnim czasie 😉💕




"Dorastając w zdeprawowanym gnieździe żmij, jaką była jej ptolemejska rodzina, [Kleopatra] nauczyła się walczyć w niekończącej się serii niewielkich i bezwzględnych potyczek, zawsze uważając, by pozostać numerem jeden, nawet jeśli musiała wymordować przy tym braci i siostry." 

- Kara Cooney, When Women Ruled the World. Six Queens of Egypt


"(...) jeśli matka Kleopatry nie była z Ptolemeuszy, mogła być jakąkolwiek wysoko urodzoną kobietą z całego hellenistycznego świata, aczkolwiek wydaje się najbardziej prawdopodobne, że była albo Egipcjanką, albo Greczynką. (...) Istnienie egipskiej matki może potencjalnie wyjaśniać doniesienia o biegłości Kleopatry w języku egipskim."

- Joyce Tyldesley, Cleopatra. Last Queen of Egypt




Ptolemi objął wzrokiem zgromadzonych dostojników. Zacisnął dłonie w pięści i oddychając głęboko, by uspokoić nerwy, powstał z tronu. Szepty przybyłych natychmiast ucichły i zebrani skupili swoją uwagę na piętnastoletnim królu. Szczupły czarnowłosy chłopak o brązowych oczach zmusił się do uśmiechu, jednocześnie starając się uspokoić walące niczym młot serce.

Nie robisz nic zakazanego! Jesteś faraonem, wolno ci zbierać radę i podejmować decyzje! Przecież to właśnie robiłeś przez ostatnie osiem miesięcy, próbował przekonać samego siebie, jednocześnie wiedząc jednak, że się oszukuje. Kleopatra powierzyła mu ster rządów w państwie na czas swojej nieobecności, ale wiedział doskonale, że pewnych decyzji po prostu mu robić nie  wolno.

Uspokój się, nakazał sobie. Zanim ona zdąży wrócić, będzie po wszystkim.

– Jak zapewne zauważyliście, jesteśmy dzisiaj w kameralnym gronie – powiedział do zebranych. – Nie ma wśród nas najwyższych rangą urzędników królowej. Uznałem, że mogliby robić... problemy.

Tłum zaszemrał na znak zgody. Ptolemi poczuł się nieco bardziej pewien siebie.

– Zdecydowałem się poddać ostatecznemu głosowaniu prośbę mej siostry, Arsinoe, by pozwolić jej wrócić z wygnania z Efezu do Egiptu. Ponieważ to decyzja wielkiej wagi dla Obu Krajów, postanowiłem nie rozpatrywać jej sam – ogłosił. – Ustalmy zatem, czy zdejmujemy z niej wyrok banicji i przywracamy godność dziedziczki Egiptu po mnie i Jej Królewskiej Mości. – Wziął głęboki oddech. – Niech zadecyduje większość głosów. Ja jestem skłonny odwołać wszystkie zarzuty wobec niej i zaprosić ją z powrotem do Aleksandrii. Czekam teraz na wasze racje.

Widział dumę i uznanie w twarzy swoich najbliższych doradców oraz pewną rozterkę i niepewność w oczach pozostałych, którzy bez wątpienia popierali w duszy jego plan, wahali się jednak, czy chcą ryzykować gniew królowej, jeśli zamysł się nie powiedzie. Ptolemi ignorując własne wątpliwości uśmiechnął się zachęcająco, starając się okazać gotowość do działania. Po raz pierwszy w życiu działał przeciwko Kleopatrze.

Została faraonem wiele lat temu, wstępując na tron wspólnie z ich bratem Ptolemeuszem. Młody wiek uniemożliwiał królowi sprawowanie władzy, zatem to ona przejęła pełnię rządów i pozycję dominującego z władców. Jej przeciwnicy wkrótce zgromadzili się wokół Ptolemeusza i wygnali ją ze stolicy, ale ten stan rzeczy nie trwał długo.

Za wsparciem wojsk rzymskiego przywódcy Gajusza Juliusza Cezara, Kleopatra ponownie zasiadła na tronie w pałacu w Aleksandrii. Ptolemeusz utopił się w wodach Nilu, podczas próby ucieczki. By opozycja nie mogła wykorzystać przeciw niej małego Ptolemiego, Kleopatra wzięła go za męża i ogłosiła swym współwładcą. Miał wówczas dwanaście lat i nie mógł nawet skonsumować małżeństwa, a co dopiero samodzielnie rządzić, więc znów miała pełnię władzy. Historia się powtarzała.

Ptolemi został faraonem, ale wiedział, że musi trzymać się w cieniu i nie dawać swej żonie powodów do niepokoju. Była sprawiedliwą królową, troszczącą się o poddanych, ale bezwzględną wobec swych wrogów. Robił więc wszystko, by widziała w nim brata, a nie rywala.

Gdy po raz pierwszy pojechała do Rzymu, odwiedzić swego Gajusza, zabrała Ptolemiego ze sobą. Jednak gdy wybierała się na swoją drugą wizytę nad Tyber ponad siedem miesięcy temu, pozostawiła męża w Aleksandrii. Powiedziała mu:

– Skończyłeś czternaście lat, wierzę, że nie pozwolisz wejść sobie na głowę. Egipt nie toczy żadnych wojen, więc ufam, że dasz sobie radę z samym zarządzaniem.

Chyba jednak nie ufała mu aż tak bardzo, skoro swojego dwuletniego syna – owoc jednej z wielu nocy, które rzekomo spędzała z Gajuszem na pertraktacjach politycznych – nie zostawiła w pałacu, tylko ciągnęła ze sobą za morze, choć Ptolemi był osobiście zdania, że zabieranie następców tronu do barbarzyńskich krajów niekoniecznie jest dobrą formą chronienia ich przed zagrożeniami.

Przez jakiś czas nic się nie działo, aż wreszcie w kwietniu dotarła do Obu Krajów wieść, że dyktator Gajusz Cezar zginął w zamachu od ostrzy swych wrogów. Gdy po odczytaniu testamentu okazało się, że potomkowi Kleopatry – którego ostentacyjnie nazwała Cezarem, i któremu grecka elita Aleksandrii nadała zdrobnienie „Cezarion", znaczące „Malutki Cezar" – nie zostawił dosłownie nic, królowa zebrała się do powrotu. Jednak niepomyślne wiatry od kilku tygodni rzucały jej okrętem po całym wybrzeżu greckim i wciąż nie było jej w Egipcie.

Nieobecność władczyni się przedłużała, a doradcy zaczęli sugerować Ptolemiemu, że może skoro rzymski protektor królowej nie żyje, czas na zmianę w polityce Egiptu. Faraon musiał przyznać, że mieli częściowo rację: Rzym po śmierci swego przywódcy wkroczył w kryzys sukcesyjny. Była to znakomita okazja, by wyrwać się z układów politycznych. Co więcej, Kleopatra straciła właśnie sojusznika, który wyniósł ją na tron. Trudno było sobie wyobrazić lepszy moment na przejęcie przez Ptolemiego pełni władzy. A ponieważ wiedział, że sam nie da rady, zdecydował się połączyć siły ze swoją siostrą, Arsinoe, samozwańczą królową Egiptu, którą Cezar wygnał do Efezu po przejęciu Aleksandrii.

Kleopatrze nie mógł ufać, gdyż na każdym kroku przypominała, że to jej syn odziedziczy Egipt. Co więc pozostawało Ptolemiemu? Życie w cieniu swej współwładczyni, bez prawdziwej żony i dzieci, które mógłby oficjalnie uznać, oraz oglądanie się za siebie na każdym kroku, czy Kleopatrze nie znudzi się ta gra pozorów i nie zdecyduje pozbyć się go na dobre pod pierwszym lepszym pretekstem. 

Gdyby Arsinoe pomogła mu odsunąć ją od władzy, wreszcie poczułby się bezpieczny. Tylko tego chciał. Móc spać w nocy ze spokojnym sercem. Gdyby Kleopatra zniknęła, on stałby się najpotężniejszym człowiekiem w Egipcie, i już nikt nie mógłby wydać na niego wyroku śmierci.

– Wasza królewska mość, jestem za! – Głos jednego z dostojników przerwał myśli młodzieńca.

Ptolemi pochylił z wdzięcznością głowę w jego stronę, a następnie spojrzał wyczekująco na resztę zebranych. Po tym jak padła pierwsza opinia, na ich twarzach w końcu odbiło się zdecydowanie.

– Za! – wykrzyknął kolejny z mężczyzn.

– Za!

– Za!

– Za! – Ptolemi uśmiechał się szeroko, słysząc tyle głosów poparcia.

Nie łudził się, że robili to przede wszystkim dla siebie i własnych wpływów, nie dla niego czy Arsinoe, ale ich motywacje były dla niego drugorzędne. Liczyło się, że opowiadali się za nim – bo nawet będąc synem faraona ze zwykłej metresy, był czystej greckiej krwi jak oni. Kleopatra miała pierwszeństwo do tronu i prawo do władzy zwierzchniczej z racji swego starszeństwa nad rodzeństwem, ale była córką Egipcjanki – coś, czego elita Aleksandrii nie mogła znieść.

Choć władcy z dynastii Ptolemeuszów używali tytulatury faraonów i czcili bogów Egipcjan, grecka arystokracja zawsze uwielbiała podkreślać swoją wyższość. Pierwotni mieszkańcy Obu Krajów byli dla nich ludnością niższą, a oni sami czerpali ustawiczną dumę z faktu, że przedstawiciele kultury Hellenów opanowali i trzymają w garści Południowy oraz Północny Egipt. 

Ale teraz na tronie zasiadała pół-Egipcjanka, która faworyzowała egipskie obyczaje i święta ponad greckie. Pozycja egipskich kapłanów w dawnych stolicach – Tebach i Memfis – na nowo zaczęła wzrastać. Aleksandryjscy arystokraci poczuli, że władza wymyka się im z rąk. Należało czym prędzej to zmienić: za pierwszym razem Kleopatra sprzymierzyła się z Rzymianami i mieczem oraz ogniem wywalczyła sobie tron z powrotem, ale teraz została sama. Działając szybko, można było usunąć ją z gry i przywrócić dawny porządek.

– Za! – padł kolejny głos i w tym samym momencie rozległ się ogłuszający dźwięk wyważanych drzwi.

Po chwili oddział egipskich gwardzistów wtargnął do środka ze schowanymi wprawdzie mieczami, ale z dłońmi opartymi w gotowości na ich rękojeściach, a Kleopatra wkroczyła do sali powolnym, wyważonym krokiem. Jej dwórka Iras postępowała tuż za nią.

– Przeciw – powiedziała głośno królowa.

Ptolemi poczuł, jak zasycha mu w gardle. Strach zupełnie go sparaliżował. Nie był zdolny wydobyć z siebie nawet słowa.

– Konspiracja za plecami faraona jest zdradą karaną śmiercią – oznajmiła Kleopatra zimnym głosem zszokowanym jej obecnością i przerażonym ministrom – ale jako, że wezwał was FARAON, będę udawała, że żaden z was nie zdawał sobie sprawy z tego, w czym bierze udział, i pozwolę, abyście wrócili dziś do siebie i tam przemyśleli na spokojnie, w jaki sposób zamierzacie się wytłumaczyć z nadużycia mojego zaufania – zakończyła z ironią i uśmiechnęła się pogardliwie. – Nie jesteście tu dłużej potrzebni, moi gwardziści odeskortują was do domu.

Mężczyźni kłaniając się w pół i mamrocąc słowa pozdrowień lub przeprosin opuścili pomieszczenie. Żaden nawet nie spojrzał na młodego króla, który wstrzymał oddech, gdy Kleopatra zbliżyła się do niego, skoro tylko zostali sami. Na chwilę zapadło milczenia, podczas którego Ptolemi mógł przyjrzeć się uważnie siostrze.

Wyglądała nadzwyczaj dobrze, jej mleczna cera zdrowo błyszczała, a orzechowe oczy płonęły jakimś blaskiem. Widać było, że przybyła do komnaty prosto z drogi, bo nie założyła nawet swoich królewskich kosztowności – miała na sobie swoją najprostszą białą suknię pozbawioną ozdób, a jedyną oznaką królewskiego statusu była biała opaska zawiązana wokół głowy na zebranych w koka jasnokasztanowych włosach. Gdy młody król powiódł wzrokiem po jej talii, zauważył, że szata układa się w nietypowy sposób .

– Jesteś... jesteś w ciąży – powiedział pierwszą rzecz, jaka mu przyszła do głowy.

Spojrzała na niego z niedowierzaniem.

– W istocie jestem. Ale nie musisz mnie informować o czymś, co wiem od miesięcy – stwierdziła chłodno. – Lepiej by było, gdybyś mi powiedział... co tu właśnie omal nie zaszło.

Chłopak spuścił wzrok, nie mogąc znieść przeszywającego spojrzenia królowej.

– No słucham! – ponagliła, a Ptolemi skulił się, słysząc gniew w jej głosie.

– Chciałem... chciałem odwołać z wygnania naszą siostrę – przyznał się, choć bez wątpienia musiała już to wiedzieć. 

Na chwilę zapadła cisza.

– Nie masz uprawnień, by podejmować takie decyzje – oświadczyła w końcu głosem lodowatym jak spartańskie strumienie.

– Zrozum... pisała w liście, że tęskni za Egiptem... że poważnie choruje z dala od domu...

Policzek, który mu wymierzyła, nie był szczególnie mocny. Bardziej bolało go upokorzenie i własna bezsilność.

– Choruje? Takie żmije z krwią Gorgony w żyłach nie chorują! Żyją i knują intrygi, aż ktoś ich nie uciszy. Jeśli źle się czuje, to dlatego, że ja noszę podwójną koronę Egiptu, a nie ona! – Kleopatra spojrzała na brata z litością i pokręciła głowę. – Ty głupi chłopcze. Naprawdę myślisz, że byłaby warta twojego zaufania? O tak, bez wątpienia, by ci pomogła się mnie pozbyć, ale zaraz potem pozbyłaby się też ciebie! Bo taka jest. Gdy w czasie wojny domowej kilka lat temu zginął Ptolemeusz, przejęła jego oddziały, a kiedy walki szły nie po jej myśli, oddała własnych sojuszników na pastwę Gajuszowi, byle odwlec własną porażkę! Ciebie nie potraktowałaby lepiej od nich. Zaledwie zniknęłabym z horyzontu, już byłbyś martwy. 

Potrząsnęła nim, zupełnie już nad sobą nie panując.

– Masz choć blade pojęcie, na co naraziłeś cały Egipt?! Gdyby Arsinoe została faraonem, natychmiast wypowiedziałaby wojnę Rzymowi, a NIE jesteśmy na nią gotowi! Naszych ludzi startoby w pył! Wszystkie moje wysiłki, wszystkie lata paktów i negocjacji z rzymskim patrycjatem... wszystko to poszłoby na marne! Zdajesz sobie z tego sprawę?!

Ptolemi był tak przerażony, że nie był w stanie nawet błagać o wybaczenie, choć bardzo tego chciał. Martwy. Jestem już martwy, pomyślał, patrząc w przepełnione furią jasneobrązowe tęczówki siostry. Nie było nadziei, że puści mu to płazem, wiedział o tym. Pozostawała pytanie, czy urządzi mu egzekucję czy zabije go tu i teraz, co nagle wydało mu się bardzo możliwe, skoro wyglądała, jakby chciała zacisnąć mu dłonie na szyi.

Jednak zanim posunęła się dalej, Iras zbliżyła się i z wahaniem dotknęła jej ramienia.

– Pani, zaklinam cię, nie unoś się tak! To może zaszkodzić dziecku – powiedziała z przejęciem dziewczyna, a królowa przymknęła oczy i po kilku głębokich oddechach puściła wreszcie brata.

Wyprostowała się i po chwili milczenia oznajmiła:

– Wrócisz do swojej komnaty i nie będziesz z niej wychodził, aż nie zdecyduję, że jest inaczej. Rozumiesz?

Chłopak pochylił głową, a nogi mu drżały, ale nie ze strachu, lecz z ulgi. Nie umrze, a przynajmniej nie dzisiaj.

– Co tylko rozkażesz – przyrzekł.

Kleopatra prychnęła pogardliwie.

– Jesteś żałosny... Nie umiesz nawet się postawić we własnej sprawie. I ty myślałeś, że Arsinoe pozwoli ci rządzić, gdy ją tu zaprosisz. Zejdź mi z oczu. – Machnęła ręką. – Straże, odeskortujcie mojego męża!

Czując zawroty głowy i zataczając się na każdym kroku, otoczony przez gwardzistów Ptolemi ruszył do swojego pokoju, dziękując bogom, że wciąż żyje.


– Twój ruch – powiedziała Neit.

Kleopatra przesunęła krążkiem po swojej stronie planszy i wbiła wzrok w kuzynkę.

– Co powinnam zrobić? – zapytała nagle.

Jej rozmówczyni uniosła brew.

– Żeby wygrać tę partię senet?

– Nie... Co powinnam zrobić z moim bratem?

Neit zawahała się.

– Jesteś faraonem, a on cię zdradził – powiedziała powoli. – Jest tylko jedna kara za zdradę faraona... Śmierć.

Królowa zamknęła oczy i westchnęła.

– Wiem... Ale on też jest faraonem. I moim bratem.

– Twój ojciec nie wahał się zabić Berenike za uzurpację tronu – zauważyła Neit. – A właśnie tego chciał dokonać Ptolemi. Uzurpacji. Tak, ma prawo do tronu, ale nie przed tobą. Ty jesteś starsza. Tak samo było z Berenike. Gdyby poczekała na śmierć waszego ojca, dziś rządziłaby Egiptem. Wolała sięgnąć po to, co jej się prawnie należało, ale przed właściwym czasem. I zapłaciła wysoką cenę.

– Nie jestem moim ojcem – odparła twardo Kleopatra. – A mój brat to nie Berenike.

– Ani też nie Arsinoe. – Neit znacząco uniosła brew. – Gdyby to była wasza młodsza siostra... wtedy byś się nie wahała, prawda? Zabiłabyś ją już dawno, całe lata temu, gdyby nie to, że Gajusz zapewnił jej ochronę.

– Arsinoe jest ambitna i sprytna. Ptolemi... Ptolemi nie jest. Został zmanipulowany przez ludzi, którzy go otaczali. Teraz, gdy tu jestem, nabierze na nowo pokory – oceniła władczyni.

Neit patrzyła na planszę do gry i milczała. W końcu wykonała ruch, który wydawał się zbliżać ją do zwycięstwa tej partii.

– Uważasz, że z twojego rodzeństwa to Arsinoe jest bardziej niebezpieczna. Ale mylisz się. Ona jest kobietą, niezamężną, bezdzietną i upokorzoną. Jej słowo nigdy nie będzie znaczyło więcej niż słowo mężczyzny, a wasz brat właśnie skończył piętnaście lat i stał się mężczyzną. Naiwnym i pozbawionym politycznego instynktu, ale mężczyzną. To daje mocny argument jego zwolennikom. Mogą podnieść argument, że mężczyzna, czy to w świecie egipskim czy helleńskim, powinien być w pierwszym miejscu predestynowany do władzy. A żona winna być podporządkowana mężowi, nie na odwrót, nawet gdy jest starsza – powiedziała do kuzynki.

Kleopatra nie patrzyła dłużej na planszę. Spoglądała na przeciwległy koniec pokoju, gdzie Iras bawiła się z jej synem.

– W dawnej historii Egiptu nie było bratobójstwa, prawda? – zauważyła.

– Po tym jak Set zabił Ozyrysa, by zdobyć tron, bogowie potępili jego czyn i oddali koronę Horusowi, jako znak, że sukcesja powinna zawsze przechodzić z ojca na syna. Gdy nowy król sięgał po władzę, jego braci wydziedziczano, więc nie było rywalizacji i nie było zbrodni – potwierdziła Neit. – Jednak... potem nastały czasy anarchii i przestało mieć znaczenie, czy dziedziczy brat czy syn, tak długo jak był ktokolwiek do dziedziczenia. – Wyciągnęła rękę i dotknęła dłoni królowej. – Tak, przez wieki w Egipcie nie było bratobójstwa, ale to były inne czasy. Czasy, gdy raptem kilka kobiet dostąpiło zaszczytu, by zasiąść na tronie Horusa. I nie było możliwe, by kobieta była jednocześnie Królem i Wielką Małżonką Króla: by była zarazem Izydą i Horusem, jak ty. Świat się zmienił, Kleopatro. Kobiety noszą korony faraonów, ale za cenę krwi braci.

Władczyni nie odrywała nadal oczu od księcia, który śmiał się z tego, co właśnie powiedziała mu dwórka.

– Niedługo będzie dwoje spadkobierców zamiast jednego – wyszeptała, obejmując zaokrąglony brzuch w ochronnym geście. – Nie chcę myśleć o tym, że pewnego dnia moje dzieci będą planowały swoje wzajemne morderstwo. W mojej rodzinie bracia zabijali siostry, matki walczyły z córkami... Chciałam coś zmienić. Chciałam wreszcie coś zmienić! – W jej głosie dało się słyszeć rozpacz.

Neit pokiwała głową, wzdychając.

– Rozumiem to. I nie mówię, że masz zabić swojego brata... Ale zostawić go u władzy także nie możesz. Póki jest niedoświadczony, możesz rozpędzać jego stronników, ale w końcu zdoła zebrać na tyle poparcia, by odsunąć cię od wpływów. A wówczas przyszłość twoich dzieci stanie się niepewna. I przyszłość Oby Krajów również. – Ścisnęła rękę kuzynki mocniej. – Tu nie chodzi tylko o was, ale o los całego Egiptu! Jesteś zwiastunem nowej ery, Kleopatro! Pierwszym faraonem od trzech stuleci, który ma w żyłach choć kilka kropel prawdziwie egipskiej krwi! Pierwszą ze swojej dynastii, który rozumie język egipskiego ludu, pierwszą prawdziwą Egipcjanką od wieków na egipskim tronie! Wiesz jak wielką nadzieję dałaś nam wszystkim? Nie pozwól, by twój brat to zniszczył! – Zaczęła bezwiednie podnosić głos, w spojrzeniu miała żar. – Nie pozwól, by zabrał ci tron Horusa, a lud twojej matki, TWÓJ lud znowu musiał znosić ucisk greckich wielmożów! W imię Izydy, zaklinam cię, nie pozwól, by znowu zapanował chaos! Czekaliśmy trzy stulecia, by się wyswobodzić... jeśli stracisz władzę, wszyscy znowu stracimy wolność.

Królowa przełknęła ślinę, słysząc błaganie i desperację w głosie swej kuzynki. Tak bardzo ciążyła jej ta odpowiedzialność, myśl, że los milionów ludzi spoczywa na jej barkach i zależy wyłącznie od jej wyborów... Ale wiedziała, że musi dźwigać to brzemię dalej, bo jeśliby zawiodła, nie byłoby nikogo innego, kto mógłby ocalić Oba Kraje.

– Wygnam go – oznajmiła w końcu. – Może i to ryzyko, że zostawię go przy życiu... Ale nie będzie dłużej bruździł na dworze w Aleksandrii. Bez niego i z dwojgiem dzieci u boku, będę miała silniejszą pozycję niż kiedykolwiek.

Neit ściągnęła brwi.

– Gdzie go chcesz odesłać? Do Rzymu, jako zakładnika?

Kleopatra potrząsnęła głową.

– Teraz, gdy nie ma Gajusza, nie możemy być pewni ich zamiarów... Nie powinnam im ofiarowywać króla, którego mogliby osadzić na tronie zamiast mnie. – Przyłożyła palec do ust. – Mogłabym wysłać go na Cypr... Ale stamtąd bardzo blisko do Efezu. Nie byłoby dobrze, gdyby znalazł sposób, by nawiązać kontakt z Arsinoe. – Wyprostowała się. – Najlepiej będzie, jeśli odeślę go w przeciwnym kierunku. Na ziemie Południowego Egiptu, przy granicy z Nubią.

– Jesteś pewna? – zapytała sceptycznie dama. – Ludzie z Południa najczęściej buntowali się przeciw królewskiej władzy w ostatnich wiekach.

Przez twarz władczyni przemknął pełen samozadowolenia uśmieszek.

– Bo na tronie Obu Krajów zasiadali helleńscy władcy. Ale ja jestem półkrwi Egipcjanką – przypomniała. – Mnie uważają za prawowitą królową. I nigdy nie pójdą za synem greckiej nałożnicy. Jeśli spróbuje się zbuntować, będą pierwszymi, którzy go uciszą.

Neit pokiwała pokiwała głową, pełna uznania dla strategicznego myślenia kuzynki.

– Zatem... – podniosła do góry puchar z winem, uśmiechając się szeroko do swojej rozmówczyni – ...niech żyje królowa!

Kleopatra odwzajemniła uśmiech.

– W rzeczy samej – odparła, wykonując ostatni ruch na planszy senet i za jego sprawą odnosząc zwycięstwo. – Niech żyje.


Ptolemi obudził się w środku nocy, słysząc krzątaninę w korytarzu. Ludzie biegali i krzyczeli coś pomiędzy sobą, zdając się w ogóle nie dbać o bliskość komnaty króla. Gdy hałas nie ustawał w ciągu kolejnych kilku minut, młodzieniec wyskoczył z łoża, ubrał tunikę i wyszedł z pokoju.

Na zewnątrz zastał dwórki swojej siostry mijające się między sobą z ręcznikami oraz dzbankami z wodą.

– Co się dzieje? – zapytał, ale służące zupełnie nie poświęciły mu uwagi, mijając go i kierując się pośpiesznie w stronę schodów wiodących do komnat Kleopatry.

– Iras, co się dzieje? – powtórzył, łapiąc w końcu za ramię dziewczynę, która akurat przebiegała obok.

Dama spojrzała na niego z paniką w oczach.

– Dziecko królowej rodzi się przedwcześnie.

Ptolemi wciągnął ze świstem powietrze, usiłując opanować myśli.

– Ale... jak to się stało? Przewróciła się? Uderzyła?

Iras potrząsnęła głową.

– Nie, nagle źle się poczuła... Dostała silnej gorączki i się zaczęło. Medycy mówią, że to od zdenerwowania w ostatnich dniach. Albo złapała jakąś chorobę podczas podróży statkiem. – Wyrwała się królowi. – Przepraszam, muszę do niej iść.

Pobiegła na górę.

Ptolemi nerwowo przełykał ślinę, zastanawiając się, co dla niego oznacza ta sytuacja. Jeśli dziecko będzie za słabe i umrze, Kleopatra nie będzie już miała asa w rękawie. A jeśli ONA  także umrze od tej gorączki, z królewskiej rodziny w Aleksandrii pozostaną tylko on i mały Cezarion. Faraon wreszcie będzie mógł poczuć się bezpiecznie.

Te myśli przynosiły mu ulgę, choć jednocześnie rodziły wyrzuty sumienia. Śmierć siostry uwolniłaby go niewątpliwie od życia w strachu. Zarazem jednak czuł się  niewłaściwie, mając na to nadzieję. Od lat bał się Kleopatry, odkąd zrzuciła z tronu ich brata, a potem wygnała siostrę. A jednak nie nienawidził jej. Pamiętał wciąż czasy, gdy był małym chłopcem, a ona dzieliła się z nim swoimi porcjami deserów. I podziwiał ją zawsze jako mądrą erudytkę oraz dalekowzroczną i roztropną władczynię.

Przymknął oczy i przyłożył sobie dłonie do serca.

Izydo, niech nie cierpi! Proszę, spraw, żeby nie cierpiała...!

Nie wiedział sam, czy modli się o to, by jego siostrzeniec przeżył, czy o to, by Kleopatra umarła szybko i bez bólu.


– Wydaje się, że plony będą obfite w tym roku – powiedział Ptolemi, usiłując nawiązać rozmowę i rozluźnić napiętą atmosferę w pomieszczeniu. – Co planujesz na najbliższy czas? – zapytał.

On i Kleopatra siedzieli w jego komnacie przy niewielkim stoliku nad planszą warcabów i talerzami z jedzeniem. Posiłek Kleopatry stał praktycznie nietknięty.

Młody faraon patrzył na jej pobladłą, wychudłą twarz oraz pozbawione blasku oczy. Był sierpień. Minęło kilka miesięcy od tragicznej nocy, podczas której królowa straciła córkę. Po porodzie władczyni spędziła w łożu tylko tydzień, praktycznie od razu wracając do udzielania audiencji i odprawiania rytuałów w świątyni.

– Poleżę sobie w grobie, gdy przyjdzie mój czasu, a na razie muszę pokazać swoim poddanym, że wróciłam z Rzymu i mogą się do mnie zwracać. Władca nie może sobie pozwolić na okazanie słabości nawet w chorobie – powiedziała bratu i Neit, gdy próbowali ją przekonać do dłuższego odpoczynku.

Ptolemi nie mógł nie podziwiać siły, którą okazywała, mimo że widać było, iż to co się stało, wciąż dręczy jej umysł. Stała się bardziej chłodna wobec otoczenia i mniej pobłażliwa wobec opozycji. Skonfiskowała połowę majątku każdemu, kto wypowiedział się na owym nieszczęsnym zebraniu w maju za powrotem Arsinoe. Ptolemi czuł jednocześnie ulgę i niepokój, że nigdy nie wyciągnęła konsekwencji w stosunku do niego samego.

Nie chcąc jej niepotrzebnie prowokować, wrócił do niezbyt zaszczytnej roli króla-małżonka, i spędzał dnie na czytaniu poezji Safony, od czasu do czasu bawiąc się z małym Cezarionem. Kleopatra znów miała Egipt dla siebie.

– Myślę, że zorganizuję święto – odpowiedziała na jego pytanie Kleopatra.

Młody faraon zamrugał.

– Święto?

– Tak. Ku czci mojego syna. – Uśmiechnęła się miękko, a Ptolemi odczuł niewytłumaczalne wrażenie niepokoju w całym ciele. – Ważne, by aleksandryjczycy widzieli, że nadal mamy zdrowego dziedzica, prawda, mój drogi?

– Naturalnie – odparł i nerwowo wypił resztę wina z pucharu.

Gdy już opanował drżenie rąk, wyciągnął dłoń w stronę planszy i przesunął jeden z kamieni, nie zastanawiając się nawet, co dokładnie robi. Królowa z twarzą bez wyrazu zbiła go damką.

– Zostały ci już tylko dwa – ostrzegła.

Gdy Ptolemi rozmyślał na kolejnym ruchem, zapytała:

– Pamiętasz to lato, gdy pojechaliśmy wszyscy zobaczyć piramidy? Nasze ostatnie rodzinne lato, zanim ojciec umarł?

Chłopak uśmiechnął się do siebie.

– Tak, pamiętam... Polowałaś wtedy na strusie. A Arsinoe kłóciła się z kapłanami Imhotepa, prawda? – Nie myśląc nawet, co robi, pozbył się jednego z pionów siostry, jednak jej damka pozostała nietknięta.

– Pozwolili, by kaplica podupadła, powinni być wdzięczni, że zostali na stanowiskach – stwierdziła Kleopatra, zbijając damką dwa ostatnie kamienie brata. – Wygrałam.

Ptolemi westchnął z rezygnacją.

– Czy ciebie w ogóle da się pokonać? Warcaby czy senet... ty w niczym nie przepuścisz.

Młoda kobieta uśmiechnęła się lekko, ale było coś bolesnego w tym uśmiechu.

– To prawda, w niczym. – Przeciągnęła się i zmarszczyła czoło. – A pamiętasz... pamiętasz to drzewo o czerwonawych liściach, na które ty i nasz brat się wspinaliście? Z którego owoców sok uchodził za regionalny specjał?

Faraon poczuł nieprzyjemny ucisk w piersi na tamto wspomnienie.

– Cóż... smakiem rzeczywiście nie miał sobie równych – przyznał z rezerwą.

– Choć raz byliśmy zgodni – przypomniała sobie z tęsknotą w głosie królowa. – Ty, ja, Arsinoe i Ptolemeusz. Przyznaliśmy, że żadne z nas nigdy nie piło czegoś tak dobrego. – Jej twarz zasnuł cień. – A potem ty nagle osunąłeś się na ziemię... zrobiłeś się czerwony na twarzy... Potrzeba było aż dwóch medyków, żeby ci pomóc. Widać sok tych owoców nie służy każdemu...

– Nie musisz przywoływać szczegółów – odparł cierpko Ptolemi, mając wrażenie, że znowu odczuwa to samo pieczenie w gardle, co wówczas. Nie chciał o tym pamiętać.

Kleopatra pokręciła ze zmęczeniem głową.

– Wybacz. Poniosły mnie myśli. Po prostu czasem... bardzo często w chwilach, gdy tego nie chcemy... nasze życie zatacza krąg. – Spojrzała bratu w oczy i łagodnie dotknęła jego ręki. Milczała.

Ptolemi cofnął dłoń, czując dziwny niepokój. Wydawało mu się, że pieczenie w gardle przybiera na sile... Nagle poczuł, że nie może wciągnąć powietrza.

Gwałtownie poderwał się z krzesła, ale zaraz zatoczył się i upadł na podłogę, czując jak własne ciało go zdradza. Z jego ust wydobył się świst, gdy bezskutecznie usiłował zaczerpnąć oddech. Jego największy koszmar właśnie się spełniał.

Kleopatra nieśpiesznie wstała ze swojego miejsca, a potem uklękła przy bracie i objęła go ramieniem.

– Przepraszam cię, braciszku. Przepraszam – powiedziała cicho.

Przeczesała łagodnie włosy młodego króla i pocałowała go w czoło.

– Nie chciałam tego – wyszeptała mu do ucha, gdy wił się i charczał, nie mogąc złapać tchu. – Izyda mi świadkiem, że nie chciałam... Ale zostało mi tylko jedno dziecko. Nie mogę go stracić... Tak jak nie mogę pozwolić, by musiało dorastać beze mnie. Ale żeby mogło dorastać bez strachu o swoje życie i bez widma sieroctwa nad głową, ty musisz zniknąć. Zniknąć i nigdy nie móc powrócić. Rozumiesz to, prawda? – Uśmiechnęła się ze smutkiem, patrząc bratu w oczy.

Po policzku Ptolemiego spłynęła samotna łza.

Charkot w jego gardle stawał się coraz cichszy, wreszcie chłopak znieruchomiał w objęciach siostry. Władczyni położyła go łagodnie na perskim dywanie. Przez dłuższą chwilę stała nieruchomo, z nieprzeniknioną twarzą wpatrując się w ciało brata.

– Znajdź spokój w krainie Ozyrysa. Zasłużyłeś na niego – szepnęła czując wewnętrzny ból i ciężar serca w swojej piersi. 

To on zdradził mnie pierwszy...! Nie miałam wyjścia. Jak długo żył, mój syn nigdy nie byłby bezpieczny...!

Po kilku minutach królowa zebrała w sobie siły i podniosła się na nogi. Otarła dziwnie piekące ją oczy i ruszyła w stronę drzwi komnaty. Przekraczając próg, pomyślała, że weszła będąc jednym z dwojga faraonów, a wychodzi będąc jedynym.

Krzątający się w korytarzu służący Ptolemiego znieruchomieli raptownie na widok nadzwyczajnej bladość swej pani oraz jej drżących dłoni. Czekająca na nią Neit pytająco przekrzywiła głowę. Kleopatra ledwie dostrzegalnie przytaknęła, po czym wyprostowała się i ogłosiła:

– Król nie może oddychać. Wezwijcie medyków.


– Oto faraon Ptolemeusz Cezar, Bóg Miłujący swego Ojca i Miłujący swoją Matkę, prawowity król i Pan Obu Krajów! – Donośny głos kapłana roznosił się po świątyni Ptaha w dawnym królewskim mieście Memfis, gdy mężczyzna pośród kadzidlanych oparów z namaszczeniem wkładał na główkę Cezariona podwójną koronę Południowego i Północnego Egiptu.

Kleopatra siedziała na tronie ustawionym obok tronu swego trzyletniego syna, patrząc na chłopca z miłością i dumą. Złocistobrązowe włosy władczyni przykrywała czarna egipska peruka, którą zdobiła wysoka pierzasta korona Izydy – królowa chciała podkreślić swym wyglądem, że oto staje się to, o czym mówiła Ptolemiemu: że czasem historia zatacza krąg. U zarania dziejów Egiptu Izyda czuwała nad młodym Horusem, którego ojca zabito. Dziś, po latach wojen o tron Obu Krajów i wiekach obcych rządów, Horus i Izyda pod postacią swej dwójki ziemskich wcieleń znów objęli władzę. Równowagę przywrócono, rozpoczynała się nowa era.

Pośród wiwatów dostojników na swoją cześć, Cezarion spojrzał na matkę z pytaniem w brązowych tęczówkach.

– Czyli... jestem teraz królem? – upewnił się.

Wyciągnęła dłoń i pogłaskała go łagodnie po policzku.

– Tak. Mówiłam ci przecież.

– Ale... przecież to wujek Ptolemi jest królem – powiedział wyraźnie skonsternowany malec.

Kleopatra zadrżała, słysząc beztroski sposób w jaki chłopiec wymówił imię jej brata.

– Już nie, mój płatku lotosu. Odszedł na sąd Ozyrysa. Jak twój ojciec i siostra.

– A co będzie, gdy wrócą?

Posłała chłopcu pełen melancholii uśmiech.

– Oni już nie wrócą, kochanie.

– Nigdy?

– Nigdy.

Młody faraon przygryzł wargę. Wydawał się nie rozumieć. Sposób, w jaki marszczył czoło przypomniał jego matce Ptolemiego. Poczuła chłód wzdłuż kręgosłupa. W jej pamięci odżyły błagające o litość oczy brata, tak podobne do oczu chłopca obok.. Wiedziała, że ten widok będzie ją prześladował do śmierci.

Odetchnęła głęboko i odepchnęła potępiające ją w myślach głosy. Wszystko co zrobiłam, zrobiłam dla swego syna. I dla dobra Egiptu. Gdybym miała wybierać raz jeszcze, zrobiłabym to samo.

– Czy będę mieć drugą siostrę? – zapytał nagle Cezarion, a kompletna zmiana tematu rozbawiła królową.

– A chciałbyś mieć? – spytała łagodnie.

Wzruszył ramionami.

– Może – oznajmił w końcu ze śmiertelną powagą, która nie pasowała do jego dziecięcej buzi. – Albo braciszka. Tak, chciałbym. – Pokiwał głową z werwą na potwierdzenie swoich słów.

Więc jesteś pierwszym ze swojej dynastii, który go pragnie, pomyślała z rozrzewnieniem. Jej piersią targnął ból na wspomnienie córeczki, na którą tak czekała. Córeczki, która nie zaczerpnęła nawet pierwszego oddechu... Z całych sił zmusiła się, by o tym nie myśleć. Nie mogła zmienić przeszłości. Będą kolejne dzieci, a na razie pozostaje mi cieszyć się tym, co mam.

Delikatnie pogłaskała kark synka.

– Będziesz miał braci i siostry, kochanie. Obiecuję ci to. Zobaczysz, że nie pomieścicie się w twoim pokoju! – szepnęła mu na ucho, a chłopiec roześmiał się wdzięcznie.

Kleopatra wyprostowała się i spojrzała na arcykapłana, który z szacunkiem pochylił przed nią głowę.

Stało się. Nie ma już dłużej żadnego z moich braci, a Arsinoe nigdy nie wróci. Tron Obu Krajów należy już tylko do mojej linii. Do linii z egipską krwią w żyłach, noszącą koronę Egiptu.

Królowa oparła się na swoim tronie, pozwalając, by ogarnął ją spokój.



To już koniec historii, ale zanim napiszecie opinię podsumowującą, zachęcam byście przewrócili "kartkę" raz jeszcze i przeczytali notkę autorską, wyjaśniającą pewne kwestie ;)



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro