Nowe Twarze
O ile droga do tej pory była pełna żartów i miała generalnie optymistyczny ton, tak od spotkania Venus zrobiło się o wiele bardziej ponuro. Plutia, Gaja i Selene niezbyt miały ochotę żartować, widząc jak Helia pełna determinacji niesie wijącą się z bólu Saturn.
- Wszystko będzie dobrze, zaraz znajdziemy ci jakąś pomoc... - mówiła Helia, wiedząc dobrze, jak pusta jest ta obietnica.
- Helia... Ja... nie czuję się za dobrze... - mamrotała Saturn, po czym zasyczała z bólu.
- Nie, nie, nie, to brzmi jak coś co mówi się na pożegnanie, nie mów takich rzeczy... Nie umieramy, Saturn. To nie twoja pora. - upierała się Helia. Dla pozostałych ciężko było na to patrzeć, w szczególności Plutii i Gaji, które wiedziały przez co przechodzą ich przyjaciółki.
- Ja... przepraszam, że tak wyszło... - mruknęła Saturn, a jej ręce jakby nagle straciły całą siłę. Zaczęła się zsuwać z Helii, która na szczęście w porę ją złapała. Z braku lepszego pomysłu i w kompletnej bezradności położyła Saturn na ziemi.
- Nie waż się za to obwiniać, to wszystko jej wina! Tej fałszywej królowej... - zdenerwowała się Helia. - Kiedy ją dorwę...
- Helia. - Selene położyła dłoń na jej ramieniu. - Ona chce, żebyś wpadła w taki gniew. Nie daj jej się sprowokować.
- Ja... - chciała się kłócić Helia, ale Selene miała rację. Zaślepienie furią to było dokładnie to, czego chciała u niej Venus. - ...masz rację, dzięki.
Selene uśmiechnęła się lekko, a przynajmniej na tyle ile mogła, widząc Saturn w bólu.
- Ej, nie żeby coś, ale mamy towarzystwo... - powiedziała Gaja.
- No dobra, to Neptune, Urania, Jupiter, czy cała tró... - zaczęła mówić Helia, ale gdy się odwróciła, jedyne co mogła powiedzieć to: - ...A co to za jedni?
W ich kierunku, od strony królestwa Venus, szła dwójka postaci, których dotąd nie spotkali.Helię i spółkę od razu uderzył fakt, że obie postacie wyglądały jak z taniego filmu o piratach.
Mężczyzna miał brązowe włosy do szyi, i nie układały się one w żadną sensowną fryzurę. Widocznie bycie chaotyczną kaskadą loków było im bardziej na rękę. Mężczyzna miał również dosyć widoczny zarost na twarzy. Ubrany był w długi, błękitny płaszcz, u którego pasa miał zatkniętą elegancką szpadę. Do jednego ramienia miał również przyczepioną krótką, sięgająca do pasa pelerynkę w ciemnozielonym kolorze.
Jego towarzyszka z kolei gustowała widocznie bardziej w pomarańczach: takiego właśnie koloru były jej sięgające szyi włosy, na których szczycie siedział czarny kapelusz z fioletowym piórkiem. Dziewczyna miała na sobie pomarańczową koszulę o przesadnie dużych rękawach, na którą narzuciła czarną kamizelkę. Jej wizerunek dopełniały czarne spodnie i długie prawie do kolan buty, które również wyglądały, jakby właśnie szukał ich Czarnobrody. Dziewczyna u pasa miała zaczepione dwa pistolety, które podobnie wpisywały się w piracką estetykę.
Obie postaci miały bardzo podobne, zielone oczy, co sprawiało wrażenie, że mogą być rodzeństwem, choć ciężko było stwierdzić tylko na tej podstawie.
- Spójrz, Proxima, ktoś jeszcze tu jest! - rzucił mężczyzna do swojej towarzyszki.
- O, rzeczywiście. - odparła mu Proxima, która do tej pory najwidoczniej nie zauważyła Helii i jej towarzyszek. - Mi się wydaje, czy wyglądają strasznie ponuro?
- Cóż, jedna z nich leży na ziemi w konwulsjach, to raczej nie sytuacja do śmiechu. - zauważył jej kompan. - Naprawdę, jak na strzelca nie wydajesz się zbyt spostrzegawcza...
- Wybacz, myśli mnie dzisiaj rozpraszają.
- Nieważne, po prostu podejdźmy i zapytajmy czy nie potrzebują pomocy, ok? - spytał mężczyzna.
- Jasne, Syriusz. - zgodziła się Proxima, po czym szybko dodała: - Ale to ty pytasz.
- Czemu? A zresztą, niech ci będzie... - westchnął Syriusz, po czym zwrócił się do Helii. - Witajcie, wyglądacie jakbyście potrzebowali pomocy. Czy możemy ją jakoś, em... zaoferować?
- Nasza przyjaciółka jest w krytycznym stanie, Venus drasnęła ją włócznią pokrytą jakimś mrocznym szlamem. - odparła Helia. - Więc nie wiem, czy coś zdziałacie.
- To faktycznie brzmi jak kiepska sytuacja. - przyznała Proxima. - Ale niekoniecznie beznadziejna. Syriusz, pamiętasz co robił ten taki, o ten? - spytała, wyciągając dziwnie wyglądającą bransoletę.
- Ach, ten teges. - kiwnął głową Syriusz. - No tak, ten strażnik coś mówił o osłabianiu mrocznych mocy. Jak dla mnie warto spróbować.
Proxima podeszła do Saturn i założyła jej bransoletę na rękę. Czerwony kamień na jej środku błysnął i po chwili Saturn zrobiła się jakby mniej blada.
- Czy to... Zadziałało? - spytała Plutia.
- Jest z nią lepiej. - powiedziała Helia, trzymając rękę na czole Saturn. - Cokolwiek ją osłabiło, obecnie straciło na mocy. Ale strzelam, że to nie jest trwałe rozwiązanie?
- Pewnie nie. - potwierdziła Proxima.
- Raczej nie. - zawtórował jej Syriusz.
- Hm. Cóż, lepsze to niż nic. A już na pewno lepsze niż śmierć Saturn. - stwierdziła Helia. - Wielkie dzięki za pomoc.
- Nie ma sprawy. Czekaj, Saturn? - zdziwiła się Proxima. - Ta z Układu Słonecznego?
- Mhm. Dokładnie ta. Skąd to zdziwienie? - potwierdziła Helia.
- Czekaj, wy jesteście wszyscy z Układu Słonecznego? - ciągnęła swój tor myśli dalej Proxima.
- Tak, jesteśmy, do czego zmierzasz? - spytała Gaja.
- A ty ewidentnie jesteś gwiazdą... - powiedziała Proxima do Helii. - A więc ty jesteś... Ty jesteś Helia?
- We własnej osobie. - przytaknęła dziewczyna.
Wtedy Syriusz i Proxima oboje uklęknęli na jedno kolano przed nią.
- Królowo kosmosu, to zaszczyt cię poznać. - powiedział Syriusz.
- Hej, bez przesady. Wstańcie, nie musicie się przede mną płaszczyć. Nie jestem jak Venus. - odparła Helia.
- I chwała ci za to, moja Pani. - powiedział Syriusz. - Nam ledwo udało się uciec, ale sporo gwiazd i planet zostało zgarnięte przez tę uzurpatorkę. Już od kilku dni tułamy się po jej domenie, unikając jej podwładnych...
- Więc jesteście przeciwnikami Venus, i na tyle zdolni, aby się jej wyślizgnąć? - spytała Helia.
- Cóż, tak, można tak powiedzieć. - kiwnął głową Syriusz.
- W takim razie mam dla was propozycję. Zupełnie zrozumiem, jeśli ją odrzucicie, ale chociaż jej wysłuchajcie. - powiedziała Helia.
- Zamieniamy się w słuch. - odparła Proxima.
- Moja propozycja jest taka: chodźcie z nami i pomóżcie nam obalić Venus. - postawiła sprawę jasno Helia. - Wiem dobrze, że to nie będzie łatwe zadanie, dlatego każda pomoc się przyda. A wy zdajecie się być wystarczająco kompetentni, żeby się naprawdę przydać w tej walce.
- Ja w to wchodzę. - odparła Proxima.
- Tak po prostu? - zdziwiła się Gaja.
- Tak po prostu. - potwierdziła Proxima. - Ktoś musi utrzeć nosa Venus, a Helia to najlepsza kandydatka. Jeśli mogę jej pomóc, tym lepiej.
- Już ją lubię. - uśmiechnęła się Gaja.
- A ty, Syriusz? - spytała Helia.
- Cóż, nie zostawia się damy w potrzebie, a ja widzę aż dwie: ty potrzebujesz mojej pomocy... A Venus potrzebuje porządnej nauczki. - odparł Syriusz z uśmiechem.
- A więc witamy w drużynie. Może na początek przedstawię wszystkich. Ta dziewczyna na ziemi, to jak już mówiliśmy Saturn. To jest Selene, duch księżyca Ziemi, a tamte dwie to Gaja i Plutia, duchy Ziemi i Plutona. - tłumaczyła Helia.
- Szybkie pytanie, Gaja nosi Plutię... Czemu? - zapytała Proxima.
- Odpowiedź jest bardzo zawiła i w żadnym stopniu nie heteroseksualna. - odparła Helia.
- Hm. Okej. - mruknęła Proxima. - A ty teraz bierzesz Saturn na plecy z podobnych powodów? - spytała.
- Umm... Taaak? - odparła niepewnie Helia, usadawiając pół przytomną Saturn na plecach.
- Kolejne szybkie pytanie, czy którakolwiek z was jest hetero? - spytał Syriusz. Gaja, Plutia, Helia i Selene popatrzyły na siebie nawzajem.
- Nie? - odparły wszystkie naraz niepewnie.
- Ok, tak tylko sprawdzałem. - powiedział Syriusz. - Ciekawa grupka. - mruknął do Proximy.
- Cóż, mi się podoba... - stwierdziła dziewczyna.
- Ty też? - zdziwił się Syriusz.
- Hej, na moją obronę wszystkie nasze nowe towarzyszki są solidnymi dziesiątkami. Poza tym, nie powinno cię to zawodzić, przecież z własną siostrą nie będziesz chodzić...
- Nie zawodzi, po prostu... Jakie są szanse na coś takiego?
- Astronomiczne. - rzuciła Gaja, przechodząc obok.
- Dobre! - zaśmiała się Plutia i przybiła Gaji piątkę.
- Heh, tak jak mówię... Mi się to podoba. Poza tym, zapytałeś tylko o bycie hetero, nie o lubienie mężczyzn. - powiedziała Proxima.
- Hm. To prawda. - kiwnął głową Syriusz.
- Będziesz pytać czy któraś jest bi? - spytała Proxima.
- Nie, nie jestem aż tak zdesperowany na chwilę obecną... Ale dzięki za troskę.
- Do usług, braciszku. Ale teraz może już chodźmy, bo zaraz nas zostawią w tyle. - zaproponowała rudowłosa.
- Słuszna uwaga... - odparł Syriusz i ruszyli już całą siódemką w dalszą drogę, ku bazie Venus.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro