1.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Godzina 10:27

Wstajesz, budzi cię dźwięk twojego telefonu. Ty zaspana sięgasz po niego aby sprawdzić co lub kto wyrwało cie z tej pięknej czynności jaką jest spanie.

Okazuje się że dostałaś wiadomość od niego.

Ty jesteś już w siódmym niebie, nagle znika cała złość i niechęć do życia. Promieniejesz radością.

Po tej całej farsie postanawiasz wreszcie sprawdzić co napisał.

Matt- Dzień dobry

Momentalnie rzuciłaś telefonem w łóżko a on odbija się kilkukrotnie na miękkiej poduszce po czym zaprzestaje. A ty wstajesz i zaczynasz skakać szczęśliwa po łóżku.

Po jakiś 5 minutach ogarnęłaś się i znów siadasz spokojnie. Wzięłaś swój telefon i zastanawiałaś sie jak mu odpisać.

Postanowiłaś odpisać mu tak samo.

Zawał exe. przez następne kilka godzin.

Ty - Eyy wyjdziesz dzisiaj się przejść czy coś?
Matt- Tak ale pod wieczór bo umówiłem się już
Ty - Ty!? Się umówiłeś!? No to nieźle XD A kto jest tą wybranką/wybrankiem? :")
Matt- A nie znasz jej, taka Melanie z sąsiedztwa
Ty - ahm no to spoko powodzenia :))))
Matt - Dzięki ale i tak ty będziesz ważna dla mnie

Ty już oczywiście klasyczny zamach włosami w stylu "ha jestem najlepsza"

Ty - Ojj no ja mam nadzieje

Matt - Dobra ja lece napisze jak wrócę ze "spotkania"
Ty - bajoo

Z lekko smutną miną odłożyłaś telefon i wywlokłaś się z łóżka.

*Wiem że jestem dla ciebie ważna ale tylko jako przyjaciółka.. dlaczego nie jako ktoś więcej? - pomyślałaś.*

Przez cały dzień strasznie się nudziłaś. Zaczęły się wakacje, a dzielnica opustoszała wszyscy DOSŁOWNIE wyjechali. Nawet twoja najbliższa przyjaciółka Annabelle.

Ubrałaś czarne ogrodniczki, białą hiszpankę i czarne buty.

Godzina 11:46

I tak wyszłaś się przejść. Wychodząc z domu zabrałaś swój telefon i słuchawki. Przed drzwiami włączyłaś swoją ulubioną playlistę na Spotify. Zanurzyłaś się w słowa piosenki i ruszyłaś w stronę parku.
Usiadłaś na ławce na której zawsze siedziałaś z Matthewem, porozglądałaś się troszkę.

Było cicho.

Albo przynajmniej tak ci się zdawało. Niedaleko ciebie na ławce siedział on z Melanie.

Ona - Odpicowana jak szprycha od roweru. Kilogram nieeee kurwa tona makijażu. Lakier na jej włosach odbijał się niemiłosiernie w tym słońcu. Musiałaś specjalnie ubrać swoje okulary przeciwsłoneczne. Ubrana jest w białą sukienkę do kolana białe sandałki i miała czarną torebkę do tego.

Nie pasowali do siebie kompletnie on ubrany tak na co dzień jak gdyby nigdy nic, a ona jak by mieli iść do jakieś restauracji albo innego w chuj drogiego gówna.

Przyglądałaś się im w spokoju - TAK W SPOKOJU, zazdrość rozrywała cie od środka miałaś ochotę pobić i wyszarpać za te kudły a jego przytulić i schować w piwnicy z ciepłym kocykiem by nikt go nie mógł mieć po za tobą,(tzn. co? kto to powiedział?) a zaś z drugiej strony chciało Ci się płakać. Po prostu.

*Wygląda na lekko przybitego, a może ta suka mu coś zrobiła!? A niech to ja sie tylko dowiem. - pomyślałaś zaciskając pięść.*

Łza zakręciła Ci się w oku, postanowiłaś oderwać od nich wzrok i wrócić do swoich ukochanych piosenek.

- Rivv!!- Usłyszałaś jak ktoś Cię woła. Okazało się że był to twój najlepszy przyjaciel Nicholas (Nick). No kto by się go tu spodziewał :)).

- O hej - Wyjęłaś słuchawki z uszu i wstałaś.

- Sama w parku? Stało się coś? - Przytulił Cie i pytając uniósł lewą brew i uśmiechnął się słodko swoim uśmiechem nr. 5.

- Tssa.. jakoś tak wyszło - Siadając z nim skinęłaś głową w celu wskazania twegoo krasza z flądrą.

- Aaa rozumiem. Może dasz się zaprosić na jakąś kawę czy coś wiesz.. tak dla zapomnienia. - Szturchną Cie łokciem i złapał za rękę.

- Wiesz tak ogólnie to mam małą misje ale możemy iść. - Szeroki uśmiech zawitał na twojej twarzy.

Był to sztuczny uśmiech, najchętniej nie ruszałabyś się stąd. Bałaś się o niego i tyle.

Nick wstał i pociągnął Cie w swoją stronę, szliście do pobliskiej kawiarnii.

C.D.N.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro