Epilog

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

11.08.2018 rok. 

Kristen Novac poprawiła okulary i dopiła espresso. Dopiero zaczęła poranną zmianę w Domu Aukcyjnym Rodziny Barnetti, mimo to już była zmęczona. Może to dlatego że poprzedniego wieczoru oglądała do późna z mężem Harry'ego Pottera. Marc Christopher Novac był szefem ochrony w sądzie, co zapewniało i jemu i jej sporo pieniędzy, nie były to kokosy, ale wystarczało na dostatnie życie. Kochała go, ale to uczucie nieco zelżało ostatnimi czasy. Mimo starań, często się kłócili o głupoty, ale i o zniszczony samochód i zalany dom. Wczorajszy wieczór był jak nowe życie, nowa miłość. Wiedziała jednak, że to był wyjątek. Psychicznie zaczęła przygotowywać się do rozwodu. Płakała na samą myśl o tym, o wyprowadzce i zatraceniu kontaktów ze wspólnymi znajomymi. Czy właściwie jego znajomymi, bo ona dalej była obca w tym mieście. 

Westchnęła. W przyszłym tygodniu miała wizytę u teściów, z której ze wszystkich sił starała się wykpić, co nie uszło uwadze męża. Wiedziała, że kolejna awantura nie polepszy ich stosunków, ale chyba nic już nie pomoże, skoro nawet po wieczorze filmowym znów stał się mrukliwym, rozgoryczonym swoją pracą czterdziestolatkiem. Znów westchnęła i popatrzyła na hol recepcji. Pomieszczenie było zrobione na bogato, od razu widać, że właściciele mają i gust, i za dużo środków na koncie. Przez trzy lata, które tu spędziła, nauczyła się ignorować nadętą klientelę czy historyków sztuki, sądzących że są ważniejsi niż ktokolwiek pracujący w tym budynku, z właścicielem włącznie. Kristen przechodziła nad snobistycznymi spojrzeniami i prychnięciami zniecierpliwienia, gdy tłumaczyła że pan Malcolm Barnetti jest aktualnie bardzo zajęty, co było prawdą, bo seks z asystentką do spraw podatkowych był w istocie bardzo zajmujący. 

Kristen jasno postawiła granice już pierwszego dnia pracy, gdy Barnetti chciał ścisnąć jej tyłek. Przed trzy dni chodził z opuchniętą twarzą, co skutecznie wybiło mu z głowy następne wybryki. Wybiło również mu pomysł awansowania Kristen, która doczekała się zwiększenia wypłaty i ważności stanowiska tylko raz, po dwóch latach pracowania jako konsultantka, do roboty sekretarki i księgowej. Umawiała spotkania, przekazywała dokumenty, sortowała spisy przedmiotów wystawionych na aukcję i tych sprzedanych, ceny wywoławcze, ceny kupna i sprzedaży i resztę tego gówna. W sumie praca nie różniła się za bardzo od tej, jaką wykonywała u Aidena Baltora, ale tu szef płacił więcej, dawał dobre świadczenia socjalne, w tym służbowy telefon i laptop, no i nie siedział za unikanie płacenia podatków i krzywoprzysięstwo. 

Firma detektywistyczna zaczęła się walić po aferze z 2013 roku, gdy jeden z detektywów odkrył związek zaginięć kobiet i mężczyzn z sektą kanibali dowodzoną przez szalonego weterana z Rosji. Gdy wyszło na jaw, że osoba znana jako Emil Bulkowsky był jednym ze szpiegów monitorujących przebieg śledztw i ustalającego własny przebieg zbrodni i wersję, razem z podrzucaniem dowodów i wysyłaniu świadków na tamten świat, zaczęto grzebać w księgach rachunkowych i odkryto niezgodności. Dodatkowo prokuratura dotarła do nagrania rozmowy z 2009, gdzie Baltor rozmawiał z Alanem Grimshaw, nigdy nie odnalezionym śledczym badającym sprawę jednego z zaginięć dokonanego przez sektę. Wszystko to sprawiło, że Aiden Baltor trafił pod lupę sądu, a nawet pod mikroskop, gdy wyszły na jaw łapówki i sieć haków na wysoko postawionych urzędników z różnych stanów.

Tak czy inaczej, Aiden Baltor trafił za kratki w połowie 2014 roku, we wrześniu. Kilka dni później ze śpiączki wybudził się Peter Barkstone, człowiek który samotnie rozwiązał sprawę Marine i Simone Acardo, która wraz z ojcem wyprowadziła się gdzieś na Sycylię, z daleka od rozgłosu i kamer telewizyjnych. Peter Barkstone cieszył się sławą krótko, dopóki nie wsiadł do samolotu do Kanady. Gdy na lotnisku w Toronto kilkunastu dziennikarzy chciało od niego komentarz, okazało się że owszem, był na liście pasażerów, ale musiał w ostatniej chwili wysiąść podczas postoju w Maine. Nikt nie zadał mu nigdy następnych pytań, bo rozpłynął się w powietrzu. Równie szybko umarła legenda "Bacardiego", które obaliły materiały z Jeepa Cherokee i dziennik Dimy Andriejewicza Kolbienskiego, w którym zawarł imiona wszystkich swoich ofiar i dopisał swoją spowiedź. Sprawa była zamknięta, a ludzie zwrócili oczy na nową sprawę, mianowicie na aferę Edwarda Snowdena, której cień padł na całe Amerykańskie społeczeństwo. Ludzie zadawali pytania, które do teraz pozostały bez odpowiedzi. Ten okres był dla niej ważny, bo to wtedy na konferencji prasowej poznała Marca Christophera Novaca, w którym bezgranicznie się zakochała. Wyjechali do Filadelfii by zacząć nowy rozdział, po roku zatrudniła się w domu aukcyjnym. Im bardziej rozmyślała o tamtym okresie, tym bardziej rozdrapywała rany. Pamiętała aborcję, której musiała dokonać po gwałcie Emila Bulkowsky'ego. Głównie to zdarzenie przyczyniło się do przeprowadzki. 

Usłyszała brzęczyk nad drzwiami. Jakiś klient w smokingu, chyba nikt nie powiedział mu, że aukcja zaczyna się dopiero za cztery godziny. Kristen uśmiechnęła się, a mężczyzna zapytał o długość trwania aukcji i czas, jaki zostanie poświęcony na przerwy. Kristen jak robot wyrecytowała beznamiętnie to, co było zamieszczone na Facebooku i stronie internetowej. Tamten się zmieszał, podziękował i wyszedł. Kobieta westchnęła po raz trzeci tego ranka i usiadła z powrotem. Zaczęła przeglądać tabelkę w Excelu. Były tam wszystkie rzeczy do sprzedania na dzisiejszej aukcji. Zatrzymała się na zbiorze ocalonych rzeczy z Grope Ville. W Filadelfii nie brakowało fanatycznych kolekcjonerów sensacji, ale nawet coś takiego to za wiele. Rewolwer Cattleman, własność Dimy Andriejewicza Kolbienskiego, strzelba Mossberg 590 należąca do Josepha Mosseau. Jeden metalowy palec, zabrany prawdopodobnie ze zwęglonych zwłok Kolbienskiego. Wśród rzeczy znajdował się też worek na głowę. Analiza DNA połączyła go z "Emilem Bulkowskim". Kristen nie miała pojęcia, jak te rzeczy tu trafiły po tylu latach, ale miłośników sensacji nie brakuje, na pewno od razu po pożarze znalazło się wielu amatorów z wykrywaczem metalu w nadziei na skarby jeszcze z II Wojny Światowej. Dla policji ta sprawa była zamknięta, nikt więc nie czepiał się kilku historycznych fascynatów grzebiących w popiele. Największym z nich został Arnold Fredricksen, kierowca tira, który odnalazł zarówno Simone Acardo jak i Petera Barkstone'a. Podobno po wysłuchaniu relacji Simone w drodze do szpitala i na posterunek, od razu zawrócił, oczywiście po przejściu wszystkich przesłuchań, by odkopać coś dla siebie, by opchnąć to na aukcji i nieco się wzbogacić. To on znalazł rewolwer i metalowy palec wyprodukowany w latach siedemdziesiątych przez jakąś japońską prywatną klinikę. Wystawił wszystko na aukcję dopiero po latach, gdy zainteresowanie sprawą wróciło, odkąd krążyła po internecie jako creepypasta czy jakkolwiek się to nazywa. Kristen nie była z tym na bieżąco. 

Mimo wszystko wiedziała, że znajdą się kupcy i na gówno, byleby było ładnie opakowane i miało za sobą mrożącą krew w żyłach historię. Ludzie kupią wszystko. Po to też są domy aukcyjne. Znów brzęczyk. Kristen już pomyślała, że to ten sam laluś w smokingu, ale po dźwięku laski stukającej o kafelki zrozumiała, że to ktoś inny. Spojrzała zmęczona znad monitora. Musi pić mniej kawy. I w końcu się wyspać… Zobaczyła wysokiego mężczyznę w białej koszuli i czerwonym krawacie, lewą ręką podpierał się na drewnianej lasce ze szlifowaną rączką. Czarne, kręcone włosy miał spięte w kucyk. Krótka broda odcinała się na tle twarzy pokrytej bliznami, z których najmniejsze były jak zadrapania kota, a jedna przecinała całą skroń i ucho, którego płatek był ścięty. Gdy podszedł, położył prawą rękę na szklanym blacie.

Zadzwoniły metalowe palce. Dima Kolbienski miał trzy protezy, Arnold Fredricksen znalazł jedną… Środkową. Palca małego i serdecznego nigdy nie znaleziono…

Gdyby jakimś cudem nie poznała go po twarzy, po głosie poznałaby na pewno. Nie zmienił się przez te lata ani trochę, młodzieńczy, choć swoje lata już miał, i nieco zniekształcony przez chrypkę, występującą po piciu ulubionego trunku, rumu marki Bacardi. 

- Dasz się zaprosić na kolację? - zapytał Peter Barkstone, uśmiechnął się szeroko i stuknął metalowym palcem o szklany blat.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro