25

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

18.06.1983 rok. Lot nad Oceanem Spokojnym, godzina 15:13 Standardowego Czasu Centralnego

Mężczyzna obudził się z drzemki, gdy pasażer obok dostał ataku padaczki. Już po chwili mężczyzna został złapany pod ramiona i wypchnięty w stronę ogona samolotu, podczas gdy personel walczył o życie człowieka przy oknie. Dima Andriejewicz Kolbienski patrzył na niego bez wyrazu, a gdy już było jasne, że jego współpasażer przeżyje, znudzony Dima wszedł do toalety. Po oddaniu moczu Dima przemył twarz i westchnął. Wyprostował lewą rękę i przyjrzał się trzem metalowym paliczkom wystającym z jego dłoni. Kto by pomyślał, że wystaczy tylko jeden opłacony tłumacz, bilet w dwie strony i spory plik dolarów amerykańskich... A Japończycy naprawdę znają się na swojej robocie.

Po raz pierwszy od czasów wojny mógł wyprostować rękę, a jego urwane palce nie dawały o sobie znać bólami fantomowymi… Dima uśmiechnął się w duchu. Dwa dni wcześniej skończył sześćdziesiąt lat. Gdy znów spojrzał w lustro, zobaczył że na klapie od sedesu siedzi znajomy człowiek w kapeluszu i płaszczu.

-Witaj Dimo, jak się czujesz? Nie mów, ja wszystko wiem… Myślałeś o tym, jakie masz szczęście, sześćdziesięcioletni weteran spod Leningradu, kaleka który teraz cieszy się sprawną ręką, z toną gotówki, własną gazetą historyczną i oddanymi poplecznikami, którzy mają go za proroka gdzieś w zapadłej dziurze na bagnach… Ale wiesz co? - Mężczyzna wstał i podszedł do Dimy, który wzdrygnął się, ujrzał bowiem puste oczy i dwa szeregi lśniących kłów, ociekających krwią, która kapała na dywanik. 

- Co..? - spytał drżącym rosyjskim.

- Quod debitum non redderet. Intendite sermonibus meis - warknął po łacinie i zniknął w chmurze dymu. Dopiero po chwili Dima jakby za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zrozumiał, co to znaczy: "Dług nie został jeszcze spłacony, zapamiętaj moje słowa". Zdziwiło go to, bo nie znał łaciny...

Kolbienski patrzył jeszcze w lustro, po czarnym jak smoła dymie pozostało tylko wspomnienie. Po minucie ktoś zapukał do łazienki. Była to stewardesa. Za pół godziny będzie lądowanie w Los Angeles. Ale Dima o tym nie myślał. 

Myślał jak zgładzić ponad dwadzieścia osób…

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro