7

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Warsztat Auto & Motors wyglądałby jak typowy warsztat, gdyby nie mechanik, wielki łysy Meksykanin, który mógłby spokojnie położyć wszystkich zawodników MMA jedną ręką.

- Mercer Hudders? - zapytał Peter i podał prawicę do imadła. Ciało wołało z całych sił, by puścić tego olbrzyma, ale kultura osobista i etyka zawodowa wzięły górę.

- Jasne brachu, co mogę dla ciebie zrobić? - Bezzębny uśmiech dodawał tej postaci specyficznej charyzmy.

- Szukam marki Mercedes-Benz CLS C218. Zostawiły go Włoszki, nazwisko Acardo, Marine Acardo. Chcę wiedzieć co się stało z samochodem.

- A kim jesteś, brachu? Gliną? - zapytał olbrzym poważniejąc.

- Nie, prywatnym detektywem. Szukam tej kobiety i jej córki, i wszelkie informacje będą przydatne. - Peter wyciągnął banknot dwudziestodolarowy, jednak Mercerowi nie drgnęła powieka. Dopiero gdy Peter dodał kolejny banknot, pochwycił je błyskawicznie, jakby zbierał marchewki z pola, szybko jak anakonda.

- Dobra, brachu. Nie mam całego dnia. Co chcesz wiedzieć? - mruknął ze znudzeniem mechanik i otarł pot z czoła.

- Zacznijmy od wozu. Co się stało? - zapytał Peter i spojrzał na stojącego na kanale jeepa, którego losowe komponenty walały się po posadce uwalonej smarem.

- No pierdolnęło zawieszenie, co tu gadać… Tak go przeczołgały po drodze, biegów nie zmieniały, no szkoda wozu… Tyle mogę rzec. Usterka nie była jakaś wielka, ale ze dwa dni musiałem na to cacko poświęcić - Mercer machnął ręką w stronę plandeki spod której wyzierało logo Mercedesa. - Pytały się jeszcze co tu można robić, poleciłem im bibliotekę publiczną, bo wyglądały na kujonki. Chciały zobaczyć pustynię, więc poleciłem im jakieś izotoniki z minerałami, czy innym nawadniającym gównem, nie znam się, ale płacą nam za reklamę, a kasa zawsze się przyda. Zapłaciły z góry za naprawę i tyle je widziałem. Jeśli ich szukasz, brachu, to leć na pustynię. Tylko żebyś do nich nie dołączył, he he! 

- A nie zauważyłeś jakiś przeróbek auta, nie wiem, obluzowanych kabli, przeciętych hamulców, czegoś co dałoby się wykręcić tylko ręcznie, narzędziami?

Mercer potarł kciukiem palec środkowy i wskazujący, jednoznaczny gest pieniędzy. Peter z żalem wyciągnął dziesięć dolarów.

- Nie, brachu, nie widziałem - zaśmiał się wielkolud i wrócił do swoich spraw.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro