Rozdział 32

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Zmęczenie paliło moje ciało. Każdy oddech podsycał pożar w moich płucach. Bolały wszystkie mięśnie, ale biegłam, póki nogi były w stanie utrzymać mnie w pionie. Musiałam znaleźć się jak najdalej.

Dzień zmienił się w noc, kiedy wyczerpana osunęłam swoje ciało na niewielki, miękki fragment poszycia porośnięty mchem. Wsparłam łokcie na kolanach i brałam gwałtowne, zbyt szybkie oddechy.

Łzy, zaskakująco chłodne w zetknięciu z rozpaloną skórą, płynęły po moich brudnych od ziemi policzkach. Nie zamierzałam, ale też nie potrafiłam ich powstrzymać.

Kiedy w moim ciele nie została już ani jedna łza, starając się ignorować rozdzierający ból serca, pozbierałam się w sobie na tyle, na ile było to możliwe.

Jak mogłam zaufać Księżycowemu?

Uratował mi życie, a ja go zabiłam.

– A oni doprowadzili do śmierci wielu niewinnych istot! Do Klątwy! – krzyknęłam sama do siebie. Mój głos zmieszał się z otaczającą mnie ciemnością.

Nad moją głową z gałęzi poderwało się stado kruków. Dziesiątki czerwonych ślepi wpatrywało się prosto we mnie, gdy skrzecząc, odlatywały w dal. Najwyraźniej nie zamierzały wysłuchiwać mojego lamentu. Chętnie odleciałabym razem z nimi, pozostawiając za sobą cały ból i wszelkie zmartwienia.

A jeśli to, co mówił, było prawdą? Jeśli to nie oni byli tymi złymi?

Zacisnęłam powieki i uderzyłam zakrwawioną pięścią w pobliski konar.

Zabiłam osobę, przy której po raz pierwszy w życiu poczułam się jak w domu.

Co jeśli się pomyliłam? Co jeśli była to zbyt pochopna decyzja?

Nawet nie wyciągnął miecza, aby się obronić.

Nie chciał mnie zranić

Każdy elf zrodzony z Księżyca zasługuje na śmierć.

Słowa wybrzmiały w mojej głowie, lecz wypowiedziane były głosem Thaliena. Mojego ojca, który skazał na śmierć niewinne dzieci.

Nic nie miało sensu. Miałam wrażenie, jakby fundamenty, na których zbudowany był mój światopogląd, całe moje życie, zostały zachwiane.

Jedynym co powinno się liczyć, była moja siostra.

Zrobiłam to, co należało, zabijając potwora, który tak samo, jak całe jego królestwo, ponosił winę za ogrom krwi, którą przesiąkły te ziemie.

Musiałam ogarnąć swojego głupie, naiwne serce i ruszyć na pomoc Eleanor, póki jeszcze żyła.

Jeśli jeszcze żyła.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro