Prolog

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Miałam szesnaście lat, kiedy miłość zapukała do mojego serca. Przyszła nagle, nieoczekiwanie, nie pytając mnie o zdanie. Była zakazana, niebezpieczna, może dlatego smakowała tak dobrze? Będąc córką barona narkotykowego nie miałam lekkiego życia, a niebezpieczeństwo czaiło się na każdym kroku.

Antonio Guzmán Jiménez, mój ojciec, szef Los Zetas, najsilniejszego na równi z Sinaloa kartelem w Meksyku. Potężny człowiek z jeszcze potężniejszą władzą, tym samym ilością wrogów. Wojnom nie było końca, a w jednej z nich zginęła moja matka. W progu kościoła została rozstrzelana, a moje życie rozsypało się niczym domek z kart. Miałam piętnaście lat i bezradnie patrzyłam, jak najważniejsza osoba w moim życiu odchodzi.

Po jej śmierci nic nie było takie same. Odcięłam się. Ojciec uciekał w alkohol, nie bywał w domu, przekazując opiekę nade mną, i moją sześcioletnią siostrą, ciotce. Nienawidziłam go. Najpierw za to, że dopuścił do śmierci mamy, a później, że uciekał, nie interesując się tym, jak miewają się jego córki. Pili była taka mała, potrzebowała go, jednak tatuś wypiął się, rozpaczając w samotności.

Kiedy na mojej drodze pojawił się Cruz Angel Falasca, przepadłam na amen. Omamił mnie swoją urodą, dobrocią... zainteresowaniem. Poświęcał mi mnóstwo swojej uwagi, czego nie robił ojciec, dlatego lgnęłam do niego jak ćma do światła.

Uzależniłam się.

Potrzebowałam Cruza jak dawki kokainy, by móc funkcjonować i nie rozpaść się na kawałeczki. Dawał mi to, czego najbardziej mi brakowało; uczucie i miłość. Nie obchodziło mnie, że był synem wroga mojego ojca i gdyby o tym wiedział, zapewne dostałabym szlaban do emerytury. Cruz zapewniał mnie, że jestem z nim bezpieczna, a ja mu wierzyłam. Miałam szesnaście lat, byłam nawiną, zagubioną i zakochaną nastolatką, a on dwudziestopięcioletnim chłopakiem z o wiele większym bagażem doświadczeń, by mi zaimponować. Nasza miłość trwała dwa lata, a ja mimo strachu i ukrywania się, byłam najszczęśliwszą dziewczyną na ziemi. Cruz był moim wszystkim, z nim moje życie miało sens. Kochałam go i byłam gotowa za niego umrzeć.

Do pewnego sierpniowego wieczora.

Miałam osiemnaście lat, kiedy zostałam porwana. Kiedy dwóch zamaskowanych mężczyzn naciągnęło na moją głowę czarny worek i siłą wepchnęli do furgonetki, czułam, że już nic nie będzie wyglądać tak samo. Od tego dnia moje życie diametralnie się zmieniło. Odwróciłam się od człowieka, którego kochałam, sprzedałam go, zdradziłam. I chociaż uciekłam, wiedziałam, że pewnego dnia przyjdzie mi za to zapłacić.

Nie pomyliłam się. 

****
Ho, ho, ho! :D
Lori się jeszcze nie skończył, ale dzisiaj dodaję prolog nowego opowiadania 😀
Kiedy start? Myślę, że w przyszłym tygodniu, więc... będzie się działo 😈

Ściskam was mocno!
Kasia ♥

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro