Atak

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Mama poszła do kuchni a ja zostałam sama z Izarim, którego zawołał tata który również poszedł do kuchni. Podkurczyłam nogi i odchyliłam głowę do tyłu aby oprzeć ją o zagłówek. Po chwili poczułam dziwne mrowienie przy mojej wardze dlatego wyjęłam telefon i spojrzałam na to w odbiciu. Zdziwiłam się gdy zobaczyłam jak rozcięcie zaczyna się zrastać a siniak znikać. Odłożyłam telefon do mojej tylnej kieszeni i oparłam się brodą o kolano. Gdy spojrzałam na telewizor za sobą zobaczyłam jakieś trzy nieznane mi osoby. A raczej demony.

Pov. Izari

Poszedłem za królem do kuchni. Oparł się on o blat podczas gdy jego żona robiła herbatę. Założył ręce na klatkę piersiową po czym zaczął mówić o Delli.

Mekkior: To było...nieoczekiwane...

Lorren: Naprawdę się zdziwiłam kiedy zadzwonił dyrektor i powiedział, że Della pobiła się z jakąś dziewczyną... Temperament ma naprawdę po Kathari...

Mekkior: Bardzo chciała ją poznać...

Lorren: Może w weekend wybierzemy się do Królestwa Demonów żeby Della mogła poznać innych członków rodziny?

Mekkior: To dobry po...

W tym momencie usłyszeliśmy krzyk Delli. Gwałtownie wybiegliśmy z kuchni i zobaczyłem ją. Szarpała się w uścisku Krugana i próbowała go kopnąć. Był to demon wyglądający jak minotaur.

Della: Puszczaj mnie!

Trzymał ją za ręce a raczej za nadgarstki tak, że wisiała w powietrzu.

Mekkior: Della!

Chciał zareagować ale ktoś wyciągnął w jego kierunku miecz. To była osoba którą sam król znał praktycznie jak siebie samego.

Mekkior: Leyon... Co ty wyprawiasz?

Leyon: Witaj bracie...

Della: To... Boli...

Spojrzeliśmy na nią. Krugan ścisnął jej ręce tak mocno, że robiły się fioletowe.

Mekkior: Czemu to robisz?

Leyon: Aby schwytać ostatniego, żyjącego Dragona...

Mekkior: Dragony wyginęły... I to z twojej winy...

Leyon: Jesteś tak nieogarnięty czy tylko udajesz?

Mekkior: Della nie jest Dragonem... Genosfera nie...

Leyon: Daj mi to ocenić...

Odsunął się cały czas mierząc w króla mieczem. Alabaster podała mu Genosferę a on wyrwał Delli włosa.

Della: Ała!

Leyon: W tej Genosferze jest tylko DNA Dragona...

Powiedział wkładając do środka włos Delli. Po kilku sekundach wyszedł wynik. Król zresztą nie on jedyny zdziwił się widniejącym tam wynikiem. Della miała rację...

Mekkior: 98% zgodności z DNA Dragona? Ale jak to... Przecież to nie...

Leyon: Ostatni żyjący Dragon... Kto by pomyślał, że spłodzisz demona tego typu...

Mekkior: Puść moją córkę...

Pov. Della

Tata poprosił a raczej rozkazał żeby mnie puścił ale wuj wcześniej powiedział, że robi to aby schwytać ostatniego Dragona. Co on chce zrobić? Zaczynam się go bać. Nawet jeśli to mój wuj, nawet jeśli to moja rodzina wydaje się on nieprzewidywalny.

Leyon: Postaw ją na ziemi...

Zdziwiłam się kiedy zostałam odstawiona spowrotem na podłogę ale wtedy nagle ktoś wbił mi strzykawke w kark. Jęknęłam z bólu na co oczywiście rodzice zwrócili uwagę. Mój wuj patrzył na mnie wzrokiem mrożącym krew w żyłach i podobnym uśmiechem na twarzy.

Leyon: Jestem ciekaw jak zachowuje się Dragon gdy nie jest jeszcze w stanie panować nad swoją mocą...

Mekkior: Co jej podałeś?!

Leyon: Serum nad którym ostatnio pracowałem...

Lorren: Robisz z mojej córki królika doświadczalnego?!

Leyon: Na kimś to trzeba wypróbować... A tobie radziłbym się nie opierać ... Im bardziej będziesz starała się to powstrzymać tym bardziej będzie to bolało...

Zwrócił się do mnie kiedy zauważył moje starania żeby nie zmienić się w demona. To naprawdę bolało ale nie chciałam znowu zrobić komuś krzywdy. Nie chce tego. Spojrzałam na rodziców z bólem na twarzy. Patrzeli na mnie z przerażeniem w oczach. Bali się o mnie. Moja demoniczna naturo... Jeśli mnie słyszysz proszę, błagam cię... Nie ujawniaj się! Nagle poczułam przeszywający ból po czym moje rogi zaczęły rosnąć. Po nich urosły moje kły, potem paznokcie które zrobiły się metalowe i wydłużył się do długości jakichś 15 centymetrów. Spojrzałam na rodziców ostatni raz ze łzami w oczach po czym wszystko stało się czerwone. Zaczęłam warczeć w kierunku wuja po czym próbowałam go zaatakować ale ten cholerny demon nadal trzymał moje ręce.

Leyon: Temperament jak u Kathari... Uśpijcie ją...

Mekkior: Co?!

Znowu poczułam igłę strzykawki na moim karku. Po chwili nagle zaczęłam tracić siły. Nie miałam siły żeby się wyrywać.

Lorren: Della...

Spojrzałam na nią spod wpół zamkniętych oczu.

Della: Ma... mo...

Powiedziałam cicho, łamiącym się głosem po czym wszystko nagle stało się ciemne i wokół zapadł mrok. Gdy się obudziłam leżałam na podłodze skuta łańcuchami które miałam na kostkach nóg. Podniosłam się i zaczęłam rozglądać.

Głos: Obudziłaś się?

Gwałtownie się odwróciłam. Zobaczyłam kraty, korytarz i kolejną celę w której siedziała jakaś kobieta z brązowymi włosami i złotymi oczami. Wstałam i podeszłam bliżej krat.

Della: Gdzie jestem? Co się stało? I kim ty jesteś?

Zadałam pytania na jednym wdechu na co kobieta się uśmiechnęła.

Kobieta: Jesteś w Królestwie Demonów... W tej celi zamknął cię jeden z moich braci... Leyon... A ja jestem..

Della: Kathari...

Kathari: Dokładnie...

Della: Ty jesteś moją ciocią...

Kathari: To prawda...

Della: Ciociu... O co chodzi wujowi... Dlaczego chciał mnie schwytać?

Kathari: Aby całkowicie doprowadzić do zniszczenia klanu Dragonów...

Della: Czyli to on ich...

Kathari: To on ich wszystkich zabił... Przez niego wyginęli... Jesteś ostatnim... W dodatku wyjątkowym przez to, że..

Della: Urodziłam się z czarnymi włosami... Wiem... Izari mi o tym mówił...

Usiadłam na ziemi zaraz obok krat. Ciocia się zdziwiła gdy w końcu ujrzała moją twarz. Zrobiłam pytającą minę.

Kathari: Jesteś lustrzanym odbiciem mojej matki... Wyglądasz dokładnie tak jak ona...

Della: Jak babcia?

Kathari: Tak... Jestem pewna, że gdyby żyła chciałaby poznać swoją wnuczkę...

Della: Jak długo już tu jestem?

Kathari: Od dwóch dni...

Della: Jak to?

Kathari: Przynieśli cię tutaj dwa dni temu... Byłaś nieprzytomna czterdzieści osiem godzin...

Della: Czy coś się działo przez ten czas?

Kathari: Zanim się obudziłaś został ogłoszony alarm...

Della: A.. Ciebie dlaczego zamknęli?

Kathari: Bo nie przysięgłam wierności Leyonowi... Nie zamierzam być jego marionetką która zabijałaby każdego kogo by mi kazał...

Della: Musimy się stąd wydostać...

Wstałam z podłogi i podeszłam do drzwi celi.

Kathari: Nie da się ich otworzyć bez klucza... A ma go Leyon...

Della: Coś musimy zrobić...

Powiedziałam zrezygnowana. Nagle usłyszałam otwieranie się drzwi. Wszedł przez nie wuj a za nim... Eh? Mama? Tata? I.. Izari? Podeszłam do krat i chciałam je złapać ale poraził mnie prąd przez co krzyknęłam. Kto normalny podłącza prąd pod kraty?!

Lorren: Della!

Della: Mamo!

Leyon: Jakie to urocze...

Powiedział z wyczuwalnym sarkazmem w głosie po czym otworzył drzwi do celi i wepchnął do niej Izariego który upadł na ziemię. Podbiegłam do niego i przykucnęłam. Był ranny. Cela ponownie została zamknięta a ja spojrzałam na swojego wuja.

Leyon: I tak długo nie pożyje... Chyba, że odnalazł by Dasate...

Przyglądał się chłopakowi po czym spojrzał na mnie a następnie na mojego ojca.

Leyon: Pora na zabawę bracie... Zaprowadźcie ich do sali tronowej... Tam odbędzie się egzekucja króla...

Della: Nie!

Podbiegłam do krat i w nie uderzyłam tworząc przy tym wybrzuszenie po drugiej stronie. Wuj na mnie spojrzał po czym szyderczo się uśmiechnął.

Leyon: Nie martw się... Tobą zajmę się później...

Mekkior: Jeśli choćby włos spadnie jej z głowy...

Leyon: To co zrobisz? Znowu skarzesz mnie na banicję? Trzeba było mnie zabić przy poprzedniej okazji...

Mekkior: ...

Leyon: Radzę tobie.. I twojej żonie pożegnać się z córką...

Spojrzał na mnie po czym ponownie na mojego tate.

Leyon: Koniec czasu... Zabrać ich...

Zabrali obojga po czym wyszedł i mój wuj. Gdy tylko zatrzasnęły się drzwi upadłam na kolana ze łzami w oczach i jedną myślą w głowie.

Della: Egzekucja?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro