Rozmowa

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Położyłam się i złapałam poduszkę którą przytuliłam. Tata zaczął mnie głaskać po głowie i przeczesywać palcami włosy. Spojrzałam na niego. Widziałam w jego oczach, że był szczęśliwy. Pewnie dlatego, że w końcu się obudziłam. Po kilku minutach poczułam jak przymykają mi się oczy.

Kathari: Używasz sposobu naszej matki żeby ją uśpić? 

Mekkior: Mimo wszystko powinna odpocząć... 

Della: Spałam pięć dni... Chyba wystarczająco odpoczęłam...

Mekkior: Przestań dedukować i zamknij oczy...

Zaczęłam zamykać oczy i gdy byłam bliska zaśnięcia znowu usłyszałam ten śpiew. Otworzyłam szeroko oczy po czym zatkałam sobie uszy i mocno zacisnęłam powieki.

Mekkior: Znowu? 

Kiwnęłam głową. Wszyscy spojrzeli na siebie zaniepokojeni. Po chwili mama pogłaskała mnie po ramieniu a następnie przytuliła. Zamknęłam oczy gdy tata znowu zaczął przeczesywać mi włosy palcami. Udałam, że zasnęłam a po kilku minutach wszyscy rozeszli się do swoich pokoi aby odpocząć. Gdy wyszli z pokoju otworzyłam oczy i podniosłam się po czym oparłam o drewnianą powierzchnię zagłówka. Nie ma opcji, że jeszcze zasnę. Zaczęłam myśleć o tym o co zapytam wuja. Koniec końców udało mi się zasnąć na jeszcze dwie godziny ale musiałam zakryć głowę poduszką. Jednak nie była to zbyt spokojna noc. Ciągle miałam jakiś koszmar który dział się w kółko i w kółko. Obudziły mnie wpadające przez okno balkonowe promienie słońca. Niebo było czerwone a słońce wyglądało jak jedna, wielka, biała gwiazda o czterech ramionach. Podeszłam do okna i wyjrzałam przez nie. Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi. Odwróciłam się i zobaczyłam moją ciotkę. 

Kathari: Pomyślałam, że chciałabyś przebrać się w czyste ciuchy... 

Kiwnęłam głową a ciocia do mnie podeszła. 

Kathari: Od tamtej rozmowy dzisiejszej nocy zrobiłaś się jakaś cicha... 

Della: Poprostu denerwował mnie tamten śpiew... 

Kathari: Nadal go słyszysz? 

Della: Teraz nie... 

Podeszła do mnie po czym poczochrała po włosach. Dlaczego teraz nagle czuję się jak kurdupel? Zawsze byłam najwyższa a teraz jestem drugą w stosunku wysokości w naszej rodzinie. No kurde! 

Kathari: Pomóc ci z włosami? 

Zapytała spokojnie. Kiwnęłam głową po czym poprowadziła mnie do ciemnobrązowej toaletki z ogromnym lustrem. Usiadłam na krześle a ciocia wzięła szczotkę do włosów. Pięć dni bez rozczesywania włosów. Będzie ciągnięcie. Na samą myśl mnie boli głowa. Ale o dziwo nie było tragedii. Robiła to mega delikatnie i tak żeby mnie nie pociągnąć. Gdy skończyła mi rozczesywać włosy otworzyła szufladę a z niej wyjęła czerwoną wstążkę. 

Kathari: Potrzymaj chwilę... 

Podała mi wstążkę a ja okręciłam ją sobie na palcach. Zaczesała mi włosy w wysoką kitkę wcześniej coś przy nich robiąc po czym wzięła ode mnie kokardę a następnie związała mi nią te cienkie strąki. 

Kathari: Skończyłam... 

Spojrzałam w lustro i zobaczyłam, że na czubku głowy, zaraz za zakończeniem grzywki mam zrobionego dobieranego warkocza. Odeszła kawałek i zaczęła mi szukać w szafie jakiegoś ubrania. Ja w tym czasie wyjęłam krótsze pasma włosów dookoła twarz żeby chociaż trochę nie wyglądać jak autentyczny ulizaniec. Po chwili ciocia do mnie podeszła i przyjrzała mi się w lustrze. 

Kathari: Teraz wiem czego mi brakowało w tej fryzurze... 

Uśmiechnęła się do mnie po czym podała ubranie. Była to koszula z wycięciami na ramionach w kolorze cappuccino, z czarną koronką gdzieniegdzie, z wysokim kołnieżykiem i szerokimi rękawami, która była zapinana na plecach, białe spodnie z zapięciem na pięć guzików oraz sznurowane botki na delikatnym, dwu centymetrowym obcasie. Wepchła mnie za baldachim żebym się przebrała. Musiała mi pomóc zapiąć koszulę którą wpuściłam w spodnie. Jak wyszłam zza niego ciocia złapała mnie pod ramię po czym pociągnęła mnie za sobą. Praktycznie musiałam za nią biec i prawie spadłam ze schodów. 

Mekkior: Zabijesz mi córkę jak będziesz z nią tak latać... 

Powiedział stojąc przy dużych, bodajże metalowych drzwiach. Ciocia na jego komentarz podrapała się po głowie po czym obie do niego podeszłyśmy. Podeszłam do taty na co on dał mi całusa w czubek głowy a następnie się rozejrzałam. 

Della: Gdzie mama i Izari? 

Mekkior: Izari oprowadza Lorren po zamku... Mimo wszystko trochę się tu zmieniło od kiedy była tu ostatni raz... 

Della: Czyli mama tu była? 

Mekkior: Urodziła cię w Królestwie Demonów... Ale jakiś czas później zrobiło się tu zbyt niebezpiecznie i przeniosłem ją oraz ciebie do świata ludzi... 

Kiwnęłam w odpowiedzi głową po czym spojrzałam pustym wzrokiem przed siebie. 

Mekkior: Della... Wszystko dobrze? Jesteś dzisiaj jakaś inna... Taka małomówna... 

Zapytał zaniepokojony. 

Della: Nic mi nie jest... 

Nie chce ich martwić jeszcze bardziej. Jeśli dowiedzieliby się co mi się śniło to napewno zaczęliby zadawać od groma pytań. Tata po chwili westchnął. 

Mekkior: To przez ten głos? 

Della: Nie... Odkąd się obudziłam to jeszcze go nie słyszałam... 

Tata spojrzał na ciocię po czym kiwnęli głowami. Otworzyli metalowe wrota po czym mnie przepuścili. Weszłam pierwsza a za mną tata a ostatnia ciocia. Schodziliśmy schodami. Po jakichś pięciu minutach doszliśmy do wywarzonych drzwi. Zapomniałam, że je zniszczyłam. Przeszliśmy dalej do pomieszczenia gdzie znajdowały się cele. Tata zatrzymał się przed jedną i odwrócił do mnie. 

Mekkior: Nie daj mu się podejść... Jest mistrzem kłamst i przekrętów... 

Della: Mnie się nie da okłamać... Umiem wyczuć kiedy ktoś kłamie... 

Spojrzał na mnie zaskoczony a następnym minęłam go po czym podeszłam do celi. Wuj siedział oparty o ścianę. Zarówno ręce jak i nogi miał skute łańcuchami. Spojrzał w moim kierunku. Dopiero teraz zauważyłam, że miał fioletowe oczy i kompletnie nie przypominał taty. Miał delikatniejsze rysy twarzy. 

Leyon: Czego chcesz, młoda? 

Odezwał się po chwili. 

Della: Pogadać... 

Leyon: Chcesz się wymienić doświadczeniami z celi? 

Della: Chciałam cię zapytać o prawdziwy powód dlaczego mnie porwałeś... 

Spojrzał na mnie zaskoczony. Tata też bardzo się zdziwił. Cioci również opadła szczęka. 

Leyon: Mówiłem... Chciałem schwytać ostatniego Dragona... Aby go zabić.. 

Della: Kłamiesz... 

Był jeszcze bardziej zaskoczony. Zresztą tata i ciocia też. Potrafię rozpoznać u każdego, że kłamie jak z nut. A jak? Mój słuch. Tata ani ciocia raczej tego nie potrafią ale umiem przystosować swój słuch tak, że usłyszę nawet bicie serca z odległości dwóch kilometrów. 

Leyon: Po czym niby wnioskujesz, że.. 

Della: Serca biją ci o wiele szybciej niż powinny podczas zwyczajnej rozmowy... Gdy człowiek kłamie komuś w żywe oczy przyspiesza mu puls i ciśnienie krwi w żyłach... A ja jestem w stanie to wszystko usłyszeć... Mnie się nie da okłamać... 

Spojrzał na mnie z szeroko otwartymi oczami. Musiał się mocno zdziwić. Nikt nie wiedział, że umiem coś takiego. Ani mama ani nawet Alice. Wuj podniósł się z podłogi po czym podszedł bliżej krat. 

Leyon: Chciałem schwytać ostatniego, żyjącego Dragona... Nie po to aby cię zranić... Tylko ochronić.... Dragony to najrzadziej występujące demony w Królestwie Demonów... A ty jesteś ostatnia... 

Della: Podobno to ty zabiłeś wszystkie Dragony... Czy to prawda? 

Leyon: Nie zabiłem ich... Chciałem je ochronić przed osobą która je zabiła... Ale nie podołałem... 

Della: Kto je zabił? 

Leyon: Generał wojsk sąsiadujących ziem... Rastal... Znalazł sposób aby zabijać Dragony... A były one praktycznie niepokonane... A przynajmniej takie były przypuszczenia... Jesteś demonem którego nie da się pokonać normalnymi metodami typu sztylet w serce...

Mekkior: Della, nie słuchaj go, to co mówi to napewno.. 

Della: Nie kłamie... 

Weszłam mu w zdanie po czym na niego spojrzałam. 

Della: Zaufaj mi tato... Wiem co robię... 

Leyon: Jesteś jedyną osobą która mi wierzy... 

Della: Powiedziałam przecież, że słyszę kiedy ktoś kłamie... Dlaczego chciałeś się zemścić na tacie? 

Leyon: Aby poczuł jakie to uczucie kiedy każdy chce się ciebie pozbyć i nie masz przy sobie nikogo... Tego nikt nie.. 

Della: Chyba cię rozumiem... 

Spojrzał mi w oczy wyraźnie nie rozumiejąc o co mi chodzi. 

Della: W podstawówce gdy pojawiły się u mnie pierwsze znaki demona wszyscy się mnie wyparli... Wszyscy poza moją mamą i przyjaciółką... W trakcie lekcji wyrosły mi rogi... A ja wybiegłam z klasy i schowałam się w łazience... Po tym wszyscy wytykali mnie palcami i nie zbliżali się bliżej niż cztery metry... 

Leyon: Więc wiesz jakie to uczucie... 

Kiwnęłam głową po czym spojrzałam na tatę. Wyraźnie się zdziwił. Nie mówiłam mu o tym jak wyglądała tamta sytuacja. 

Leyon: Della... 

Spojrzałam spowrotem na wuja. Miał spuszczoną głowę. 

Leyon: On będzie na ciebie polował gdy tylko usłyszy plotkę, że jeszcze jeden Dragon ostał się żywy... 

Mekkior: Nie pozwolę aby ją skrzywdził... 

Stanęłam na palcach po czym szepnęłam mu na ucho. Spojrzał na mnie zaskoczony moją prośbą. 

Mekkior: Ale... Della, przecież.. 

Zrobiłam maślane oczy na co odrazu zmiękł. 

Mekkior: Dobrze... 

Odwrócił się do strażników. 

Mekkior: Otworzyć celę... 

Strażnicy otworzyli celę po czym wyprowadzili z niej wuja. 

Mekkior: Rozkuć go... 

Kathari: Mekkior... 

Della: Nie martw się, ciociu... 

Odpieli łańcuchy. Wuj przetarł swoje nadgarstki po czym spojrzał na tatę. 

Leyon: Dlaczego? 

Mekkior: Prośba Delli... 

Spojrzał na mnie a ja posłałam mu lekki uśmiech. Nie wiem czemu ale na nic więcej mnie nie stać. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro