Przebudzenie

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Gdy w się obudziłam poczułam ciepłą dłoń na mojej prawej ręce. Spojrzałam w tamtym kierunku i zobaczyłam Izariego. W rogu pokoju zobaczyłam moją mamę i tatę siedzących na kanapie a po drugiej stronie pokoju moją ciotkę siedzącą na parapecie. Wszyscy spali dlatego jak najciszej umiałam spróbowałam się podnieść. Położyłam sobie rękę na czole gdy spadł z niego zimny okład i zdziwiłam się gdy nie wyczułam na nim rogów. Rozejrzałam się po pokoju. Był...ogromny i...miałam wrażenie, że już tu kiedyś byłam. Wielkością przypominał nasze dotychczasowe mieszkanie. Delikatnie aby nie obudzić Izariego zdjęłam jego rękę z mojej po czym po cichutku wstałam się łóżka. Zachwiałam się gdy stanęłam na równe nogi. Jak długo byłam nieprzytomna? Przeszłam kawałek po pokoju gdy nagle usłyszałam czyjś śpiew. Gwałtownie rozejrzałam się po całym pokoju. Co... To było? Znowu. Ponownie się rozejrzałam. Ruszyłam do drzwi po czym wyszłam ma korytarz. Znowu ten głos. Zaczęła powoli iść korytarzem rozglądając się dookoła. Doszłam do dużego przed pokoju z ogromnym wyjściem na balkon. Podeszłam do drzwi balkonowych i je otworzyłam. Wyszłam na zewnątrz i podeszłam do balustrady. Ponownie usłyszałam głos. 

Della: Kim jesteś? 

Wróciłam do środka po czym ruszyłam do głównego korytarza. Szłam przed siebie cały czas słysząc ten piekielny głos. Czym on jest? Czemu go słyszę? Przecież nie jestem wariatką! Zeszłam po ogromnych schodach na bodajże parter. Rozejrzałam się i poszłam w kierunku skąd wydawało mi się, że słyszę ten śpiew. Trafiłam do ogromnej kuchni. Podeszłam do drzwi które otworzyłam. Prowadziły na zewnątrz. Wyszłam. Trafiłam do wielkiego ogrodu z mnóstwem partnerów haftowych, trajaży po których wspinały się jakieś pnące rośliny, pergoli po których pięły się czarne róże oraz fontann z bodajże marmuru a w ich centrum jakieś posągi. Podeszłam do jednej fontanny aby się przyjrzeć rzeźbie po jej środku ale zamarłam gdy zobaczyłam kolor wody. Woda jest... Czerwona? Czemu? Znowu ten głos. Gdzie on mnie prowadzi. Ruszyłam dalej na moją schadzkę gdy nagle zobaczyłam jak moje dłonie okrążyła biało czerwona chmura. 

Della: Co to jest? 

Machnęłam dłonią aby pozbyć się tego dymu gdy nagle z ziemi wyrósł ogromnych rozmiarów kolec. Podeszłam bliżej. Wyglądał jak kość pokryta świeżą krwią. Odsunęłam się i spojrzałam na swoje dłonie. Wymierzyłam w niego ręką i powoli opuściłam tym samym sprawiając, że zniknął pod ziemią. Ruszyłam dalej. Czym są te kolce? Dlaczego wyglądają jak kości? Znowu usłyszałam głos. Ale tym razem nie był to śpiew. Odwróciłam się a moim oczom ukazał się Izari, mama, tata i ciocia. Chłopak do mnie poszedł. 

Izari: Della? 

Della: Izari... 

Lorren: Córeczko... 

Podeszła do mnie i wzięła w ramiona ściskając mnie przy tym z całej siły. 

Della: Mamo... Brak.. Oddechu.. 

Lorren: Przepraszam córeczko ale się o ciebie martwiłam... I nie tylko ja... 

Mekkior: Wszyscy się martwiliśmy... 

Podszedł do mnie i pogłaskał po policzku. Nagle usłyszałam głos przez co gwałtownie się odwróciłam. Sprawiając tym samym zaniepokojenie u rodziców, cioci i Izariego. 

Kathari: Della.. Wszystko dobrze? 

Patrzyłam w przestrzeń. Można powiedzieć, że miałam zawiechę. Ocknęłam się dopiero gdy ciocia mnie szturchnęła. Spojrzałam na nią. 

Della: Co? 

Kathari: Della... 

Mekkior: O co chodzi? 

Della: To... To nic ta... 

Znowu ten głos. Odwróciłam głowę i lekko przerażona zaczęłam się rozglądać. 

Della: Proszę...powiedzcie mi, że wy też to słyszycie... 

Lorren: Ale co? 

Della: Ten śpiew... 

Mekkior: Della... Nikt nie śpiewa... 

Della: To dlaczego cały czas słyszę jak ktoś śpiewa? 

Kathari: Jak to cały czas? 

Della: Od kiedy się obudziłam... Słyszę głos który cały czas śpiewa... Nic nie mówi... Tylko śpiewa... 

Kathari: To nie jest... Mekkior... 

Mekkior: To nie jest wezwanie na chrzest... 

Spojrzał na ciotkę, a następnie na mamę i zaczął to z nimi omawiać odchodząc na bok a mi w tym czasie zakręciło się w głowie. Złapałam się za głowę. Izari do mnie podszedł. Wyglądał wyraźnie na zmartwionego. 

Izari: Della... Co ci jest? 

Della: Zakręciło mi się w głowie... To wszystko...

Izari: Napewno? 

Della: Tak... 

Znowu usłyszałam ten głos. Serio zaczyna mnie on denerwować. 

Mekkior: Izari... 

Zawołał go i zaczęli wszystko dogłębnej omawiać. Spojrzałam w ich kierunku gdy nagle przed nosem przeleciała mi jakaś mała iskierka. Powędrowałam za nią wzrokiem po czym za nią poszłam. To coś przyspieszyło dlatego i ja to zrobiłam. Biegłam za tą błyskotką nie zwracając na nic uwagi. Po chwili nie biegłam już po gruncie a po jednym z kolców. Wyciągłam rękę i złapałam to małe cholerstwo. 

Mekkior: Della! 

Odwróciłam głowę w jego kierunku. Po chwili kolec zaczął spowrotem wrastać w ziemię a gdy był około trzydziestu centymetrów nad ziemią zeskoczyłam z niego. Nagle poczułam jak ta diabelska iskierka próbuje mi usiec. 

Mekkior: Co ty tam masz? 

Della: Nie wiem... 

Kathari: Pokaż to... 

Wyciągnęła do mnie rękę a ja oddałam jej to coś. Ciocia napewno ma więcej siły niż ja kiedy nie jestem w postaci demona. Ona może to utrzymać między dwoma palcami tak, że nawet się nie ruszy. No błagam no. Zwykle miałam więcej siły ale mięśnie mi nadal śpią. Cholera. 

Kathari: To Traspet... 

Della: Co? 

Mekkior: Coś w rodzaju świetlika... Tylko... Bardziej humorzaste... 

Della: Ok... Rozumiem.. 

Ciocia go wypuściła na co on natychmiast do mnie podleciał i zaczął latać dookoła głowy. Nie wkurze się. Nie wkurze się. Nie wkurze się. Wkurzyłam się! Złapałam go w pazury które mi natychmiast wyrosły. 

Lorren: Della!? 

Della: Co? 

Mekkior: Paznokcie... 

Spojrzałam na nie. 

Della: Wow... To się nazywa mocarny manicure... 

Powiedziałam z żartem który był wyczuwalny w moim głosie ale chyba nikt poza mną tego nie załapał. 

Kathari: Della... Te kolce które umiesz tworzyć... 

Della: Nie wiem co jest... 

Machnęłam ręką i wyrosło kilka kolców. 

Della: Cokolwiek zrobię rękoma... To coś wyrasta... 

Wskazałam na nie palcem po czym opuściłam rękę a kolce zniknęły. I znowu. Ten cholerny głos. Odwróciłam się zła niczym bąk i spojrzałam na niebo. Zdziwiłam się gdy zobaczyłam, że niebo jest fioletowe a księżyc jest w połowie czerwony a w połowie żółty. 

Mekkior: Wracajmy do środka...

Spojrzałam na tatę po czym mama do mnie podeszła i zaczęła prowadzić spowrotem do zamku. A raczej do... Zamczyska. Wielki pałac z czarnej cegły. Gdzieniegdzie wysokie wieże ze strzelistymi dachami zrobionymi z bodajże czarnych dachówek i zdobieniami na każdym czubku. Robił on wrażenie ale wydawał się on dosyć... Mroczny. Podoba mi się. Teraz już chyba wiem dlaczego tak bardzo uwielbiam czarne kolor i wszystko co mroczne oraz gotyckie. Weszliśmy do środka i wszyscy odprowadzili mnie do pokoju w którym się obudziłam. 

Della: Mogę zadać kilka pytań? 

Zapytałam gramoląc się na łóżko w królewskim rozmiarze. Weszło by na nie jakieś osiem osób. Usiadłam po turecku i oparłam głowę o rękę którą oparłam o kolano. 

Mekkior: O co chodzi? 

Zapytał siadając obok mnie. Wzięłam głęboki oddech po czym zaczęłam wyliczać na drugiej ręce wszyskie pytania jakie przyszły mi na myśl w tamtej chwili. 

Della: Ile spałam? Co się działo jak byłam nieprzytomna? Co to za pokój? Dlaczego mam wrażenie, że kiedyś już tu byłam? Co to za kolce które potrafię tworzyć? Dlaczego moje rogi zniknęły? Dlaczego jak się obudziłam miałam na czole chłodzący kompres? Co z wujem? Dlaczego mam wrażenie, że za moment wybuchnę? Dlaczego moje włosy są tak długie? ... To chyba... Wszystko... 

Powiedziałam wszystko na jednym wdechu. 

Mekkior: Dużo tych pytań... 

Kathari: Della wie czego chce.. 

Lorren: Może od początku? 

Wtrąciła się mama. 

Della: Ile spałam? 

Lorren: Pięć dni... 

Della: Co mnie ominęło? 

Mekkior: Tylko moja rozmowa z Leyonem.. 

Della: Co to za pokój? 

Mekkior: Twój... 

Della:... Eee.. Dlaczego mam dziwne wrażenie, że już tutaj byłam? 

Lorren: Bo byłaś... 

Mekkior: Ale byłaś wtedy niemowlakiem... 

Della: Ok... Kolce? 

Mekkior: Skoro jesteś Dragonem o czarnych włosach to prawdopodobnie jest to twoja specjalna umiejętność... 

Della: Dlaczego moje rogi zniknęły? 

Kathari: Pewnie dlatego, że ty i twoja demoniczna natura stałyście się jednością... 

Della: Kompres na czole? 

Izari: Miałaś Demoniczną Gorączkę... Każde dziecko w tym świecie ją miało gdy było małe ale, że ty tutaj nie dorastałaś nigdy jej nie przeszłaś... 

Kathari: Ale jesteś pierwszym przypadkiem który był nieprzytomny tak długo... 

Della: Aha... Co z wujem? 

Mekkior: Siedzi w celi.. 

Della: Będę mogła z nim pogadać? 

Wszyscy się zdziwili. Nawet szerzej otworzyli oczy. 

Mekkior: Co? Ale on przecież cię porwał i zamknął w celi... 

Della: Chce go o coś zapytać.. 

Mekkior: No dobrze... Ale rano... 

Kiwnęłam głową i kontynuowałam pytania. 

Della: Dlaczego mam wrażenie, że zaraz wybuchnę? 

Lorren: W jakim sensie? 

Della: Mam dziwne wrażenie takie jakby zaniepokojenie... I dużo rzeczy mnie denerwuje... 

Wzdrygnęła mi brew kiedy znowu usłyszałam śpiew. 

Della: A już zwłaszcza ten śpiew... 

Kathari: Cały czas go słyszysz? 

Kiwnęłam głową na co wszyscy się zaniepokoili. 

Della: Raczej mi nie da spokoju, prawda? 

Mekkior: Musimy się dowiedzieć czym jest ten głos... I do kogo należy... 

Della: Do jakiejś kobiety... Tylko tyle jestem wam w stanie powiedzieć... A co do włosów? 

Mekkior: Kolejny etap przebudzenia demonicznej natury... 

Della: Rozumiem... 

Mama pogłaskała mnie po plecach po czym przytuliła. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro