Blask

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Razem z Izarim przechadzałam się po ogrodzie. Podobno dzisiaj ma się dziać coś z roślinami, ale mój Dasate nie chce mi powiedzieć co. Izari ponownie zmusił mnie do tego, abym zrobiła piruet. Zaśmiałam się z jego postępowania, kiedy to w pewnym stopniu się zaplątaliśmy. 

Della: No to teraz mamy problem... 

Izari: Od kiedy przeszkadza ci to, że jesteśmy blisko siebie? 

Della: To mi nigdy nie będzie przeszkadzało... 

Izari: Kocham cię, Della... 

Della: A ja ciebie, Izari... 

Odplątaliśmy się, a ja następnie pocałowałam go. Po chwili ruszyłyśmy dalej, trzymając się za ręce. Przytuliłam się do niego, a on objął mnie ramieniem. Kilka sekund pózniej się do mnie przybliżył, po czym zaczął szeptać mi na ucho. 

Izari: Gotowa, aby zobaczyć coś niesamowitego? 

Della: W końcu mi zdradzisz o co chodzi? 

Kiwnął głową w kierunku roślin, które już zapadły w stan uśpienia. Łodygi tych roślin świeciły. Rozejrzałam się dookoła. Z każdą rośliną działo się dokładnie to samo. 

Della: Co się z nimi dzieje? 

Zapytałam zdumiona. 

Izari: Pamiętasz, jak kiedyś opowiadałem ci, dlaczego niebo jest czerwone? 

Della: Później się zapytałam, dlaczego księżyc jest w dwóch kolorach... 

Izari: Wtedy wspomniałem ci coś o czerwonej pełni... Ale nie wytłumaczyłem ci na czym ona polega... 

Kiwnęłam głową. 

Izari: W świecie demonów, jest nieco inny ekosystem, niż w świecie ludzi... Tutaj rośliny kwitną, ponieważ raz na sto lat, właśnie podczas czerwonej pełni, można powiedzieć, że pobierają energię z blasku krwawego księżyca... Tutaj nie ma czegoś takiego jak fotosynteza, sole mineralne, czy tego typu rzeczy... Świecą, ponieważ usuwają starą energię, aby zrobić miejsce dla nowej, którą pobiorą za kilka dni... 

Della: Czyli przez kolejne sto lat, tego nie zobaczymy? 

Izari: Dokładnie... 

Della: Trochę szkoda, bo to wygląda pięknie... 

Izari: Nie tak pięknie, jak ty... 

Spojrzałam na niego, po czym zbliżyłam się do niego, a następnie pocałowałam. Położył swoje dłonie na moich policzkach, a gdy się odsunęliśmy od siebie przyłożył swoje czoło do mojego. Spojrzał mi prosto w oczy, a ja w jego. 

Della: Miałam ci chyba dać nauczkę, za to, że mnie dzisiaj nie obudziłeś... 

Izari: A co mi zrobisz, „Wasza Wysokość”? 

Della: Już ja dobrze wiem co... Ale musimy iść do naszej sypialni... 

Izari: Coś czuję, że nawet pomimo tego, iż będzie to kara, i tak mi się to spodoba... 

Della: Przekonamy się... 

Złapałam go za rękę, po czym ruszyliśmy do naszego pokoju. Weszliśmy do zamku, praktycznie wbiegliśmy po wszystkich trzech klatkach schodowych, a następnie znaleźliśmy się w naszym gniazdku. Gdy tylko zamknęłam drzwi, natychmiast doczepiłam się do ust mojego kochanego Izariego. Zaczęłam się z nim przesuwać w kierunku naszego łóżka. 

W pewnym momencie złapałam jego członka przez materiał spodni. Cicho jęknął w moje usta, kiedy to poczuł. Przewróciłam go na łóżko, nadal go całując i w tym samym czasie masowałam jego krocze. Rozwiązałam przewiązaną w jego pasie chustę, odpięłam guzik, a następnie suwak. Zrobił się twardy. Podniósł się do siadu, a jego ręce wylądowały na moich pośladkach. Palcami prawej dłoni przesunął po mojej zakrytej kobiecości. 

Uśmiechnęłam się między pocałunkami na jego ruch. Jego usta zjechały na moją szyję, a lewa ręka znalazła się pod moją bluzką. Przejechał palcami po lini mojego kręgosłupa, aż do zapięcia stanika, ale go zatrzymałam. 

Della: Tak ci się śpieszy? 

Zaśmiał się, a ja złapałam za brzeg jego koszulki, którą następnie z niego zdjęłam. Ponownie wpiłam się w jego usta i powaliłam na plecy. Wilgotnymi wargami zaczęłam kreślić ścieżkę po jego skórze. Nagle przewrócił mnie na bok. 

Izari: Strasznie się ociągasz... 

Powiedział, gdy uwiesił się nade mną. Tego się nie spodziewałam. Pocałował mnie, a jego ręce zaczęły się przesuwać po mojej skórze na brzuchu. Podwinął moją bluzkę, a następnie ścisnął moje piersi. Jęknęłam na ten ruch. Podniósł mnie do siadu, po czym zdjął ze mnie sweterek, który wylądował na podłodze. 

Rozpiął mój stanik, a następnie postąpił z nim tak samo, jak z moją bluzką. Jego usta zjechały na moją szyję, a w tym samym czasie złapał za moją wstążkę do włosów. Rozpuścił je, po czym zsunął swoją prawą rękę aż do mojej kobiecości, który zaczął masować. Rozpiął guzik i suwak przy spodniach, po czym wsunął rękę pod materiał. Jęknęłam prosto do jego ucha, a on powalił mnie na plecy. 

Jego oczy tak jak za każdym razem, zaczęły się delikatnie mienić. Złapał za materiał spodni, po czym je ze mnie zdjął, razem z bielizną. Poprawił mnie na łóżku, zdjął dolną część swojej garderoby, po czym znów po chwili uwiesił się nade mną. Rozłożył moje nogi, a ja odrazu poczułam jak we mnie wchodzi i zaczyna się poruszać. 

Złapał się zagłówka, a ja oplotłam go rękoma. Jęczałam przy każdym jego ruchu. Po chwili puścił zagłówek i podniósł wyżej moją lewą nogę. Złapałam jego kark i przyciągnęłam do siebie. Zderzyliśmy się ciałami, a ja wzdychałam z przyjemności i co jakiś czas szeptałam jego imię, zaraz przy jego uchu. 

Nie wiem ile czasu minęło, zanim oboje leżeliśmy obok siebie ledwo żywi. Przytuliłam się do swojego Dasate, a następnie zasnęłam w jego ramionach. Rano obudziło mnie wodzenie palcami po skórze moich pleców. Mruknęłam z przyjemności, a Izari odsunął moje włosy na bok i dał mi całusa w kark. 

Izari: Pora wstawać, Della... 

Della: Wiem... Dzisiaj koronacja... 

Izari: Denerwujesz się? 

Odwróciłam się do niego, a następnie spojrzałam mu w oczy. 

Della: Skłamała bym, gdybym powiedziała, że nie, ale jeszcze nie czuję takiego zdenerwowania, jakie prawdopodobnie będzie mi towarzyszyło, gdy będę szła przyjąć koronę... 

Izari zaśmiał się z mojego przydługiego komentarza, po czym mnie pocałował. Złapałam jego kark prawą ręką i wplątałam swoje palce w jego włosy. Po chwili wstał i poszedł do łazienki, a ja podniosłam się do siadu. Spojrzałam w kierunku lustra, na którym był zawieszony pokrowiec z moimi ubraniami na koronację. 

To już dzisiaj. Naprawdę zostanę koronowana na Królową Wolnego Królestwa Demonów. Tak jak mówił wujek, wszyscy we mnie wierzą. Ja chyba też powinnam zacząć wierzyć w siebie samą. Podczas walki z Rastalem byłam w stanie to zrobić, więc teraz też dam radę. Bo w końcu jak nie ja, to kto? 

Spojrzałam w kierunku drzwi do łazienki, które się właśnie otwierały. W progu stanął Izari, który szeroko się do mnie uśmiechnął. 

Izari: Jak nie ty, to nikt, Della... 

Della: Miałeś nie podsłuchiwać moich myśli... 

Izari: Trochę jest to niewykonalne, kiedy weźmie się pod uwagę to, że nie jesteśmy w stanie tego zablokować... 

Zaśmiałam się z jego komentarza, a następnie zawinęłam się w narzutę na łóżko i w końcu wstałam. Przecież muszę zacząć się już szykować. O zachodzie jest koronacja, a dochodzi 9. 

Przepraszam za dość długą przerwę.
Miałam naprawdę potężną zawiechę z weną, jeśli chodzi o pisanie tej historii.
Ten rozdział pisałam na trzy podejścia, bo naprawdę nie wiedziałam, jak się za to zabrać.

Jak jest napisane w opisie, rozdziały tutaj będą się pojawiały rzadziej(ale nie, co miesiąc o to się nie martwcie).
Postaram się je wrzucać raz w tygodniu, może dwa.
Wszystko zależy, czy moja wena nie postanowi nagle wyjechać na jakieś Malediwy czy inne Hawaje.

W każdym razie, mam nadzieję, że ktoś to jednak dalej czyta😅

Do następnego!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro