Nadszedł czas

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

*kilka miesięcy później*

Odetchnęłam zmęczona, kiedy udało mi się podnieść z krzesła. Jestem tydzień po terminie porodu. Izari nie odstępuje mnie na krok, od kiedy zaczął mi się ostatni trymestr. Spojrzałam na chłopaka, którego poprosiłam o to, czy mógłby uporządkować dokumenty w teczkach. Podeszłam do niego, a on spojrzał na mnie z uśmiechem. 

Izari: Wiesz, że powinnaś teraz wypoczywać? 

Della: Wiem, ale.... 

Usiadłam na skórzanej sofie, a on zrobił to samo i objął mnie ramieniem. 

Della: Ciąża nie zmienia faktu, że jestem Królową. Muszę zajmować się tym wszystkim. Nie jestem śmiertelnie chora. 

Zaśmiał się z moich słów, po czym dotknął mojego dość sporego brzucha. 

Nasze dzieci toczą tam chyba wojnę... 

Izari: Albo odwracają się do wyjścia... 

Della: Nie strasz nawet... 

Izari: Wiem, że masz dosyć tej niepewności, kiedy zacznie się poród, ale nie pozostaję nam nic innego, jak czekać. Seriis też powiedziała, że wszystko jest dobrze, tylko one chcą zrobić chyba wielkie wejście. 

Della: Już wiadomo, że mają coś po mnie... 

Izari: Masz na myśli drzwi w sali tronowej Serana i ucieczka stamtąd? 

Della: Tak... 

Spojrzałam na niego z uśmiechem, a on się ponownie zaśmiał. 

Della: Jak gdzieś wchodzić... 

Izari: To tylko z wielkim hukiem... 

Oparłam głowę o jego ramię, a on dał mi całusa w czoło. 

Della: Jak myślisz, ile jeszcze? 

Izari: Nie wiem... 

W tym momencie poczułam, jak jedno z naszych dzieci kopnęło mnie w nerki, przez co autentycznie miałam ochotę się teraz popłakać. Cicho pisnęłam, a chłopak natychmiastowo zrozumiał, o co może mi chodzić. 

Izari: Znowu po nerkach?

Kiwnęłam głową, po czym zaczęłam się podnosić. 

Della: Idę do łazienki... 

Przynajmniej pięć razy w ciągu dnia dostanę po nerkach, co znaczy, że chodzę do toalety dodatkowe pięć, a czasem więcej razy w ciągu dnia. Gdy wracałam do gabinetu, poczułam ucisk w brzuchu. Oparłam się o ścianę, a Merldy natychmiastowo do mnie podeszła. 

Merldy: Wasza Wysokość? 

Della: Zawołaj Izariego... 

Merldy: Tak jest! 

Natychmiastowo podbiegła do drzwi, aby w kolejnej chwili zawołać mojego Dasate. Odrazu wybiegł z gabinetu, a następnie do mnie podbiegł. 

Izari: Della? 

Della: Już... Zaczęło się... 

Zaskoczyłam go, a on w kolejnej sekundzie spojrzał na Merldy. 

Izari: Znajdź jak najszybciej Seriis i powiedz, że Della zaczęła rodzić... 

Kiwnęła głową, a chłopak wziął mnie na ręce, bo w tym momencie nie byłam w stanie chodzić. Po chwili ruszył w kierunku naszego pokoju. Po drodzę natknęliśmy się na Astrę i Milenię, które szybko zaczęły przygotowywać miejsce na naszym łóżku. Położyłem ją na kilku poduszkach, które zostały ułożone tak, aby Della nieco siedziała. 

Izari: Della, oddychaj... 

Della: Łatwo ci mówić! To nie ty rodzisz! 

Izari: Seriis za moment tu będzie... 

Seriis: Już jestem... 

W tym momencie weszła do pomieszczenia. 

Seriis: Są już skurcze? 

Izari: Nie wie... 

Della: Ja tu kurwa za moment będę rodzić, a wy sobię pogawędkę ucinacie?

Zacisnęłam zęby, kiedy poczułam, jak kolejny ucisk w dolnych cięciach ciała, a oni na siebie spojrzeli. 

Seriis: Już są... I poddenerwowanie też... Della, odeszły ci już wody? 

Della: Nie... Wiem... 

Wycedziłam przez zęby, przy okazji zaciskając w dłoniach materiał prześcieradło. 

Izari: Della była w łazience, zanim się zaczęło... 

Seriis: Może wtedy... 

Usłyszeliśmy pukanie do drzwi, a tam zobaczyliśmy. Izari się w tamtym kierunku odwrócił. 

Lorren: Seriis, czy naprawdę... 

Seriis: Tak, zaczęło się... 

Powiedziała, po czym podeszła do drzwi, gdzie zaczęła mówić co i jak. Słyszałam, jak mówi służkom co jej będzie potrzebne. Jęknęłam, kiedy ponownie poczułam ucisk, a różowowłosa powiedziała, żeby się pośpieszyli. W tym momencie Izari pocałował wierzch mojej dłoni, a przy tym pogłaskał mnie po policzku. 

Izari: Jestem obok i będę do samego końca... 

Kiwnęłam głową, a on odsunął na bok moje włosy. Skrzywiłam się, kiedy po raz kolejny poczułam ucisk. 

Izari: Wszystko będzie dobrze... 

Nie wiem ile godzin minęło, nim w końcu wszystko się zaczęło. Praktycznie przez cały czas trzymałam rękę mojego Dasate, który podczas tego wszystkiego, głaskał mnie po głowie i motywował. Seriis robiła dokładnie to samo, gdy przyjmowała poród. W pewnym momencie zobaczyłam, jak Astra bierze na dłonie jedno malutkie dziecko. 

Seriis: Syn... 

Powiedziała, a ja skrzywiłam się z bólu, kiedy poczułam kolejne dziecko w drodzę. A myślałam, że niczego nie poczuję! Nie wiem ile to trwało, nim drugie niemowlę pojawiło się na świecie. Odetchnęłam zmęczona, a Izari otarł z potu moje czoło. Po jakichś kolejnych dwudziestu minutach, a może i po dłuższym czasie, mogłam wyprostować swoje nogi, w których nadal czułam skurcze, które łapały również w nich. Izari usiadł obok mnie, a ja oparłam się o jego ramię. Pogłaskał mnie po głowie. 

Izari: Dałaś radę... Mówiłem, że wszystko będzie dobrze.. 

Uśmiechnęłam się do niego, a w kolejnej chwili podeszła do nas Seriis. 

Seriis: Świetnie sobie poradziłaś... 

Spojrzała na Astrę i Milenię, które podeszły do nas z niemowlętami. Zwróciłam uwagę na Izariego, który wziął na ręce jedno dziecko, a następnie mi je podał. (dps.autorki Grają w gorącego ziemniaka xD) Odebrałam niemowlę, po czym dokładnie mu się przyjrzałam. Kiedy tylko otworzyło oczy, które były tego samego koloru co moje poczułam, jak na mojej twarzy pojawia się szeroki uśmiech. 

Seriis: Astra, poproś wszystkich... 

Lekko się ukłoniła, po czym podeszła do drzwi. W tym samym czasie Izari odbierał drugie nasze dziecko z rąk Milenii, a ja poprawiłam kocyk, w który był zawinięty chłopczyk. 

Seriis: Instynkt macierzyński zaczyna działać na pełnych obrotach... 

Kathari: Della... 

Zwróciłam uwagę na wszystkich członków mojej rodziny, którzy weszli do środka. Wszyscy uważnie mi się przyglądali, kiedy to trzymałam na dłoniach małe dziecko. 

Della: Wiem, że wyglądam, jakbym była żywcem wyjęta z gardła Triskepala, ale bez przesady. Jakieś pół godziny temu skończyłam rodzić bliźniaki... 

Lorren: I tak wyglądasz dość dobrze, jak na fakt, że dosłownie niedawno urodziłaś dwójkę dzieci...

Zauważyła, a następnie wyciągnęła w moim kierunku ręce. 

Lorren: A teraz daj mi potrzymać moje wnuki... 

Wszyscy się zaśmiali, a ona do mnie podeszła, aby w kolejnej chwili wziąć na ręce chłopczyka. 

Iya: Macie pomysł na imiona? 

No tak, w końcu o tym im nie mówiliśmy... 

Zdradzamy już teraz? 

Kiedyś trzeba... 

Odebrałam od Izariego naszą córkę, a następnie się uśmiechnęłam i spojrzałam na wszystkich. 

Della: Isle i Mike... 


Tak, wiem
Jestem Polsatem

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro