Niezreczne spotkanie
Przewróciłam się na prawy bok. Na plecach poczułam, jak Izari odsuwa mi włosy, a następnie to, jak się do mnie przytula. Cicho się zaśmiałam, kiedy dał mi całusa w kark. Odwróciłam się do niego, po czym objęłam jego kark. Przytulił się do mojej piersi, a ja zaczęłam się bawić jego krótkimi włosami.
Izari: Powinniśmy chyba wstawać, bo moje siostry i matka nas zaskoczą...
Della: Jeszcze pięć minut...
Powiedziałam, a on się cicho zaśmiał i pocałował mój prawy obojczyk.
Izari: Della..
Della: Hm?
Izari: Wyjdziesz za mnie?
Della: Co cię nagle napadło?
Izari: Chcę z tobą spędzić resztę mojego życia...
Della: Zastanowię się...
Izari: Della...
Zaczął mnie łaskotać w bok, a ja zaczęłam wierzgać nogami, aby przestał.
Della: Izari, prze...
Izari: To powiedz, że się zgadzasz...
Della: Po moim trupie...
Izari: Osz ty wredoto...
Zaśmiałam się, a następnie usiadłam na chłopaku okrakiem i pocałowałam go w usta.
Della: Zgodzę się, ale jak mnie o to poprosisz w innym miejscu, niż nasze łóżko...
Teraz to on się zaśmiał, a następnie wplątał swoje palce w moje włosy i ponownie pocałował. Już po chwili oboje byliśmy w łazience, gdzie zaczęliśmy się przygotowywać. Po dwudziestu minutach razem ruszyliśmy do jadalni, gdzie spotkaliśmy wszystkich.
Lorren: Kogo moje oczy widzą? Della postanowiła zjeść z nami śniadanie...
Della: Ale zabawne...
Wszyscy się zaśmiali na moją uwagę, a następnie razem z moim Dasate usiedliśmy przy stole.
Mekkior: Co to się stało, że dzisiaj jesz razem z nami?
Della: Dzień wolnego...
Kathari: Od kiedy Królowa całego Królestwa może robić sobie wolne?
Della: Od kiedy cała Rada stwierdziła, że się przeciążam i mam zrobić sobie luźniejszy dzień...
Oparłam się łokciem o stół.
Mekkior: Czekaj, Rada tak stwierdziła?
Della: A nie było słychać na początku? Stwierdzili, że za dużo pracuję, ale to już nie moją wina, że przez to stanie się Królową, zamieniłam się w jakiegoś chorego pracoholika...
Wszyscy się zaśmiali, a w kolejnej chwili zaczęli rozmawiać o czymś zupełnie innym. Po omówieniu nowej fryzury Izariego i zjedzeniu śniadania, postanowiliśmy razem spędzić trochę czasu w ciągu dnia. Zaszyliśmy się w sekretnym ogrodzie mojej babci, gdzie spędziliśmy razem kilka godzin. Usiadłam na huśtawce, która była założona na drzewie, a chłopak lekko mnie pchnął. Zaśmiałam się cicho, kiedy w pewnym momencie zgubiłam buta.
Izari klęknął przede mną, gdy się zatrzymałam, a następnie wsunął mi na stopę balerinkę, którą wykopnęłam kawałek dalej. Po chwili złapał moje dłonie, a następnie spojrzał mi w oczy.
Izari: Ponawiam swoje pytanie z rana...
Della: Musisz mi przypomnieć co to było, bo już nie pamiętam...
Izari: Zostaniesz moją żoną?
Della: ...
Spojrzałam mu w oczy, a w nich dostrzegłam to, że on mówi serio.
Della: Ty mówisz serio...
Izari: Wszystko było serio, Della. Nie wyobrażam sobie mojego życia bez ciebie obok...
Della: Zgoda...
Przerwałam mu.
Izari: Co?
Della: Zgadzam się...
Po chwili mnie podniósł, a następnie pocałował i okręcił się razem ze mną w powietrzu. Po chwili mnie odłożył, aby w kolejnym momencie włożyć na mój palec serdeczny lewej dłoni pierścionek. Był inny niż ten, który dał mi przed wyprawą na górę Latrapate. Był srebrny i był zrobiony kilkoma białymi kryształami.
Ponownie go pocałowałam, ale zostało to nam przerwane.
Salivan: Naprawdę przepraszam, że wam przeszkadzam, ale bramy się otwierają...
Della: Chyba...
Izari: Już są...
Salivan odszedł w kierunku zamku, gdzie przy czymś pomagał, a ja i Izari ruszyliśmy w kierunku głównej ścieżki, która prowadziła do wrót zamku. Zatrzymaliśmy się przy zakręcie, kiedy tylko usłyszeliśmy kilka głosów.
Della: To twoje siostry?
Izari: Tak... Wszyscy odziedziczyliśmy nieco bardziej ciemno granatowe włosy po ojcu, ale tylko ja mam ten sam kolor oczu... Aressi ma takie same jak mama, czyli różowe... Ririam i Krami mają takie, jakie miał dziadek, czyli zielone... Aressi, to ta najwyższa z włosami do połowy uda... Ririam sięgają do ramion, a Krami do łokci...
Kiwnęłam głową, a następnie lekko wyjrzałam za róg.
Aressi: Nigdy się nie spodziewałam, że będę spacerować po Królewskim ogrodzie...
Krami: Braciszek Izi musiał się już chyba do tego przyzwyczaić, skoro jest tu już tyle lat...
Ririam: Jestem ciekawa, jak bardzo się zmienił...
Aressi: Napewno już nie jest tym dzieciuszkiem, za którym się biegało po całym domu...
Spojrzałam na swojego Dasate, który w tym momencie palił na swojej twarzy buraka.
Podejrzewam, że nie chciałeś, abym się kiedykolwiek o czymś takim dowiedziała...
A żebyś wiedziała...
Odbił się od barierki, a następnie głęboko odetchnął.
Pov. Izari
Przysięgam, zatłukę tę trójkę, jak jeszcze coś powiedzą o mojej młodości. Della miała z tego całkiem niezły ubaw, ale muszę to w końcu przerwać, bo jedyne co, to potem będzie tym męczyć.
Tak, wiem że jesteś do tego zdolna...
Gdzie tam, ja?
Spojrzała na mnie z szerokim uśmiechem, a ja westchnąłem i wyszedłem swoim siostrom na przeciw. Chyba mnie nie zauważyły, bo dalej ze sobą rozmawiały.
Ririam: Może jak go spotkamy, to zrobimy mu jak kiedyś na złość?
Aressi: Ale co mogłyśmy mu zrobić?
Krami: Przecież my nawet nie wiemy, jak on teraz wygląda... Nie widziałyśmy go przez ostatnie sześćset dwadzieścia lat...
Założyłem ręce na klatce piersiowej.
Izari: Tak dokładniej, to sześćset dwadzieścia cztery...
Wszystkie trzy na mnie spojrzały, a przy tym szerzej otworzyły oczy. Fakt, zmieniłem się od kiedy miałem siedemset dwadzieścia osiem lat. Już nie jestem niższy od Aressi, od Ririam i nawet od Krami, która była ode mnie wyższa już wtedy.
Aressi: Izi?
Izari: A spodziewacie się kogoś innego?
Krami: Braciszek Izi!
Podbiegła do mnie, a następnie przytuliła z całej siły. Pogłaskałem ją po plecach, a następnie spojrzałem na moją matkę, która stała trochę bardziej z tyłu i uważnie mi się przyglądała.
Krami: Kto to jest?
Zapytała, a ja spojrzałem w kierunku, w którym miała odwróconą głowę. Stała tam Della i przyglądała się nam z uśmiechem na twarzy. Krami się odsunęłam, a ja kiwnąłem głową, aby moją Dasate się pokazała. Odbiła się od barierki, przy której stała, a następnie do mnie podeszła. Zauważyłem, jak moje siostry uważnie się jej przyglądają.
Aressi: Izi, kto...
Izari: To jest Della... Moja Dasate...
Dzisiaj troszkę krótszy, niż w tamtym tygodniu, ale mimo wszystko mam nadzieje, że się podobał!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro