Wielkie wieści

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Podniosłam się na łóżku. Minęły dwa tygodnie, od kiedy odwiedziła nas rodzina Izariego. Przełknęłam ślinę, gdy poczułam, jak robi mi się niedobrze. Od czterech dni jest cały czas to samo. Spojrzałam na chłopaka, który nadal spał obok mnie. Zdjęłam jego rękę z mojego pasa, kiedy to poczułam się tak źle, że praktycznie biegiem znalazłam się w łazience. Już po chwili zwymiotowałam do ubikacji. 

Gdy tylko skończyłam, poczułam to, jak ktoś zbiera mi włosy z twarzy. Podniosłam wzrok, dzięki czemu zobaczyłam zmartwioną minę Izariego. 

Della: Nie patrz na to... 

Podniosłam się, po czym spuściłam wodę i podeszłam do zlewu. Przemyłam twarz, a następnie umyłam zęby. 

Izari: Della, tak jest od czterech dni... Może Seriis i Leyon powinni cię zbadać, czy to aby nie jest nic poważnego... 

Della: To nic takiego, Izari... 

Izari: Martwię się o ciebie, Della... 

Podszedł do mnie, po czym położył swoje dłonie na moich biodrach. 

Della: Nic mi nie jest... 

Objęłam jego twarz, a przy tym pogłaskałam jego policzki. Zmarszczył lekko brwi zmartwiony, a ja pokręciłam głową. 

Della: Naprawdę jest ok... 

Izari: Może zrób sobie luźniejszy dzień, Della... 

Della: Izari, nie mogę... Mam dzisiaj spotkanie z hrabiami... 

Izari: A jutro? 

Della: Rozumiem, że się martwisz, ale naprawdę nic mi nie jest... Przejdzie... 

Kiwnął głową, a ja dałam mu całusa w policzek, po czym zaczęłam się szykować. Już po chwili byłam gotowa, tak samo jak chłopak. Spojrzałam na niego, a on do mnie podszedł i założył mi włosy za uszy. Uśmiechnęłam się do niego, po czym oboje ruszyliśmy do jadalni. Cicho westchnęłam, kiedy moja młodsza siostra do mnie podleciała. Kucnęłam i pokazałam obie dłonie, aby w kolejnej chwili przybiła mi dwie piątki. Ruszyła biegiem w kierunku swojego miejsca, po czym się podniosłam. W tym momencie poczułam, jak zakręciło mi się w głowie. Nie dałam jednak tego po sobie poznać i ruszyłam w kierunku swojego miejsca. 

Lorren: Nie wyglądasz za dobrze, Della... 

Della: Błagam no! Izari już mi dzisiaj zrobił wykład, chociaż wy mi tego oszczędźcie... 

Mekkior: To raczej normalne, że rodzice zwrócą uwagę na coś takiego... A już tym bardziej, kiedy twoja skóra jest blada, jak kartka papieru... 

Della: Nic mi nie jest. Jest siódma czterdzieści, czego wy ode mnie oczekujecie? Że będę miała energii po tąd... 

Przejechałam czubkiem swojego palca po środku czoła. 

Della: ... I będę skakać pod sam sufit? 

Salivan: Po prostu trudno nie jest zwrócić uwagi na to, że jesteś dużo bardziej blada, niż zwykle... 

Większość osób przy stole się z nim zgodziła, a w kolejnej chwili wszyscy się wzięli za jedzenie, które przyniosła nam służba. Naprawdę średnio miałam apetyt, ale musiałam coś zjeść, bo by mi Izari żyć i pracować nie dał. Po zjedzeniu przynajmniej połowy z tego wszystkiego, co było na talerzu, wstałam z krzesła. 

Della: Dobra, ja idę do gabinetu... 

Lorren: Powodzenia.. 

Kiwnęłam głową, po czym ruszyłam w kierunku wyjścia na korytarz. Już miałam wychodzić z jadalni, kiedy przez nagłe zawroty głowy, byłam zmuszona się zatrzymać. Oparłam się prawą ręką o framugę przy wyjściu, a przy tym mrugnęłam kilkukrotnie, bo lekko zaczął mi się zamazywać obraz. 

Iya: Della, wszystko ok? 

Poczułam na sobie wzrok wszystkich, a w kolejnej chwili usłyszałam szuranie krzesła. Skrzywiłam się, kiedy ten dźwięk był trzy, może cztery razy głośniejszy, niż zwykle. 

Izari: Della? 

Odezwał się zmartwiony, a ja podniosłam na niego wzrok. 

Della: Chyba faktycznie powinnam zrobić sobie luźniejszy dzień... 

Po moim zdaniu poczułam, jak ugięły się pode mną kolana. Izari szybko się przy mnie znalazł i złapał, nim upadłam. Nie wiem co się działo później. 

Pov. Izari

Złapałem Dellę, nim upadła na ziemię. Usłyszałem jak wszyscy odsuwają się od stołu, a w kolejnej chwili znaleźli się przy nas. Seriis natychmiastowo zaczęła sprawdzać co jej jest. 

Seriis: Muszę ją dokładnie przebadać... 

Kiwnąłem głową, po czym ruszyłem za nią, kiedy podniosłem Dellę na rękach. Wszyscy ruszyli za nami, prosto do laboratorium, które zmieniło się nieco, od kiedy byłem tutaj ostatni raz. 

Seriis: Połóż ją tutaj... 

Wskazała na jedno z czterech łóżek dla pacjentów, a ja odrazu położyłem na nim moją Dasate. Wiedziałem, że coś jest nie tak. Czułem to, a mimo tego dałem się w jakimś stopniu przekonać Delli. Po chwili podeszła do niej Seriis, a następnie zaczęła badać. 

Seriis: Leyon, mógłbyś przebadać jej krew? 

Kiwnął głową, po czym również wziął się do pracy. Odsunąłem się od dziewczyny, aby dać im miejsce. W tym momencie poczułem czyjąś rękę na ramieniu. 

Kathari: To napewno nic poważnego... 

Lekko skinąłem głową na jej słowa. A mogłem ją siłą zaciągnąć na badania, kiedy zaczęła się źle czuć. Po chwili zobaczyłem to, jak Leyon odszedł do stanowiska laboratoryjnego, gdzie zaczął badać krew dziewczyny. 

Leyon: Seriis... Mógłbym cię prosić? 

Zapytał po jakimś czasie, a kobieta natychmiastowo do niego podeszła. Odsunął się, a ona spojrzała przez mikroskop na próbkę krwi Delli. 

Seriis: Jak wygląda to pisemnie? 

Leyon: Tak, że jest mocno podwyższony poziom tego hormonu... 

Seriis: Ale to by znaczyło... 

Kathari: Powiecie o co chodzi? No tak się składa, że my z waszej gadki nic nie rozumiemy... 

Oboję spojrzeli w naszym kierunku, po czym podeszli do nas. Ja w tym czasie podszedłem bliżej do Delli, aby złapać ją za rękę. 

Mekkior: Co się dzieję? 

Seriis: Izari, mam do ciebie dosyć intymne pytanie... 

W tym momencie wszyscy na mnie spojrzeli, a ja zauważyłem to, jak Pani Lorren zakryła uszy Tiryi. 

Seriis: Czy ty i Della się zabezpieczacie w trakcie stosunku seksualnego? 

Usłyszałem, jak ktoś się zakrztusił, ale w tym momencie starałem sobie przypomnieć wszystkie razy, kiedy ja i Della się ze sobą kochaliśmy. 

Lorren: Mekkior, nasza córka jest dorosła... 

Zauważyła, a on spojrzał na nią z byka. Spojrzałem na różowowłosą, aby dać jej odpowiedź. 

Izari: Eee... Raczej t... 

W tym momencie wróciło do mnie wspomnienie z dnia, kiedy dostałem listy od moich sióstr i matki. 

Izari: Raz zapomnieliśmy... Chwila, skoro o to pytasz, czy to znaczy, że Della... 

Leyon: Jest w ciąży? Tak... 

Seriis: Ma podwyższony poziom hormonu hCG we krwi... 

Iya: Czyli... 

Salivan: Nowe pokolenie Dragonów, rozwija się właśnie w brzuchu Delli... 

Przytulili się i zaczęli skakać z radości. 

Lorren: Della dostanie ataku paniki... 

Wszyscy na nią spojrzeli. 

Kathari: Co masz na myśli? 

Lorren: A to, że ona w życiu nie trzymała niemowlaka na rękach... Do czego to przyjdzie, kiedy będzie musiała wstać do dziecka w środku nocy, nakarmić je, przewinąć... 

Jej mąż położył jej rękę na ramieniu, kiedy ta wyliczała na palcach. 

Mekkior: Nie nakręcaj się... 

Della: Do czego mama ma się nie nakręcać? 

Wszyscy spojrzeli w jej kierunku, dzięki czemu zobaczyłem to, że opiera się na łokciach i patrzy na nas wszystkich, nie rozumiejąc co się stało. 

Della: Wyglądacie, jakbyście zobaczyli ducha... Coś się stało, że tacy poważni jesteście? Chwila moment, która godzina?! 

Spojrzałem przez okno na gwiazdę. 

Izari: Dochodzi dziesiąta trzydzieści... 

Wyraźnie ją przeraziła ta informacja. 

Della: Cholera jasna, spotkanie z hrabiami zaczyna się za dziesięć minut! 

Już miała wstawać, ale straciła równowagę i spowrotem upadła na łóżko. 

Makkior: Nie jesteś w stanie się na nim pokazać, więc cię tam zastąpię... 

Della: Jak to? 

Seriis: Della, bo widzisz, jest pewna sprawa, o której powinnaś wiedzieć... 

Della: Jaka? 

Leyon: Zrobiliśmy ci wyniki i... 

Seriis: ... Wychodzi na to, że jesteś w ciąży... 

Czarnowłosa przez moment milczała i chyba starała się to sobie poukładać w głowie. 

Della: Czekaj, jeszcze raz! Co?! 



Hehehe
Coś czuję, że pewna osoba się z tego ucieszy...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro