[112] Myśli normalnego licealisty w związku

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Haruto

Wakacje zbliżały się wielkimi krokami. Do końca semestru został niecały miesiąc, a gdy tylko on się skończy, nasza drużyna siatkówki pojedzie na obóz sportowy ze szkołą z Miyagi. Nie pamiętałem, jak się nazywała, ale gdybym zapytał rodziców na pewno powiedzieliby mi jej nazwę (bo tam chyba chodzili za swoich młodzieńczych lat). Co więcej, Ritsuka ma w połowie wakacji urodziny. Na moje już za późno, ponieważ były na początku kwietnia, a wtedy byliśmy oddzielnie. Nie mam pojęcia jakim cudem wytrzymywałem tą rozłąkę z nim (tak naprawdę wiem, wcześniej nie byłem w nim zakochany, ale teraz na szczęście jest inaczej).

Zastanawiając się nad tym bardziej, co sprawiło, że zakochałem się w Ritsuce? Jego charakter jest wkurzający. Nie mogłem przecież zakochać się w samym fakcie, że to on pierwszy obdarzył mnie miłością, to byłoby niedorzeczne. Więc jakie opcje jeszcze mi zostały? Myślenie jest ciężkie...

- Kirara... - powiedziałem do przyjaciółki podczas kolejnego wspólnego jedzenia. Ta spojrzała na mnie pytająco. Od jakiegoś czasu nasi koledzy pozwalają nam siedzieć w klasie, z czego korzystamy do woli. Już tak dużo nie dokuczają dziewczynie, a jeśli cokolwiek zobaczę, ingeruję w to wołając nauczyciela. Tak jakby ją ochraniam. - Byłaś może kiedyś w związku?

- Em... Cóż... Wcześniej nie miałam nawet przyjaciół, więc...

- Ach, racja... Przepraszam, że zawracam ci tym głowę...

- Nie, nie. Nic się nie stało. Wiem, że masz osobę, którą lubisz i jeśli chcesz mogę ci co nieco doradzić.

Spojrzałem na Kirarę ufnym wzrokiem. Opowiadałem jej wiele o Ritsuce i kilka razy pokazywałem jej go, ale do tej pory nie zamienili ze sobą słowa. Wiedzieli o swoim istnieniu, jednak nie było okazji do bliższego poznania. Zawsze, gdy zaczynałem temat mojego chłopaka (nie mogę uwierzyć, że tak go nazwałem) Kirara wydaje się dziwnie pobudzona. Piszczy pod nosem, pyta o wiele rzeczy, czasem nawet przekraczając granice. Udawałem, że jest to normalne zachowanie, ale czasami się po prostu nie dało.

- No to... Ritsu niedługo ma urodziny...

- Zastanawiasz się, co mu kupić? - zapytała, odgadując moje myśli. Nie wiem, dlaczego umiała czytać w myślach, ale jeśli za jakiś czas okaże się czarownicą lub innym czytającym w myślach stworem, sam na nią zapoluję. Chociaż wtedy nikt nie będzie mi pomagał...

- Dokładnie. Wiem, co lubi, ale on już to ma. Co powinienem mu jeszcze podarować?

- Hm... Rozważałeś propozycję, żebyś TY został jego prezentem?

Mój wzrok zmienił się z ufnego na zdegustowany. Musiałem zrobić dziwną minę, czułem to, ponieważ siedzący niedaleko nas kolega zaciekawił się nami zbyt mocno. Zaczął do nas podchodzić, ale ktoś go powstrzymał. Zacząłem analizować, co Kirara miała na myśli, jednak nic nie przychodziło mi na myśl. Jak to miało wyglądać? Miałem mu po prostu powiedzieć, że jestem jego prezentem? I co wtedy? Rozpakowałby mnie?

Uświadamiając sobie swoje myśli zarumieniłem się. Już wiedziałem, co Kirara miała na myśli i z tego powodu zabrałem jej jeszcze nie otwartą małą paczuszkę ciasteczek. Było to zadośćuczynienie za moje nagłe myśli, przez które poczułem się dziwnie. Dały mi one jednak do myślenia. Przypomniałem sobie, co w walentynki Ritsuka mi powiedział. A szczególnie to, co chciał ze mną robić. Do tej pory o tym nie myślałem, a... skoro ze sobą chodzimy... kiedy powinien być moment, w którym się do siebie zbliżmy?

- Kirara... Mógłbym do ciebie wpaść po szkole i omówić pewną rzecz? - zapytałem nieśmiało, co zdziwiło siedzącą przede mną dziewczynę. Ta emocja była dobrze widoczna i chyba oznaczało to także pojawienie się nowej. Zdenerwowania.

- Ale... jesteś pewny?

- Jak jeszcze nigdy.

- No... dobrze - zgodziła się, podarowując mi swój ładny uśmiech. Spróbowałem go oddać, jednak myślę, że zrobiłem dziwnego rodzaju grymas. O co miałem zamiar ją zapytać? O coś, co zdecydowanie zmieni moje myślenie na temat spokojnego oraz normalnego związku między mną a Ritsuką. Powinienem się przez to wstydzić...?

***

Kirara kiedyś wspominała, że mieszka daleko od szkoły. Nie spodziewałem się, że mówiła prawdę. Jadąc do jej domu przesiadaliśmy się z pociągu na pociąg, po drodze prawie zwymiotowałem z powodu turbulencji. Brunetka mi pomagała, za co byłem jej wdzięczny. Mimo to zaliczyłem mały zgon na ostatniej stacji. Potem cały czas piłem wodę, żeby nie czuć smaku wymiocin. Ble...

Gdy dotarliśmy do jej bloku namęczyłem się, wchodząc po schodach na 5 piętro (winda nie chciała do nas przyjechać, więc musieliśmy użyć ich). Przed drzwiami wytarłem się kilka razy chusteczkami, ponieważ nie byłem przyzwyczajony do schodów (nawet wchodzenie po 2 stopnie nie szło mi za dobrze). Zostałem wpuszczony pierwszy, z czego skorzystałem. Od razu po wejściu zdjąłem buty.

- Masz ochotę na coś do picia? Napisałam tacie, że przyprowadzam kolegę z klasy i kupi więcej jedzenia, więc jeśli chcesz możesz zostać na obiad.

- Nie chciałbym się narzucać...

- Ależ nie będziesz! Będzie wesoło!

- Skoro tak mówisz... Mogę dostać jakiś sok? - zapytałem z uśmiechem, a dziewczyna popędziła do kuchni, pokazując mi ręką, gdzie znajduje się jej pokój. Poszedłem tam, po drodze zachaczając małym palcem o kant drzwi. Czy mogło być gorzej?

Chyba pierwszy raz byłem w pokoju dziewczyny (ten mojej siostry się nie liczy). Było w nim różowo, Kirara miała mnóstwo mang, a na ścianach wisiało wiele rysunków (chyba zostały przez nią zrobione samodzielnie). Były to głównie postacie z anime, ale też jakieś napisy po angielsku. Zacząłem się im bliżej przyglądać, ale wtedy właścicielka pokoju do mnie przyszła. Podała mi kartonik soku pomarańczowego.

- No to... O czym konkretnie chciałeś porozmawiać? Trochę się domyślam, ale... - zaczęła, drapiąc się po policzku. Robiła tak, gdy zaczynała wchodzić w swój drugi tryb (który nie jest wcale niebezpieczny). Zaczynało się...

- Jak już mówiłem, Ritsuka ma niedługo urodziny... Mówiłaś coś, żebym został jego prezentem...

- A! Faktycznie!

- Co miałaś na myśli...?

- Ekhem... Jakby... Lepiej jest ci pokazać - powiedziała, podchodząc do swojej szafy. Otworzyła ją, a moim oczom ukazało się jeszcze więcej mang. Była to taka ukryta skrytka, jednak wraz z podaniem mi jednego z wielu tomów zrozumiałem, że było to tak zwane "yaoi". Zaniemówiłem.

- Czemu... mam to w rękach...?

- Dzięki temu lepiej zrozumiesz swoją sytuację. Otwórz na stronie 71.

Zrobiłem tak, jak rozkazała mi przyjaciółka. Zobaczyłem na tej stronie nagiego chłopaka całego we wstążce. Przed nim stał inny chłopak, który wyglądał na zadowolonego. Ten związany mówił "Jestem twoim prezentem... więc mnie rozpakuj". Korciło mnie, żeby zajrzeć na kolejną stronę, ale przestraszyłem się, co mogę tam zobaczyć i zamknąłem mangę, oddając ją brunetce. Zrobiłem się cały czerwony.

- Dlaczego czytasz takie rzeczy?!

- To moje hobby! Nie powinieneś narzekać, tylko czytać dalej! To ci się na pewno przyda!

Odwróciłem się od Kirary, otwierając podarowany wcześniej soczek. Zacząłem go siorbać, próbując zapomnieć o tym, co zobaczyłem. Wyobraziłem sobie siebie, jak stoję tak przed Ritsuką. Kolejna fala czerwieni zalała moje policzki, co sprawiło na ustach dziewczyny za mną podejrzany śmiech. Już wiedziałem, kim ona była... Fujoshi. Nie wiem, czy dobrze zrobiłem, zaczynając się z nią zadawać... Być może teraz dziewczyna nauczy mnie więcej rzeczy, niż już wiedziałem.

__________

Dzień dobry wszystkim!

Ostatnio znalazłam taki ładny rysunek i wyobraziłam sobie, że tak na pewno musiało być między Haruto i Ritsuką XD

(jeśli ktoś narysuje tak tą dwójkę i mi wyśle będzie mistrzem, ale do niczego nie zmuszam)

Dziękuję za uwagę~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro