[93] Wesoła, rodzinna atmosfera

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Haruto

U Ritsuki można było robić, co tylko się chciało. Co prawda były pewne zasady, których oczywiście nie łamaliśmy. Po prostu dawaliśmy się ponieść nastoletnim emocjom, grając na konsoli w krwawe gry lub objadając się niezdrowym jedzeniem (na co teraz nie było czasu). Odwiedzałem bruneta często, mieszka w końcu dom dalej, a on nie wytrzymywał długo sam (jego tata dużo pracował, by zapewnić mu wielki dobrobyt). Ktoś musiał z nim być. Już za dziecka odkryłem, że tym kimś byłem ja, co teraz wydaje się być istnym utrapieniem. Tak naprawdę tylko czasami tak uważam.

- Haruto, turlanie piłką jest nudne... Proszę, poodbijajmy ją trochę - jęknął udręczony Ritsuka, chwytając na swojej kolejce okrągły przedmiot. Siedzieliśmy w dość dziwnej pozycji, nasze nogi były rozkraczone na pewną odległość, tworząc kąt otwarty. Żeby piłka nie wyleciała z naszej zbudowanej figury zamknęliśmy granice dotykając swoich stóp.

- Dobrze wiesz, że nie umiem.

- To ja cię nauczę!

- Odmawiam.

Ritsuka prychnął na mnie oddając mi piłkę. Znów zaczęliśmy zabawę w turlanie, ale po kilku pchnięciach dostałem wiadomość na telefon. Wyjąłem go z kieszeni spodni, wiedząc kto do mnie napisał. Był to tata. Napisał, że możemy już przyjść na obiad. Wolnymi ruchami wstałem, zdradzając przyjacielowi po drodze treść sms-a. Od razu się rozpromienił, a ja musiałem go uspokoić. Po 15 minutach znaleźliśmy się pod drzwiami mojego domu. Otworzyłem, zapraszając wyższego do środka. Naszą obecność od razu poczuł pies, więc Rosół do nas przyszła (zazwyczaj przybiegała). Bordowowłosy z uśmiechem wziął ją w swoje ramiona.

- Ramenik! - pies na rękach Ritsuki zaszczekał raz i zaczął lizać go po twarzy, ale głównie szyi. Uśmiechnąłem się lekko z tego powodu.

- Ile razy mam ci powtarzać, że jej imię to Rosół?

- Wybacz, ale jestem idiotą i nigdy się nie nauczę, ha ha!

- Nareszcie przyszliście - powiedział z daleka tata, wychodząc do nas. Był ubrany w fartuch kuchenny i trzymał w rękach brudną chochlę. Gdy mamy nie było zamieniał się w istnego pana domu. - Lepiej nie podnoście psa. Chyba ma coś z żołądkiem, jeszcze na was zwymiotuje.

- Mi to nie przeszkadza, proszę pana!

- Ciekawi mnie, czy jak to się wydarzy zmienisz zdanie...

- Haruto, nie dokuczaj Ritsuce. Idźcie po Tsubaki, jak zejdziecie możecie zacząć jeść.

Pokazałem tacie kciuk w górę i razem z przyjacielem zacząłem iść po schodach na górę (oczywiście po dwa stopnie, jak w domu Ritsu). Tam brunet odłożył psa na podłogę i poszliśmy spokojnym krokiem do pokoju mojej siostry. Nauczony za wczasu przepuściłem go, by nie dać się złapać w sidła rudowłosej. Ku mojemu zdziwieniu po wejściu do jej pokoju zastaliśmy ją grzecznie bawiącą się lalkami. Musiałem z niedowierzania przetrzeć koszulą okulary.

- Cześć, Tsubaki! - przywitał młodszą dziewczynę Ritsuka, a ta od razu się odwróciła. Uśmiechnęła się, wyrzucając na bok swoje lalki. Zamiast tego zaczęła do nas podbiegać. Wycofałem się na większą odległość, przepraszając w myślach przyjaciela. Moja siostra skoczyła na jego ręce, a ten ją złapał (powiedziałbym, że w ostatniej chwili przed jej upadkiem na ziemię). 

- Ritsu-chan! Tęskniłam!

- Bardzo mnie to cieszy!

- Błagam, przestańcie, moje uszy...

Tsubaki i jej wymarzony kandydat na męża śmiali się, kręcąc się w koło, ignorując tym prawa fizyki (moim zdaniem już dawno powinni upaść). Postanowiłem ich zignorować, co pokazałem odchodząc od nich do mojego pokoju. Odstawiłem tam swoją torbę pod biurko, a następnie otworzyłem szafę, by się przebrać. Nie musiałem mieć nałożonego mundurka szkolnego, zmiana ubrania była dobrym pomysłem. Zdejmowanie zacząłem od koszuli i marynarki, którą założyłem na wieszak. Robiłem to mozolnie, nigdzie mi się przecież nie spieszyło.

- Haruto, czemu uciekłeś? Chodźmy już na dół! - nagle do pomieszczenia wszedł Ritsu. Widząc mnie odwrócił wzrok, zakrywając jednocześnie oczy. Jego reakcja wydała mi się dziwna, nie pierwszy raz widział mnie bez koszuli, a skoro już tu wszedł, mógł równie dobrze wyjść. Nawet nie zapukał, bezbożnik. - P-przepraszam...

- Idź pierwszy, zaraz do was dołączę.

Gdy to powiedziałem, Ritsuka wycofał się z mojego pokoju. Wzruszyłem na niego ramionami, biorąc pierwszą lepszą bluzkę. Po niej zabrałem spodenki i zmieniłem je ze zbyt ładnymi spodniami. Poczułem się lepiej. Zszedłem na dół do kuchni, gdzie przy stole zobaczyłem całą czwórkę, już szykującą się do jedzenia. Na pewno chcieli zacząć beze mnie, ale coś ich od tego powstrzymało. Dołączyłem do nich.

- Smacznego wszystkim.

- Katsudon? Dawno tego nie jadłem - powiedziałem, dziękując pod nosem i rękami za posiłek.  W tym samym czasie, gdy chwytałem pałeczki, usłyszałem trzask drzwi. Nie tylko mnie wydało się to dziwne, ale tylko tata wstał, wychodząc na przestrzeń w salonie. Zrobił zdziwioną minę.

- Shouyou...?

- Wróciłem, Tobio! - chwila, w której zobaczyłem mamę rzucającą się w objęcia taty trwała jakieś dwie sekundy. Obaj polecieli na ziemię, a ja z szoku wstałem, żeby zobaczyć, czy nic im nie jest. Po podejściu zobaczyłem ich całujących się (fuj), więc odwróciłem wzrok.

- Nie możecie zachować tych czułości na później?!

- Mama!

Przyjazd mamy był niespodziewany. Po reakcji taty, wychodziło na to, że i on nie miał o tym zielonego pojęcia. Mama najpewniej chciała zrobić nam niespodziankę, a po wejściu nie mogła powstrzymać się od rzucenia na tatę. Dorośli od zawsze byli dziwni, ale to moi rodzice stali na szczycie tej dziwności. Z zakrytymi oczami odkleiłem ich od siebie, mówiąc że jest pora posiłku i nie powinni się całować, gdy ich dzieci i syn sąsiadów patrzy. Posłuchali się, wstając oraz siadając na nowo do stołu. Mamie trochę urosły włosy, widziałem małą kitkę rudych włosów z tyłu głowy przepasanych gumką. Tęskniłem za nią, ale jej początkowa reakcja nie pozwoliła mi się do niej nawet zbliżyć. 

- Jak dobrze być w domu! Siedzenia w samolotach są takie niewygodne! - zaczęła narzekać mama, siadając na krześle obok taty, gdzie wcześniej siedziałem ja. Zmusiłem Ritsukę, by zamienił się miejscami, gdyż nie miałem ochoty siedzieć przy krótszej części stołu. Liczyłem się jednak z tym, że siedząc obok siostry zostanie mi zabrana przynajmniej połowa kotleta.

- Gdzie pan tym razem był?

- We Francji! Mam dla wszystkich pamiątki, po posiłku je rozdam.

- Mogłeś napisać, że przyjedziesz... - burknął tata, podając mamie pod nos miskę z jedzeniem. Przy okazji schylił się, dając jej całusa w policzek.

- Nie chciało mi się~ Postanowiłem zrobić wam niespodziankę, a widzę, że i ja jakąś dostałem.

- W postaci czego?

- Odwiedzin przyjaciela Haruto! Powiedz, Ritsuka, mój syn ci za bardzo nie dokucza? Niestety zachowuje się jak jeden z jego wujków, co mnie nie zadowala... A kiedyś był taki uroczy...

- Mamo, każde dziecko w wieku 5 lat jest urocze...

- Haruto i ja dogadujemy się tak jak zawsze! - odpowiedział mojej mamie brunet, wpychając do ust kawałek mięsa. Prawie się nim udusił. Musiał go potem popić wodą.

Dalej postanowiłem przestać słuchać. Mama, tata oraz Ritsuka zaczęli mówić i siatkówce, a ja nie miałem zamiaru im przeszkadzać. Myślałem nawet o zagadaniu do siostry, jednak ta była zajęta podziwianiem mojego przyjaciela z boku, niczym stalkerka. Nie ma to jak obiad z nutą idiotyzmu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro