Wszystko zależy od wychowania

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Powstanie jest potrzebne, jednak jak na razie nie ma ono szansy. No bo ileż to my mamy chłopcy tej brani, tego wyszkolenia? Zniknęli byśmy tak szybko z tej ziemi jak słynna Atlantyda - odrzekła Hania, broniąc swojego zdania.

Niedziela zrobiła się leniwa, a gdy nie ma o czym rozmawiać najlepszy temat to przyszłość. W sercach wojowników siedziało Powstanie, które przychodziło coraz bliżej, każdego dnia. Jednak nie zawsze trzeba patrzyć na słońce, a spojrzeć trzeba i na księżyc. Walczyć to może i by chcieli, ale ile takich było ludzi? Tego jak na razie nie wiedzieli i przed długi czas mieli nie poznać.

- Broń jest wszędzie trzeba tylko ją odpowiednio zabrać i przechowywać. Na każdej ulicy są chodzące sklepy broni - dodał pocieszająco Janek.

On zawsze szukał jakiegoś promyczka nadziei. Nawet nocom nie chcemy, aby zmrok opętał każdy nasz kąt dlatego zapalamy wtedy małą świeczkę. Właśnie teraz Bytnar próbował zapalić promyczkiem światła w ponure, wojenne dni. Wiedział, że nadzieja potrafi góry przenosić, więc chciał pokonywać szczyty wraz z przyjaciółmi. Co innego jest działać samemu, a co innego kroczyć obok przyjaciół. Bo przyjaciele to podpora, która wszędzie za tobą się pałęta, a gdy jest potrzebna to podpiera twoje zmęczone serce.

- Aby zacząć ją zdobywać trzeba mieć swoją, no bo czym będziemy się bronić? Może śniegiem w zimę, albo żółtymi liśćmi w jesień? Aby coś komuś odebrać, na początku musimy zadbać o siebie bo bez tego nie ma to wszystko sensu - Kama pokręciła przeciwko głową.

Oni tak rwali się do walki, a ich rozumy już biegły na akcje. Jednak wiedzieli, że hasło Dziś-Jutro-Pojutrze ciągle obowiązuje. Dzisiaj mały Sabotaż i pisemna walka z okupantem. Jutro walka w Powstaniu i wygrana. Pojutrze odbudowa wolnej Polski. Ciągle siedzieli po uszy w słowie ,,Dzisiaj". Zegar tykał, a oni nic nie mogli zrobić dla ochrony siebie i swoich bliskich. Tęsknili gdzieś w głębi za brakiem broni i spokojem. W zamian mieli tylko i wyłącznie terror, który pukał we wszystkie drzwi sabotażystów.

- Kiedy wybuchnie Powstanie, będzie to najpiękniejszy dzień na świecie. Wyobrażacie sobie te opaski na ramionach i polskie flagi powiewające na wietrze? A słyszycie ten świst polskich granatów i budowanie barykad? Już czuję w nosie zapach jedzenia i słyszę w powietrzu piosenki grane na gitarach. W trymiga byśmy wygrali, gdyby była nas naprawdę spora grupa - rozmarzyła się Hania.

Zamiast jedzenia będą zgniłe kartofle, a czyste opaski zamienią się w szare materiały. Barykady będą jedyną ochroną, a w koło będzie słychać tylko krzyk i wołania o sanitariuszki.  Broń będzie niczym łyk wody na pustynii. Cywile będą was obarczać skutkami Powstania, a ci co przeżyją będą albo wygnani, albo czekali w miejscowościach takich jak Pruszków. Zapomniałam dodać o zamieniu się w rolę szczura, chodzącego kanałami. I co w tym takiego ekscytującego? Początki zawsze są proste i łatwe, ale nie można zapominać o dalszym postępowaniu, a im dalej idzie się w morze tym głębiej.

- Będziemy razem walczyć, razem! Z bronią u boku i uśmiechem na twarzy. Po to malujemy te wszystkie żółwie, po to są te wszystkie świnie. Na początku wroga trzeba wyśmiać, potem dopiero zniszczyć i zabić w zarodku. Ale wiecie co? - zapytał po chwili Janek

Nie wiedzili, a bardzo chcieli poznać myśli tego mądrali.

- Coś znowu wymyślił? Nowe ceny za wypełniony arkusz, a może jakąś zupę z błota? - Alek poczochrał kolegę po włosach

Bytnar to chłopak o złotym sercu, zawsze pomagał innym i nic za to nigdy nie oczekiwał. Dzięki temu zyskiwał zaufanych ludzi, którzy trzymali się wiernie jego boku. Cenili go za tym jaki był, nie za fałszywe pogłoski lub sławę. Był do tańca, ale potrafił współczyć i modlić się do różańca. Taki to już był tej rudawy chłopak o ciele nastolatka, a umyśle naukowca.

- Przysięgam, że jeśli będzie kiedyś to Powstanie nie będę takim mordercą jak oni. Bo co innego kogoś zabić, a co innego katować i męczyć. Będziemy walczyć z bronią w dłoni, więc i do nas będą strzelać. Wiem, że kiedyś będę musiał zabijać, ale nie chcę być takim jak Niemcy. Nie potrafił bym robić tych wszystkich rzeczy drugiemu człowiekowi, nawet podczas wojny - odrzekł po namyśle.

Kto z mieczem wojuje ten od miecza ginie, o tym zapomniał Rudy. Każdy z nich wiedział, że to nie ludzie ocenią ich postępowanie, a historia. Żyli takimi zasadami jakimi wychował ich Piłsudzki. Wiedzieli, że trzeba walczyć, nawet jeżeli nie ma szans na wygraną. Honor nie pozwalał na siedzenie w ciszy i patrzenia na te okrucieństwa. Tak ich wychowywano, w okresie międzywojennym. 



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro