-1-

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pov: Header

Tydzień jak z bicza strzelił. Właśnie ubierałam mundurek. jednak pod spódniczkę ubrałam krótkie spodenki Harper też tak zawsze nosiła a nauczyciele w żadnej szkole się jeszcze nie skapnęli. Kiedy wiązałam kokardkę przy szyi zdałam sobie sprawę że Harper na stówę znowu siedziała do późna a teraz pewnie śpi w najlepsze. Wpadłam do pokoju siostry a ta była zawinięta w kołdrę i chrapała w najlepsze. W sumie ma na Imię Harper. Harper chrapie.

-wstawaj leniu śmierdzący! jest siódma dziesięć! jak się spóźnimy pierwszego dnia to będzie tylko i wyłącznie twoja wina!- darłam się po niej ale ta jak zawsze przewróciła się tylko na drugi bok 

-jeszcze pięć minut-powiedziała i schowała głowę pod poduszkę. jednym ruchem zaciągnęłam z niej kołdrę 

-czekam na ciebie za pięć minut przed domem i idziemy do szkoły

-przecież mamy rozpoczęcie roku na ósmą!

-ale chce zobaczyć szkołę i pewnie się jeszcze zgubimy po drodze dwa razy więc wstawaj i nie marudź-powiedziałam biorąc jej jeszcze poduszkę po czym rzuciłam ją na podłogę.

-no dobra dobra- powiedziała i niechętnie wstała 

~Time skip~

-a nie mówiłam że się zgubimy? chciałabym teraz powiedzieć a nie mówiłam ale ugryzę sie w język-powiedziała  do mnie naburmuszona siostra. a ja nie przestawałam podziwiać te piękne wille. do teraz nie wierze że mieszkam w jednej z nich

- mogłyśmy pospać nieco dłużej ty w ogóle wiesz gdzie jest ten cały Raimon- powiedziała Harpi

-nie-powiedziałam zgodnie z prawdą. Wtedy zza rogu wyłonił się chłopak. Chyba był w naszym wieku. Miał do ramion szaro  brązowe włosy i ciemno karmelowe oczy. Szczęście chciało że miał mundurek z Raimona. Chwyciłam siostrę za rękę i  podbiegłam do niego.

-Hejka jestem Heder a ta maruda za mną to Harper. Posłuchaj jesteśmy nowe w okolicy wiesz którędy do gimnazjum Raimona?

-prosto tą drogą-powiedział chłopak- też ram idę mogę was zaprowadzić

-dzięki wielkie- podziękowałam mu i udaliśmy się w stronę szkoły.

~Time skip~

Dotarłyśmy. Tamten chłopak się gdzieś śpieszył i zapomniałam zapytać go o imię ale coś czuję że jeszcze się spotkamy. W tej chwili spacerowałyśmy po terenie szkoły i gadałyśmy o tak zwanych pierdołach. Zobaczyłam z daleka ten sławny domek klubowy i pierwszy legendarnej inazumy . Bez namysłu tam przybiegłam. A Harper od razu za mną.

-ten domek widzisz Harpi!

-tak ślepa nie jestem a poza tym nie mów do mnie Harpi w miejscach publicznych

-Oki Harpi-powiedziałam do niej I się uśmiechnęłam 

-drażnisz mnie...-powiedziałam z tą swoją miną wściekłego kota.

-wiem-odpowiedziałam z szyderczym uśmieszkiem. Kocham ją wkurzać

-niech no zgadnę wy też chcecie dołączyć do klubu piłkarskiego?-usłyszałam za mną kobiecy głos. Obróciłyśmy się i za nami stała kobieta. Wyglądała bardzo przyjaźnie. dopiero po chwili spostrzegłam za mną również chłopaka. miał jasno brązowe włosy i niebieskie oczy. Miał ubrany szkolny mundurek.

-zasadniczo to tak chcemy dołączyć-odpowiedziałam za nas dwie

-super ja też!-krzyknął chłopak z entuzjazmem-Jestem Arion Sharwind a wy?

- Ja jestem Heder Queen a to moja siostra Harper Queen-Przedstawiłam nas a ona znowu się zaśmiał
- jesteście bliźniaczkami?-zapytał jakby to nie było oczywiste. z wyglądu poza oczami i fryzurą jesteśmy identyczne.

-wiesz co nie jesteśmy klonami i niedokończonym eksperymentem klonowania żywych organizmów. Tak naprawdę ja mam trzy dni ona osiem-odpowiedziała Harper która zdążyła wrócić na ziemie. Mina Ariona była bez cenna- tak jesteśmy bliźniaczkami geniuszu 

-dobra to Harper i Heder zapamiętam-powiedział wskazując na nas palcem tylko, że na odwrót

- ja Heder ona Harper-poprawiłam go. Chyba zaczniemy nosić plakietki z imionami. 

-jeżeli was to ciekawi to trening drużyny zaczyna się lada moment-powiedziała kobieta 

-Super niech mnie tam pani zaprowadzi!-zaczął się ekscytować Arion

-Chyba nas! też idziemy-chwyciłam siostrę za rękę i ruszyliśmy w stronę boiska

~Time skip~

Dotarłyśmy na boisko. Ale stanowczo było coś nie tak. Na boisku coś się ewidentnie szykowało i raczej to nie był trening. To było straszę. zawodnicy drugiego składu leżeli pół przytomni a menadżerki próbowały ich obudzić. Na przeciw nich stał chłopak ubrany w czerwoną koszulkę , ciemno fioletową pelerynę i ciemno fioletowe spodnie chłopak o bardzo ciemnych niebieskich włosach I musztardowych oczach. Odzywał się Chamsko do trenera drużyny który właśnie przybiegł. Sytuacja był nieciekawa. Nagle poczułam jak Harper mocno ścisnęła mnie za rękę i wyszła krok przede mnie jakby chciała mnie "chronić". Ona zawsze taka była. Morze po śmierci ojca bardziej. Pani Hills która przyprowadziła nas tutaj zbiegła na boisko i stanęła obok trenera. Arion zbiegł na boisko a my dalej czekałyśmy. Gdyby Harper nie ściskała mi tak mocno ręki to bym tam zbiegła dowiedzieć się co się tam dzieje. prowadzili z tego co zaobserwowałam zaciętą dyskusje. W jednej chwili ten emo pajac kopnął piłkę w taki sposób że wylądowała w koszu na śmieci który stał obok boiska. Wtedy Nerwy Harper puściły. Teraz będzie się działo. Puściła z uścisku moją dłoń.

-nie wchodź na boisko. Zostań tu-rozporządziła Harper i chciała ruszyć na boisko. W ostatniej chwili zdążyłam złapać ją za nadgarstek

-Harpi spokojnie. Zaczekajmy na rozwój wydarzeń-na moje słowa się uspokoiła ale wiedziałam że prędzej czy później tam wparuje i jej nie zatrzymam. czasami jest jak czołg albo buldożer. Zwłaszcza jak się wkurzy. Wróciłam do oglądania sytuacji na boisku. Dalej trzymałyśmy się za ręce. To zawsze dawało mi pewność i odwagę.  w jednej sekundzie Ten chłopak wycelował piłką w Ariona. Ten się wywrócił. To musiało boleć. Pani Hills od razu do niego podbiegła. Chyba mu nic nie było bo podniósł się od razu. Tego było już za wiele. Harper weszła na boisko a ja za nią. Przecież samej jej nie puszcze.

-Hej ty! Jakim prawem przychodzisz i maltretujesz drużynę! i w ogóle z jakiej choinki ty się urwałeś spójrz na siebie-zaczęła mu dogadywać i komutując jego strój

-nie wtrącajcie się jeszcze sobie połamiecie paznokietki-powiedział ten dureń  wykrzywiając tego krzywego ryja. myślałam że jak stoję to dam mu tak mocno w twarz że matka go nie pozna. Nie tylko mnie to wkurzyło.

-Coś ty powiedział!- wrzasnęła Harper zaciskając dłoń w pięść.

-dziewczynki proszę nie dajcie się sprowokować- pani Hills stanęła obok nas i położyła Harper rękę na ramieniu. Arion i Tamten chłoptaś zaczęli się kłócić nie obchodziła mnie zbytnio treść tej kłótni. byłam zajęta pilnowaniem by Harper nie rzuciła się tamtemu do gardła. A jest do tego zdolna. Umówili się na jakąś walkę jeden na jednego. Oby się nie bili tylko był to jakiś inny rodzaj walki. Nie zaskoczył mnie fakt że wybrali football. zasady były takie jeśli Arion przechwyci piłkę tamtemu to wygra i oszczędzi drużynie upokorzenia. Zanim zaczęli przybył na boisko Dyrektor.
-Dyrektorze Goldwin proszę niech chociaż Pan to zatrzyma!-krzyknęła do niego Pani Hills.
Źle się mu z oczu patrzy a za nim snuł się jak cień chyba wice dyrektor.
-ale to jest ciekawy zbieg okoliczności. Czuję że potrzebujemy innowacyjnego podejścia do prowadzenia drużyny. I poza tym nie zamierzam tolerować istnienia drużyny którą jest w stanie pokonać jeden uczeń-mówił.
Ich przybycie tylko pogorszyło sprawę
-Tak właściwie to jak masz na imię?-Zapytał Ariona
-Jestem Arion Sharwind-odpowiedział
-Przyszłość obecnej drużyny obecnie zależy wyłącznie od ciebie. Jak ci się to podoba? Podejmiesz się?-no brawo dyrku zwal na niego jeszcze większą presję bardzo mądre. Chciałam coś powiedzieć ale nie umiałam tego ubrać w słowa.
-Pan mówi poważnie! Przecież to niedopuszczalne! Panie wice dyrektorze niech pan coś powie!- krzyczała. nawet spokojnej Pani Hills zaczęły puszczać nerwy. Zaczęli szeptać między sobą Dyrektor szeptem powiedział do wice dyrektora to słowo "szpieg z piątego sektora" na Harper  działało to jak płachta na byka. teraz byłam po prostu pewna że gdybyśmy byli w jakimś zaułku a nie na boisku na oczach wszystkich Harper tak by mu wlała że nie miałby połowy szczęki. Po jej oczach widziałam że jej furia była jak wulkan. I zaraz wybuchnie. 
-nie widzę powodu by to zatrzymywać-powiedział dyrektor
-masz jeszcze czas by się wycofać-powiedział tamten.
-będzie dobrze nie wycofam się!-powiedział Arion z udawanym spokojem

Wszyscy zeszli z boiska. zaraz się zacznie stałyśmy obok Pani Hills i  obserwowaliśmy tylko tyle mogliśmy na tą chwile zrobić. W momencie gdy stanęli naprzeciwko siebie czas zwolnił. Wiedziałam że gdyby Harper mogła rzuciła by się na tamtego z pięściami. Ja ją znam momętami chyba lepiej niż ona sama siebie. Wiem co piąty sektor nam zrobił. I jej rana jest tak głęboka że czas nawet nie ma szans jej zabliźnić a o uleczeniu tej przeklętej szramy na psychice mojej siostry nie było szans. Nagle Arion ruszył na niego szarżą. Ten na to zaczoł się z nim z raczej nim bawić. Cały czas trzymałam Harper za rękę. Wierzyłam że mój nowy kumpel go jeszcze pogoni. Ten pokaż poniżający Ariona trwał jeszcze kilka minut w pewnym momencie przestał się z nim cackać. Zaczął wymierzać serię ciosów w Ariona. Kopał piłke tak mocno że tylko odbijała się od niego. To było straszne. Zawodnicy coś tam między sobą szeptali że boli od patrzenia. A co ma powiedzieć Arion. Lecz za każdym razem się podnosił. Wstawał. On to ma dopiero hart ducha. Tylko trzymałam kciuki by nie zrobił sobie poważnej krzywdy. Bo to że ma pełno siniaków i zadrapań od padania na murawę jestem pewna. W pewnym momencie Chłopak wykonał specjalnych ruch "cięcie zagłady" to właśnie nim pogromił drugi skład. Wycelował nim prosto w Ariona. Zamknęłam na chwilę oczy. Nie chciałam tego widzieć jednak on odebrał. Zatrzymał strzał! To był cud! Odebrał mu piłkę! To był cud! Wszyscy byli w szoku.

-Brawo Arion! To mój kumpel!-Zaczęłam się drzeć że szczęścia

-my go znamy około godziny...-powiedziała Harper

-zamknij się- kulturalnie jej odpowiedziałam

-Odebrał mu piłkę! Drużyna ocalała!-krzyczała z radością pani Hills

-a tak apropo jak on ma na imię wie ktoś?-zwróciłam się w stronę drugiego składu

-ponoć Victor Blade...-odpowiedział jeden z nich

-Victor tak? Zapamiętam-powiedziała moja siostra

-Harper pamiętaj że miejsca na trupy się nam skończyły-powiedziałam żartem do siostry po czym do niej mrugnęłam

-Ale zaczekaj to jedno ciało się chyba zdążyło rozłożyć to tam jego ustawimy- odpowiedziała

-dobra to trzeba go wpisać na listę-powiedziałam po czym wyjęłam telefon z torby. zawodnicy patrzyli na nas z przerażeniem w oczach.- spokojnie chłopcy żartuje.

- a morze nie-dopowiedziała Harper

-Piłka! Piłka! Mam tęgo dosyć! Daj w końcu spokój!! -wrzasnął Victor po czym strzelił w odwróconego i szczęśliwego Ariona

-Arion Uważaj!-zdążyłam krzyknąć jednak ktoś kopnął drugą piłkę która zmieniła kurs tej pierwszej. Spojrzałam w miejsce z którego przyleciała Piłka. Oczom nie wierze. Stał tam ten sam chłopak który pokazał nam drogę do szkoły. Stał a słońce przebijające się przez chmury dodawało tej scenie nie wiem sama uroku?
-Hej ty kolego! Za kogo ty się masz że wydzierasz się na naszym boisku!
-a kto to jest?-Zapytał Sharwind
-Jestem kapitanem drużyny Raimona. Ricardo di Rigo.- w tej chwili dołączyło do niego kilku chłopaków ubranych tak jak on w stroje drużyny.- a zawodnicy obok mnie to zawodnicy jedenastki Raimona!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro