-10-

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

 Pov: Header

Dobiegłam na boisko. wszyscy kandydaci do drużyny włącznie z moją siostrą stali w szeregu. Obok trenera stał jeszcze bramkarz i Ricardo. Kawałek dalej reszta drużyny. Podbiegłam i stanęłam obok niej. Trener chyba na to nie zwrócił nawet uwagi

-gdzieś ty była zaczynałam się martwić-powiedziała szeptem Harper

-szukałam właściciela zeszytu i straciłam rachubę czasu

Teraz trener zaczął wymieniać kandydatów po nazwisku czytając liste.

-Sharewind?

-Jestem-powiedział z entuzjazmem Arion

-Lapin?

-obecny!-pisnął ten chłopiec pikachu

-Queen?-popatrzyłyśmy się na siebie z Harper. Ona jak z resztą zawsze wiedziała o co mi chodzi

-Jestem- powiedziałyśmy jednocześnie-cicho chodziło o mnie! Nie bo o mnie! Zamknij się!-mówiłyśmy jednocześnie. Wszyscy włącznie z trenerem patrzyli na nas jak na wariatki

-chodziło mi o H. Queen-ten idiota nie zauważył że mamy takie same inicjały.

-no mówię że to o mnie chodziło-powiedziałyśmy znowu chórem

-one nie są normalne -powiedział jeden z członków drużyny. miał on kasztanowe włosy i białe okulary

-jak się dostaną to nudno nie będzie-odpowiedział mu chłopak w rużowych okularkach do nurkowania-ładne są w sumie. Zwłaszcza ta po lewej-czy on powiedział że jestem ładna? Oj kolego no lepiej żeby tych komplemętów Harpi nie słyszała bo wejdzie w tryb Harpi i marny twój żywot

-Header Queen?-powiedział zirytowany trener

-Było tak od razu mówić jestem!-powiedziałam zakładając ręce na klatce piersiowej

-Harper Queen?

-tutaj-powiedziała bez emocji moja siostra

-Ja przepraszam trenerze że się wtrącę- zaczął mówić chłopak w niebieskich włosach-czy regulamin pozwala na dołączenie DZIEWCZYN do drużyny PIŁKARSKIEJ?-już go nie lubię-jesteśmy w beznadziejnej sytuacji ale nie aż tak

-a co boisz się o piedestał lalusiu?-powiedziała moja siostra. I słusznie

-Kajser czego się boisz nawet jak się dostaną to zrezygnują bo sobie tipsiki połamią-wypowiedział się McArthur co wywołało chichot wśród zawodników.

-morda jeden z drugim!-wrzasnęła Harper

-uspokój się-upomniałam siostrę

-właśnie laleczko złość piękności szkodzi-powiedział ten z goglami do pływania

-uciszcie się-powiedział do nich Ricardo. Natychmiast zamilkli.

-nic nie jest powiedziane w regulaminie na temat płci zawodników. Jeżeli chcą i mają umiejętności nie widzę przeszkód przyjęcia ich-powiedziała pani Celia która siedziała na ławce z managerkami. Teraz ma się rozegrać mecz między drużyną a kandydatami. Od pierwszych sekund meczu było widać że morze poza Arionem to były beztalencia piłkarskie. Chłopaki z drużyny byli głównie zażenowani. Nawet nie biłyśmy się z nimi o piłkę. Poczekamy na odpowiedni moment i BAM! Uderzymy jak dwie błyskawice! Jeden z drużyny podał pikachu piłkę. Nawet nie umiał jej przyjąć i poturlała się do chłopaka w białych okularach.

-nawet nie wiem jak to skomentować-powiedział zażenowany

-to się weź nie baw w komentatora proste-posiedziałam podbiegając. Odebranie mu piłki było dziecinnie proste. Podałam do Ariona. byłam z niego dumna bo okiwał chłopaka który nazwał Harper Laleczką. Spojrzałam na Ricarda. Nie wiem sama dlaczego. Wyglądał na naprawdę złego. W pewnej chwili ruszył na Ariona i go sfalował odbierając mu piłkę. Arion z impetem poleciał na ziemie.

-co ty wyprawiasz!-wrzasnęła Harper

-jak ci się cos nie podoba to tam są drzwi-powiedział ten cały Kajser. Działał mi na nerwy. Ricardo zaczął ogrywać pierwszaków. Ruszał się po boisku z piłką jak anioł. Z gracją i pięknem. W pewnym momencie po prostu oddał Pikachu piłkę. Ten „mecz" robi się na maksa interesujący. Nie ważne ile Arion by nie próbował Ricardo zawsze odbierał mu piłkę a biedny Arion się wywalał. Trwałoby to pewnie w nieskończoność gdyby Harper nie postanowiła tego przerwać. Odebrała Ricardowi piłkę i posłała mi spojrzenie. Ruszyłam za nią i razem ruszyłyśmy do ataku. Podławiłyśmy sobie piłkę aż znalazłam się przed największym obrońcą i fioletowych długich włosach.

-nie przejdziesz!

-zakład?-odpowiedziałam chichocząc. Podbiłam piłkę do góry i obrotem go wyminęłam. Dotarłyśmy w końcu do bramki i wykonałyśmy zrzut burzy. Wleciała bez problemu. Wszyscy morze z małymi wyjątkami byli zszokowani

-I co lamusy?-powiedziała moja siostra do tych „komentatorów" tego że chcemy dołączyć. Podbiegł do nas Arion-zatkało kakao?

-Header! Harper to było Ekstra!-podbiegł do nas poobijany Arion-jak to się nazywa?

-zrzut burzy-odpowiedziałam

-ale ładnie macie talent-powiedział pikachu

-dziękuje pikachu-powiedziałam pochylając się nad nim

-NIE JESTEM PIKACHU JESTEM J.P.!

-ok nie krzycz na miłość boską




-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Przepraszam za tak długą nieobecność ale mam wiele na głowie i nie zbyt mam czas na pisanie

obiecuje w wakacje to nadrobimy:)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro