Rozdział 24

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

< Christian >

Przez dłuższą chwilę dobijałem się do drzwi, próbowałem je otworzyć. Niestety wszystkie moje starania szły na marne. Dopiero po jakiś piętnastu minutach drzwi się otworzyły. Szybko wbiegłem do środka a to co zobaczyłem zmroziło mi krew w żyłach. Rachel słaniała się na nogach a po chwili straciła równowagę. Przywaliłaby mocno głową w podłogę, gdybym nie zdążył jej złapać.
-Rachel, nie zamykaj oczu. Rachel!- krzyknąłem, gdy zamknęła oczy. Mój krzyk sprowadził do pomieszczenia moich rodziców i rodzeństwo. Rose gdy zobaczyła nieprzytomną dziewczynę nie wytrzymała i się rozpłakała wtulając się w Willa. Słyszałem tylko jak mój bliźniak pociesza młodą i zmartwionych rodziców którzy każą komuś wezwać doktor Aleksandrę. Nie zwracałem na nich większej uwagi, ponieważ ją całą poświęciłem czerwono-włosej dziewczynie, która zawładnęła moim sercem. Odgarnąłem czerwone kosmyki włosów z jej twarzy. Patrząc na nią nieprzytomną w moich oczach zebrały się łzy. Tak pewnie każdy myśli, że faceci nie płaczą, ale to nie prawda. W takich okolicznościach, gdy ukochana osoba jest nie przytomna, a ty nie wiesz jak pomóc każdy by się rozpłakał. Muszę jej powiedzieć, że mimo tego jak krótko się znamy. Zakochałem się w niej. Mam nadzieję, że z wzajemnością...

Nie wiem ile czekaliśmy na lekarkę ale gdy tylko ocknąłem się z moich rozmyśleń ona wbiegała do jadalni.
-Połóż ją i się odsuń. Wyjdźcie. - rozkazała a ja z niechęcią odsunąłem się od Rachel, ale jej nie wyszedłem z pomieszczenia tak jak moi bliscy. Lekarka tylko westchnęła, ale nic nie powiedziała. Zaczęła ją badać czy coś a ja tylko nerwowo spoglądałem na jej poczynania i jak podłącza jej kroplówkę. Po chwili wstała i spojrzała na mnie.
-Wasza wysokość, z panienką Rachel jest w porządku, jej stan jest stabilny. Zemdlała najprawdopodobniej z wycieńczenia albo ze stresu. Powinna teraz dużo odpoczywać i nie denerwować się. Przynajmniej przez kilka dni powinna leżeć w łóżku. - oznajmiła.- I tak szczerze to radziłabym ją przenieść do jej komnaty. Podłoga nie jest najwygodniejsza, w dodatku w jadalni.- powiedziała a ja się lekko uśmiechnąłem.
-Kiedy się obudzi?- zapytałem
-Od godziny do kilku godzin. Coś takiego to zależy od organizmu. Kroplówka powinna zejść za mniej więcej godzinę także ktoś będzie musiał jej odłączyć kroplówkę i wyciągnąć wenflon. Mam nadzieję, że książę dobrze się nią zajmie.- powiedziała na co ja się tylko uśmiechnąłem. Weź ją na ręce a ja będę trzymać kroplówkę. - Jak kazała tak zrobiłem i czerwono-włosa już po chwili była w swojej komnacie. Aleksandra (lekarz) wyszła uprzednio instruując mnie jak wyjąć wenflon, już pominę fakt, że wiem co i jak bo nie raz już wyjmowałem.  Kroplówkę powiesiła na wieszaku (?)(pomińmy ten fakt xd) Lekarka wyszła a ja usiadłem obok niej na łóżku i pogładziłem ją po policzku. W moich oczach ponowni zebrały się łzy. Mogłem do tego nie dopuścić. Gdybym szybciej się ocknął i nie pozwolił tam pójść, ona by teraz nie leżała tutaj nie przytomna.

*****
Hejka kochani.
Dzisiaj rozdział bo mam trochę czasu wolnego, bo jestem chora :(
Mam nadzieję, że rozdział się wam podoba <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro