Zakończenie

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Po południu byłem na rozprawie.
Członków sekty zabrano do poprawczaków lub więzień z opieką specjalistyczną, w zależności od wieku.

Samego Eliota Hollowa jeszcze dzień przesłuchiwano, ale w obliczu tylko jednego dowodu. (mojego nagrania, niestety dziennik Marsha spłoną, tak jak on sam)

Eliot dostał dożywocie w ośrodku psychiatrycznym Moulton Asylum.
Policja mówiła, że już nikt zewnątrz go nie zobaczy i że tu nikomu nie zagraża.

Chciałem w to wierzyć... Ale było to trudne. Po rozprawie, kiedy odprowadzali Eliota, zatrzymał się przedemną.

-Chylę czoła, detektywie. Gratulacje. Pamiętaj, nie jestem jedyny. Jest nas więcej, nie zatrzymasz tego! Pewnego dznia, nie będzie już tego świata i wypełnią się proroctwa! Nic nie jest bez znaczenia. Wykorzystałem Dustina, mogę innych... To nie koniec. Mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy...

-Ja wręcz przeciwnie. Będziesz zamknięty w czterech ścianach, aż zotanie z ciebie truchło. Dowodów nie ma, ale ja wiem co zrobiłeś. NIGDY NIE WYJDZIESZ!

-Wiesz co Mark..
Cuda się zdarzają. -Szepnął.

Ochroniarze wywlekli go z sali. Zostałem sam z komisarzem Moulton  Henrikiem Abberman
-Jako komisarz tego miasta, w imieniu burmistrza, mam zaszyt wręczyć panu specjalne honorarium i odznaczenie za pomoc w ujęciu tej niebezpiecznej sekty i rozwiązanie smutnego losu tych studentów.

-Dzięki...

-Coś nie tak?

-Nie, tylko mam wrażenie, że to jeszcze nie koniec... To co powiedział Eliot, że to tylko faza przejściowa, że to dopiero początek...

-Gadanie pokonanego szaleńca. Nie ma się czym martwić.-uspokoił mnie Abberman.

-Tak... Nie ma się czym martwić... Do widzenia komisarzu.-odparłem zamyślony.

Wieczorem, kiedy siedziałem na stacji i czekałem na pociąg powrotny do Chicago, piłem wódkę pogrążnony w myślach, zobaczyłem dziwny krztałt czający się w krzakach.

Podszedłem i rozpoznałem jednego z tych sekciarzy, którt trzymał mnie i pilnował w parku botanicznym na bagnach.

Już miałem krzyknąć, ale on przytrzymał mi usta ręką.

-Ćssssiii. To nie koniec! Jeszcze tu wrócisz. Każdy wraca. - Powiedział, po czym wyjął z kieszeni pistolet i strzelił sobie w głowę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro