Zakończenie.
To co się stało pod ziemią, zostanie między wszystkimi świadkami. Wrzuciłem dyktafon do rzeki, żeby nikt nie mógł odsłuchać straszliwych wyznań człowieka, który stracił rozum.
Eliot Hollow został zamknięty w Moulton Asylum na dożywocie bez zwolnienia warunkowego, ale tym razem został umieszczony na najniższym piętrze, tam gdzie są izolatki dla najbadziej beznadziejnych przypadków.
Kiedy odwiedziłem go ostatni raz w celi, był chudy, blady, nie ogolony i wyglądał jak siedem nieszczęść...
Z wyjątkiem oczu. Oczy miał żywe i rozbiegane. Nie chciał rozmawiać o tym co widział w innym wymiarze.
-Nie... Nie... Nie... Oni patrzą, patrzą. Są wszędzie, udręczeni. Chcą zemsty..
Utrapione dusze... Widziałem ich. Nie rozuniesz! Patrzą! Są wszędzie. Teraz ich widzę, nawet w snach. Nie patrz na nich, bo skończysz tak jak jaaaa...
Aaa! PRZESTAŃ! NIEEEEE....! Nigdy tu nie wracaj, Mark... Rozumiesz? Nie... -jęczał.
Nic z niego się nie dało wydobyć. Pożegnałem się tylko i wyszedłem i ruszyłem na stację, na pociąg, który miał mnie zabrać do Chicago.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro