Rozdział 7

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Leżałem na wpół przytomny pod ścianą. Podczas gdy Portal świecił, Eliot celował we mnie drugi raz.

Już miał strzelić, kiedy z portalu dobiegło niewyobrażalne wycie tysięcy głosów.

Komendant ciągle się dobijał a Hollow się śmiał.

Wtem z czeluści kolorów wychynęła wielka, szponiasta łapa i zdało się słyszeć ryk.

-TAK! TAK! Cthulhu się przebudził!-wrzeszczał psychopata.-Nareszcie...

Za łapą wysły jeszcze ośmiornicze macki. Jedna z nich pochwyciła Eliota i zaczęła go wciągać ze sobą.

Wrzask. Trzask.

Drzwi puściły.

Funkcjonariusze stanęli w osłupieniu. To co widzieli nie można było zaliczyć do codzienności typowego policjanta z Moulton...

Rzucili się, by złapać Eliota Hollowa, bo psychol czy nie, musiał stanąć przed sądem i zostać znów zamknięty, a trudno było by go ściągnąć z innego wymiaru...

Eliot był już na głową w czeluści i zapłakał.

Myślałem gorączkowo jak go uwolnić i przerwać tą więź między światami...

Złapałem kulę i się poddźwignąłem. Byłem bardzi słaby po postrzale. Podniosłem łom i zacząłem dewastację starych kolumn.

Policjanci ciągle walczyli z mackami, a kiedy puściły, zniszczyłem ostatni blok.

Te części macek, które nie wróciły, zostały odcięte i spadły na marmurowe podłoże. Śmierdziały okropnie.

Eliot wierzgał, gryzł, wył i płakał. W oczach miał obłęd. Dostał zastrzyk usypijący i został wyniesiony na powierzchnię.

Ruszyłem, trzymając się kilku funkcjonriuszy. Byłem nawet zadowolony.

Wyłączyłem dyktafon.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro