Rozdział XI

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Gdy weszli do pomieszczenia, Telnechor wyglądał na zaskoczonego.

-Rewolut uwięził Nicka- wyjaśniła Kayla- Jego znaleźliśmy w tym samym pomieszczeniu. Ivan musi potwierdzić jego tożsamość.

-Rozumiem- Telnechor pokiwał głową. Wyjął niewielki szmaragd, potrzymał go chwilę, po czym schował z powrotem.

-Wezwałem Ivana- rzekł- Na razie możemy go przepytać.

-Dobrze- zgodziła się Kayla.- Jim, kto cię porwał do naszego świata?

-Tenex Kris, brat Ivana- odpowiedział blondyn.

-Kogo jako pierwszego spotkałeś w Exponarii, poza porywaczami?- dołączył się Airen.

-Kaylę i Ivana. To było w zniszczonym obozie- powiedział chłopak. Wypytywali go przez, około, trzy minuty. Po krótkiej chwili milczenia, Jim spytał:

-Wiem, że mi nie ufacie, ale po co czekamy na Ivana?

Jego towarzysze spojrzeli po sobie.

-Jeżeli jest duplikatem, to i tak to wie- stwierdził Airen.

-Tenxy są w stanie, przy pomocy tak zwanego „wampirzego wzroku", określić w przybliżeniu do jakiego gatunku należy dana osoba. Wyczuwają aurę i zapach krwi- wyjaśniła Kayla.

-Aha- mruknął blondyn. Postanowił, że dopóki mu nie ufają, nie będzie zadawał więcej pytań. Mogłoby to wyglądać, jak próba wyciągnięcia cennych informacji. W tym momencie do gabinetu wszedł Ivan. Spojrzał po kolei na każdego. Ostatecznie zatrzymał wzrok na Jimie.

-Jego mam zbadać?- spytał.

-Jeżeli możesz...- odparł Telnechor. Tenex obszedł blondyna dookoła. Potem położył mu ręce na ramionach i przez dłuższy czas patrzył mu głęboko w oczy.

-No i?- spytała Kayla gdy skończył.

-Ma za mocną ochronę magiczną. Nie czuję go. Żeby przełamać barierę, musiałbym...- przerwał. Kayla zrobiła grobową minę. Blondyn spojrzał na nią pytająco. Dziewczyna widząc to, wyjaśniła:

-Musi zrobić to, co robią wampiry.

Jim pobladł. Rozumiał aż za dobrze. Rzeby go zbadać, Ivan musiał go u-g-r-y-ź-ć.

-Żartujesz, prawda?- spytał starając się ukryć przerażenie.

-Niestety nie- mruknął Ivan- Do przełamania takiej mocnej bariery, potrzebuję kontaktu bezpośredniego.

Po jego minie chłopak wywnioskował, że tenex nie jest zachwycony tym pomysłem.

-Jeżeli to jedyny wybór- zaczął Telnechor- to chyba nie mamy wyjścia. Nie możemy jednak podjąć tej decyzji bez zgody obu stron.

Ivan westchnął.

-Przysięgałem... ale zważając na sytuację, zrobię co będzie trzeba-mruknął.

-Dobrze. Jim?- mężczyzna spojrzał na chłopca. Blondyn pobladł dwa razy bardziej. Nie miał jednak wyboru.

-D-dobrze...- wyjąkał. Kayla rozkuła mu ręce. Ivan wyjął z kieszeni małą fiolkę i mu ją.

-Eliksir znieczulający- wyjaśnił- To nie jest zbyt... przyjemne. Lepiej to wypij.

Chłopak posłuchał. Poczuł się lekko przymulony. Tenex wyciągnął coś na kształt strzykawki, tyle, że bez tłoka. Podał przedmiot Airenowi.

-Gdyby coś się działo, masz mnie tym dźgnąć. Najlepiej tak, żeby opróżnić całą- powiedział Ivan. Jim spojrzał na Kaylę pytająco.

-Tenexy po wypiciu ludzkiej krwi bezpośrednio z żył, stają się dość... nieopanowane. Agresywne. Nie są w stanie panować nad sobą- wyjaśniła dziewczyna. Chłopak pokiwał głową. Ten pomysł coraz mniej mu się podobał.

-Chcę to mieć już za sobą...- mruknął.

-Daj rękę- polecił mu Ivan- Nie, nie zamierzam ruszać twojej szyi.

Jim wyciągnął do niego drżącą rękę. Tenex ją chwycił. Chłopak zamknął oczy. Chwilę później poczuł pieczenie na nadgarstku. Ból był potworny. Blondyn wolał nie myśleć, jak bardzo by bolało, gdyby nie środek. Skrzywił się. Otworzył oczy. Na nadgarstku miał dwie małe ranki, które obficie krwawiły. Przed nim, podpierając się rękami, klęczał Ivan. Tenex warczał, co nie było normalne. Airen spróbował wbić mu igłę, lecz został brutalnie pchnięty na ścianę. Ivan wstał i pokazał kły. Zachowywał się jak dzikie zwierzę. Spróbował się rzucić na Kaylę, jednak Jim w desperacji użył mocy posyłając go z powrotem na podłogę. Poczuł się słabo i upadł. Syn Wiatru korzystając z chwili podbiegł i wbił Ivanowi igłę w szyję. Tenex podniósł się. Omiótł wszystkich wzrokiem i spuścił głowę.

-Przepraszam...- bąknął.

-Grunt, że wróciłeś, i nic się nikomu nie stało- pocieszył go Airen.

-Co wybadałeś?- zapytała Kayla.

-To prawdziwy Jim- stwierdził, po czym dodał- Nic ci nie jest?

Blondyn klęczał podpierając się rękami. Czuł się słabo. Rana go piekła.

-Mogło być lepiej- stwierdził.

-Nie mniej, nadal nie wiemy, co tak naprawdę się tam wydarzyło- wtrącił Airen. Jim wstał. Streścił im wydarzenia od jego pobudki, do momentu ich przybycia. Zauważył, że Nick stara się być niewidzialny. Gdy skończył mówić, wszystkie oczy zwróciły się w stronę latynosa.

-Ja... ja to wyjaśnię...- zaczął.

-Myślę, że nie ma potrzeby, by to wyjaśniać- stwierdził Telnechor- Nie wiedziałeś, że Jim to sprzymierzeniec. Na twoim miejscu każdy dałby się nabrać. Jak rozumiem, rewolut został unieruchomiony?

-Zgadza się- potwierdziła Kayla.

-Em... ktoś mi wyjaśni, co to jest rewolut?- zapytał Jim.

-To gatunek magicznych istot- wyjaśniła dziewczyna- Jeżeli któryś z nich, lub jego Duchowy Kamień dostatecznie zbliży się do kogoś, rewolut jest w stanie przyjąć wygląd danej osoby.

-Jaki kamień?- zdziwił się blondyn.

-Duchowy- odparł Airen- Jest połączony z rewolutem. Jeżeli ktoś go zniszczy, rewolut umiera, i na odwrót.

Chłopak pokiwał głową. To wszystko było okropnie skomplikowane.

-Nie chciałbym się wtrącać- odezwał się Nick- ale zostały jeszcze ważne kwestie do omówienia. Po pierwsze: jak rewolut dał radę zbliżyć się do Kayli na tyle, by móc przybrać jej postać?

Cisza, która nastąpiła po tym pytaniu, była przerywana jedynie bzyczeniem muchy, która wleciała przez okno.

-Po drugie: jak Jimowi udało się użyć mocy, pomimo zaklętego żelaza?

-Nie wiem...-mruknął blondyn. Telnechor wstał.

-Myślę, że mamy dość wrażeń na jedną dobę. Idźcie spać, debatować będziemy jutro.

Wszyscy zgodnie pokiwali głowami i rozeszli się, każdy w swoją stronę. Jim na szczęście pamiętał drogę do swojej sypialni. Gdy tylko położył się spać, wróciły nieprzyjemne wizje. Rodzice, Ivan, Drex, Nick, Kayla, Telnechor, Airen, Keplin, rewolut, Urbat, Kris... Wszystko naraz, w pozbawionym sensu śnie. Im dłużej chłopak spał, tym mniej rozumiał. Nagle wizję przerwał błysk fioletowego światła. Potem blondynowi nie śniło się nic.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Victoria! Kolejny rozdział! Mam nadzieję, że jesteście cierpliwi, bo akcja będzie się rozwijała powoli. Jak myślicie, następny dzień będzie "normalny", czy znowu stanie się coś dziwniejszego niż powinno? Bardzo wam dziękuję za 1/2K odczytów. WOW. Do poczytania!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro