Prolog

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

tekst-opis, wypowiedzi itp.

tekst-myśli

3 os.'s pov.

W prostokątnym, praktycznie pustym pokoju w pewnej drewnianej chacie w lesie o tych samych kształtach co pokój na starym, trzeszczącym łóżku w prawym rogu pomieszczenia leżał pewien kompletnie czarny, duży, wychudły, stary smok o żółtych oczach, ostrych rysach pyska, zakończeniach pazurów i rogów z blizną przebiegającą od prawej strony lewego oka przez pysk po prawą stronę prawego nozdrza, patrząc od przodu. Oprócz tego w niektórych miejscach nie miał łusek. Nie był to zwyczajny smok-był to Intermissum, przywódca związku wysp, które postanowiły wyjść spod władzy Wyspy Stołecznej i utworzyć własne państwo, teraz ten niedawno wielki przywódca leżał na prawym boku i umierał z powodu zatrucia dymem na którego nie było innego lekarstwa, które umożliwiłoby przeżycie niż usunięcie narządu głosu a ów niebezpieczny dym wytworzył przyjaciel Intermissum'a-Cursus (łać. Wspomagacz)w najmniej oczekiwanym dla przywódcy buntowników momencie, mianowicie  kiedy pił swoja kawę. Zrobił to, gdyż postanowił zdradzić sojusz smoków jasności i mroku oraz przejść na stronę smoków jasności oczekując, że zostanie za to sowicie nagrodzony co też było zgubne, możliwe, że miał też i inne powody. Wracając, Intermissum kaszlnął dwa razy, przykładając z trudem swoją lewą, zaciśniętą łapę do pyska jakby nie chciał zarazić nikogo. Nagle drzwi, które były na przeciwko ściany na której było łózko otworzyły się a w nich pojawiła się smukła sylwetka młodej, też żółtookiej jak przywódca buntowników, niskiej smoczycy o zielonych, gdzie nie gdzie różowych łuskach z bardzo rozpiętymi skrzydłami, która miała żółtą chustę na szyi w której trzymała różne małe przedmioty, posiadającą magię życia- Medik(słow. medyk), ów smoczyca właśnie podeszła na trzech łapach, gdyż w przedniej prawej trzymała szklankę z wytworzonym przez siebie napojem, który miał zmniejszyć ból w gardle Intermissuma, który był jej ojcem a do którego dołączyła jako medyk, bo popierała jego poglądy, jednak teraz mogła go widzieć jedynie w celach medycznych, gdyż został on odseparowany od innych smoków z racji tego, że mógł w każdej chwili wypluć grudkę skrzepniętego dymu, który mógł zsublimować się i zarazić kogoś innego, gdyż był to specyficzny rodzaj trującego dymu, zdolny do wytworzenia jedynie przez smoka z magią dymu o czarnych gałkach ocznych. Wracając, Medik ostrożnie dała szklankę z napojem swojemu ojcu by ten ją wypił, gdyż ostatnio tylko po tym mógł jako tako powiedzieć coś bez czucia bólu. Intermissum szybko resztkami sił wypił zawartość szklanki i oddał ją swej córce.

-M-Medik, słuchaj.-powiedział cicho na co medyczka nastawiła ucho-Dzięki, że mi pomagasz, ale wiedz, że mój czas jest policzony.-dodał ciszej.

-Wiem, ale nie chcę od tak pozwolić mi bliskiej osobie umrzeć!-odpowiedziała z lekkim krzykiem Medik nadstawiając głowę z poważniejszym wzrokiem.

-Jesteś tym co powinien uosabiać medyk, ale wiedz, że nie zawsze możesz wszystkich uratować.-powiedział lekko przymykając oczy-Zanim umrę muszę powiedzieć przez ze mnie skrywaną tajemnicę, teraz zapisz na kartce to co ci powiem, gdyż może to zadecydować o losach wszystkich smoków, dodatkowo przyrzeknij, że nigdy nie powiesz o niej nikomu.-dodał ochryple.

-Co to mogłoby być, czyżby ukrywał duży sekret nawet przede mną? Czy na serio to aż takie ważne, że nie mogę tego nikomu powiedzieć?-pomyślała zszokowana Medik, ale widząc, że czas jest na wyczerpaniu, bez zbędnego gadania wyciągnęła kartkę i długopis na co Intermissum nadstawił głowę.

-Nie jestem tym za kogo większość smoków mnie uważa.-powiedział-Jestem smokiem mroku, nie cienia.-dodał ledwo trzymając się tak bardzo, że Medik musiała go utrzymać przed spadnięciem z łóżka.

-Ale jak to? Jak to możliwe? Przecież mogłeś zwariować i zniszczyć nas wszystkich! Pamiętasz co się stało z siostrą Klaritudo?-odpowiedziała medyczka zapisując tą informacje na kartce z trudem powstrzymując przerażenie na jej twarzy.

-Gdyby wierzyć mitom i legendom to rzeczywiście zwariowała, ale ja dawno temu znalazłem sposób by chociaż spowolnić ten proces...-tu przycichnął na moment-Trzeba zdać sobie sprawę z tego, że nasze emocje i żądze są tylko drogowskazami a nie sterami- mamy je, ale one nie są nami. Mamy wolną wolę, by słuchać lub nie słuchać samych siebie. Ponadto trzeba zachować równowagę w tym, co się czyni. Klaritudo poszła za daleko w domenę jasności, przez co stała się ślepa na sygnały, że coś może się stać dopóki nie było za późno i nie wiedziała, jak zatrzymać zło a Tenebri poszła za daleko w domenę ciemności, i doprowadziło ją to do szaleństwa. Obie smoczyce tworzą równowagę, ale są też równowagami samymi w sobie, dlatego żaden typ maggi nie jest ani dobry, ani zły. Żaden smok nie jest ani w pełni dobry, ani w pełni zły-dodał.

-To jednak dało się zapobiec powstaniu Podwyspia i innych złych rzeczy? Nie, to jest mało prawdopodobne, według podań nie mogłaby utrzymać równowagi w nieskończoność, więc i tak by się to stało. Ale mityczne smoki równowagami samymi w sobie?-pomyślała, poważniejąc Medik, po chwili najczytelniej jak mogła zapisała tą że jak ważną informacje w międzyczasie Intermissum słabł, było wiadome, że nie da się go uratować, ale ostatkiem sił podniósł głowę.

-Zanim umrę, proszę Cię o przysługę.-powiedział ledwo dysząc- Ukryj kartkę z informacjami o mnie w lochach pod stolicą, gdyż ja powrócę w innym ciele i nie będę nic pamiętać, więc to będzie mi potrzebne do przebudzenia starej idei, tym samym pokoju między wszystkimi smokami.-szepnął już umierając na co Medik zdając sobie sprawę, że jej ojciec za chwilę ma umrzeć próbowała zachować zimną krew i zapisać najważniejszą, ostatnią notę, ale to nie było łatwe, po chwili Intermissum ostatni raz uśmiechnął się do swej córki w geście pożegnalnym.

-Żegnaj, Medik, mam nadzieje, że stanie się tak, jak myślę.-pomyślał stary smok i umarł a po chwili jego ciało leżało bezwładnie na łóżku, córka Intermissuma po chwili zorientowała się co się stało.

-Chce mi się płakać od napływu emocji, ale m-musze zrobić to co mi kazał w imię wszystkich smoków.-pomyślała z trudem, chciała opłakać swego ojca a zamiast tego musi zanieść kartkę do lochów, które nie były łatwe w przejściu, nawet nie mogła powiedzieć pożegnalnego ,,żegnaj", ale i tak musiała to zrobić, to był jej obowiązek, więc szybko odwróciła się i skierowała swój krok w stronę drzwi.

-Teraz będę musiała powiedzieć innym smokom, że Intermissum nie żyje.-pomyślała ze spokojem.-To może wywołać panikę, więc musze być ostrożna.- dodała otwierając drzwi do drugiej izby w chacie, podobnej do tej w której leżał już nie żywy przywódca buntowników. Medik od razu zobaczyła nie wiele większego od siebie, umięśnionego, smoka nazywającego się Urvat(czes. grabarz) o maggi nekromancji w średnim wieku o fioletowych łuskach przyozdobionych białymi plamkami w kształcie czaszek, który siedział po prawej stronie koło drzwi wejściowych, na widok medyka wzdrygnął się i wstał.

-I jak?-zapytał przyglądając się oczom Medik.

-Eh, jakby to powiedzieć, Intermissum nie żyje.-odparła biorąc głęboki wdech Medik-Próbowałam, ale to nie był przypadek, który mogłabym wyleczyć moją wiedzą.-dodała.

-Rozumiem Cię, nie łatwo wyleczyć trudniejsze przypadki, zwłaszcza zatrucia dymem od kiedy  nie ma z nami Healpoison.-mruknął smutnie Urvat, ale widząc twarz swej przyjaciółki natychmiast zmienił postawę.-Sorry, nie chciałem przywoływać Ci złych wspomnień.-dodał podchodząc bliżej drzwi do drugiej izby.

-Nie, nic nie szkodzi.-odparła szorstko córka Intermissuma, Healpoison była byłą strażniczką maggi trucizny, która postanowiła dołączyć do rebelii i tak jakby została mentorką Medik w przyrządzaniu lekarstw, niestety zginęła spalona żywcem podczas niedawno zrobionej, ostatniej próby stłumienia buntu zorganizowanej przez smoki jasności. Wracając do teraźniejszości Medik była już gotowa do wyjścia.

-Medik? Chciałabyś uczestniczyć w pogrzebie własnego ojca?-powiedział co ocknęło medyczkę z fiksacji i zwróciło jej pysk ku Urvat'owi, który był przy drzwiach do drugiej izby.

-Nie, to dla mnie za duży ból, dodatkowo mam coś jeszcze do zrobienia.-odpowiedziała już milej Medik, nie chciała patrzeć jak jej przyjaciel używa swojej maggi do ożywienia zwłok jej ojca i przenosi go do stolicy od razu na pogrzeb, gdyż już wcześniej spodziewano się śmierci przywódcy buntowników, więc trumna była już na jego ciało gotowa, dodatkowo wierzyła, że pewnie Intermissum jako duch już ją obserwuje z oddali, więc nie musi się martwić.

-Dobrze, skoro tak, to widzę, że to ja bedę musiał uważać by nie wywołać paniki.-odpowiedział Urvet przyjmując na siebie tą odpowiedzialność i wszedł do pokoju w którym były zwłoki Intermissuma nie pytając o nic więcej, w międzyczasie medyczka kiwnęla glową na to co powiedzial jej przyjaciel,  wyszła z chaty i wzbiła się w powietrze by czym prędzej polecieć do stolicy, ale tak by nikt jej nie zauważył, droga trochę jej zajmowała, ale po jakimś czasie las przerodził się w dość nowoczesne budynki o jasnych, ciepłych, i zimnych kolorach charakterystycznych dla wyspy zwanej ,,Półmetek do Podwyspia" na której znajdowała się stolica Republiki Szarości-Cloudplace a na jej środku był tzw. budynek urzędowy, używany do obrad, ogłaszania ważnych wydarzeń itp.
, była to jasno-brązowa z dużą ilością okien, wielka, majestatyczna a jednocześnie nowoczesna budowla z wypustkami na końcach dłuższych boków, po prawej stronie jest ogród z dużą ilością drzew i krzaków a pod jednym z tych drugich przy budynku urzędowym było tajemne przejście do lochów w którym były składowane najważniejsze tajemnice państwowe. To właśnie tam smoczyca udała się od tyłu budynku by ukryć kartkę z bardzo ważną informacją. Gdy weszła do lochów, które były zbudowane jeszcze przed buntem, ujrzała niezadbany korytarz oświetlony przez pochodnie a chwili wzięła się na odwagę i weszła w głąb lochów.
-Prawo, lewo, prawo, przód...-mówiła sobie w głowie drogę, którą znała by się nie pomylić co nie było łatwe z uwagi na stan emocjonalny w tamtej chwili aż w końcu dotarła do ciemniejszej od reszty lochów z kwadratową, ciemno-brązową skrzynią. Medik otworzyła ją a jej oczom ukazały się różne  pudełka ze specjalnego materiału,  który konserwował różne rzeczy schowane w nich, więc smoczyca wzięła jedno z nich, czerwone z czarną gwiazdką na wierzchu i włożyła do niego ostrożnie kartkę, następnie umieściła pudełko ani za głęboko ani za płytko w skrzyni, którą po chwili zamknęła.

-Zrobione, teraz muszę wrócić do Uvata, powiedzieć, że zrobiłam co zrobiłam, następnie wrócić do domu i przemyśleć wszystko od początku.-pomyślała medyczka czując jakby kamień spadł jej z serca, po chwili przeszła przez lochy i była już na zewnątrz by cicho podkraść się do przodu budynku urzędowego skierowanego na północ. Jak przewidywała, był tam jej przyjaciel, więc wyszła i dała się ujawnić

-O, wróciłaś?-powiedział zaskoczony grabarz-Już dałem zwłoki Intermissuma.-dodał dla poinformowania Medik na co ta przytaknęła głową.

-Zrobiłam to co powiedziałam.-szepnęła córka już martwego przywódcy buntowników

-Oh, dobrze, więc...-Urvat zatrzymał tu zatrzymał swoją odpowiedź, nie wiedząc jak kontynuować.

-Po prostu wrócę do domu.-odpowiedziała widząc niezdecydowaną twarz swojego przyjaciela na co ten przytaknął i obrócił się, więc Medik wzbiła się w powietrze i wróciła do swojego domu w małej miejscowości zwanej ,, Długie Trawy" niedaleko stolicy.

-Phew, mam nadzieje, że wszystko się uda, teraz zabrać tą tajemnice do grobu tak jak powiedział mi ojciec.-pomyślała lecąc już pewniej.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro