10. Bo życie toczy się na krawędzi...

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

***DIANA**
Obudziłam się. Na pozątku nie wiedziałam gdzie jestem. Rozejrzałam się i zobaczyłam leżącego obok mnie Arthura. Tak słodko spał. Wczoraj chyba trochę przesadziłam. Co jeżeli teraz będą tylko czekali aż urodze im ICH dziecko a potem się mnie pozbędą?! Zostawiłam rodzinę bez słowa wyjaśnienia. Jeżeli wcześniej nie umrą ze strachu o mnie, to potem napewno się na mnie obrażą po tym co zrobiłam (chociaż za wiele nie miałam do gadania w tej sytuacji).
Wyszłam delikatnie z łóżka i poszłam poszukać toalety. Chciałam wziąć relaksującą kąpiel. Od pasa w dół byłam cała obolała.(Mimo iż byłam wampirem) [...] Mimo wszystko nie mogłam sobie dalej wmawiać że nic nie czułam do Arthura. Nie był mi obojętny, chociaż uczucie bycia wykorzystaną nie odstępowało mnie na krok...  Bo przecież moja historia z nim była dosyć długa... Swoją drogą ciekawe co stało się z Qwinem...?
Z zamyślenia wyrwał mnie głos ostatniej osoby, której bym się spodziewała, wchodzącej do mojej łazienki podczas kąpieli!

-Diana...

-Wyjdź stąd! Nie patrz się na mnie. Wynocha!

-Ej ej ej ! Jakoś wczoraj ci to nie przeszkadzało. Posłał mi cwany uśmieszek.

-Wczorajszy wieczór był błędem.

-Czyli żałujesz...?

-A dziwisz mi się? Po tym wszystkim, nie powinnam była tego robić. Sama się spisałam na taki los.

-Jaki los?

-Nie udawaj, że nie wiesz. Jestem dla was niczym.

-Nie mów tak. To nie prawda. Moja rodzina nienawidzi twojej z oczywistych powodów, ale ty jedna podczas tego wszystkiego, byłaś i jesteś niewinna. Nikt od nas nie żywi do ciebie urazy. Może i w pewnien sposób chcieliśmy zrobić na złość twoim rodzicom, porywając cię, ale nic więcej. Pamiętasz jak to było? Kilka lat temu? Nasze pierwsze spotkanie? Nikt nikogo nie osądzał, byliśmy sobą - nie patrząc na naszych rodziców.

-To dlaczego tam wam zależy na tym dziecku?!

-Bo zależy nam na tobie.

***Arthur***

Gdy to powiedziałem Diana spuściła wzrok. Taka była prawda. Gdy tylko ją poznałem, zakochałem się w niej po uszy. Chciałem odciągnąć moja rodzinę od zabicia jej. I udało mi sie. Tego dziecka pragnęła moja rodzina, ale ja też. Nikt nie chciał aby w naszej rodzinie byli jacyś mieszańcy, aby matką naszego dziecka była przypadkowa osoba spotkana na ulicy. Diana była idealna.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro