6. BO WSZYSTKO TO - DRZEWO

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

DIANA

Dzieliły nas milimetry. Patrzyliśmy sobie w oczy. Byłam zmieszana. Moja historia z Qwinem była młoda, za to z Athurem sięgała kilku lat.

***RETROSPEKCJA***

Zaczęło się pewnego letniego popołudnia w ostatni dzień szkoły. Wracałam właśne ze szkoły - jak zawsze na skróty - właśnie skręciłam w boczną uliczkę i...
Szło czterech facetów. Byli duźi i jak się domyślam pijani. Zatrzymali się koło mnie zaczeli mnie dotykać, jeden powoli zaczął mnie rozbierać.Domyślałam się co mnieli w głowach. Zaczęłam się szarpać i krzyczeć, ale byłam za słaba. Myślałam, że już po mnie gdy nagle usłyszałam czyjś głos:
-Puśćcie ją!

To właśnie był Arthur. Nikomu nie mówiłam o tej sytuacji.

Byłam wpół naga, cała zapłakana, obolała i zmęczona. Arthur podszedł do mnie.
-Wszystko w porządku? Zapytał i spojrzał mi w oczy tak głęboko, że aż się zawstydziłam. Był wampirem.
-Tak. Dziękuję.
-Nie ma za co. Ubierz się. Tak wogóle jestem Athur.
-A ja Diana.
-Tak wiem. :)
Odprowadzę Cię do domu, żeby już nikt się do ciebie nie przyczepił.
-OK. Dzięki.

Szliśmy i rozmawialiśmy " o życiu". Athur był bardzo przystojny. Miał w sobie coś takiego... pociągającego.

-Dobrze się czujesz? Wyglądasz jakbyś cię coś bolało.
-Nie wszystko w porządku po prostu nie codziennie mam takie przeżycia.
-Rozumiem. Masz ochotę na lody? Możemy wstąpić po drodze. Może trochę zmieweczą twój ból.
-No dobrze.

Gadaliśmy o wszystkim i o niczym, śmieliśmy się. Zjedliśmy lody i powoli szliśmy do domu przez las.
Zatrzymaliśmy się dokładnie pod tym samym drzewem co teraz.

-Dziękuję,że mnie odprowadziłeś i za tamto też. Naprawdę.
-Ok. Chyba, każdy by tak postąpił.

Stałam oparta o drzewo. Athur przybliżył się do mnie i przycisnął do drzewa. Dzieliły nas milimetry tak jak teraz. Złapał swoją dłonią mój policzek, uniusł go do góry, spojrzał mi w oczy i pocałował mnie. Najpierw delikatnie w usta, potem pogłebił pocałunek. Był mocno pewny siebie, ale za razem delikatny. Całował mnie namiętnie, a ja odwzajemniałam jego pocałunki. Przesunął swoje dłonie z moich bioder na ramiona i zaczął całować mnie w szyję. Cicho jęknęłam.

-Pachniesz tak cudownie. - powiedział.
-Muszę już iść.

Wzięłam plecak i ruszyłam w stronę domu, zostawiając go pod drzewem.

Od tamtej pory nie widziałam się z nim, pewnie ze względu na trwający między naszymi rodzinami spór. Aż do teraz.


***TERAŹNIEJSZOŚĆ***

Spojrzałam Arthurowi w oczy.
-Skąd mam wiedzieć, że twoje uczucia do mnie są prawdziwe? Że to nie jest wasza, kolejna, głupia rywalizacja o mnie?

Pocałował mnie tak jak wtedy. Nie, nie, nie! Lepiej! Tak cudownie było w jego ramionach. Przysunął mnie do drzewa. Rękoma jeździł po moim ciele, sprawiając mi tym ogromną przyjemność. Zaczął całować mnie po szyi... Ach!
W wampirzym tempie popchałam go na drzewo na przeciwko i pocałowałam go podgryzając delikatnie jego język.To ja chciałam zakończyć ten "miłosny akt". I z chytrym uśmieszkiem powiedziałam:   ;p

-Muszę iść.

***10 minut później***

-Hej. Już jestem.
-Gdzie tyle byłaś? - zapytała zaniepokojona mama.
-Przeszłam się po lesie i ćwiczyłam bieganie.
-Baliśmy się czy nie wpadłaś w ręce Simphsonów.
-Nie wszytko ok.Idę do siebie.

Andy, Lambert, Albin, Denis, Coen i Alex Ogladali telewizję. Markus był gdzieś na mieście. Tolliver był u siebie w pokoju ze swoją dziewczyną.
Położyłam się spać rozmyślając o całym dzisiejszym dniu.

***Tolliver***
 
Podeszłem do Nikoli. (Nikola była człowiekiem).
-Może się troszkę zabawimy? Będę tym złym.
-Jestem za. :)

Wziąłem Nikolę na ręce idąc w strone łóżka całowałem ją.
Rzuaciłem ją na łóżko i położyłem się na niej. Wyjąłem z szafki nocnej kajdanki, cały cas całując Nikol. Przypiołem najpierw jedną, potem drugą dłoń do łóżka. Rozebrałem się, potem rozerwałem jej koszulkę i spodnie. Położyłem się na niej całowałem ją. Po chwili zszedłem niżej. Całowałem ją w szyję.Zdjąłem jej biustonosz. Moim oczom ukazały się piękne piersi. Zaczołem ssać jej sutki. Cicho jęknęła. Pocałowałem ją, a moje ręce powędrowały do jej majtek.
Była cała mokra! Tak jak lubię. Szarpała się trochę, co jeszcze bardziej mnnie podnieciło. Odpiołem jej kajdanki, a ona od razuprzekręciła mnie zostając na górze. Zaczęła mnie całować. Jedną ręką zjechała do mojego penisa i gdy chwilowo odpłynąłem ona przypięła mnie kajdankami. Zeszła niżej. Wzięła w rękę mojego penisa, końcówkę wzięła do buzi zaczęła lizać jak loda, ssać, troch przygryzać. Drugą ręką u dołu stawiała mi konia. Błyskawicznie doszedłem w jej ustach. Szybko wyrwałem się z ucisku kajdanek i Nikol znów była pod spodem. Pocałowałem ją. Rękoma pieściłem jej piersi. Wiła się z roskoszy. Zacząłemm lizać jej dziurkę. Językiem wszedłem w jej dziurkę. Cała drgnęła z rozkoszy wydając przy tym głośny okrzyk. Zaczęła dyszeć. Mie czekałem dłużej oparłem się ramionami obok jej piersi i wszedłeem w nią. Ahhhh! Poruszałem  wolno i głeboko. Jęczała.
-Chcesz szybcciej?
-Taaak, błagam. - powiedziała ledwo dysząc.
Przyśpieszyłem. Zanim doszła wyjąłem z niej penisa. Jęknęła. Szzybko z powrotem go włożyłem i przyśpieszyłem. Wpychałem mojego wielkiego kutasa w jej ciasną dziurkę.
-AAAAAAAAAAAAA!!!!
Dociskałem aż dokońca. Rżnołem ją jak dziki. Doszedłem w niej. Wyjąłem penisa i resztką spermy strzeliłem jej w cycki.
Myślałą, że to koniec. Opadła bez tchu na materac, ale nie. Położyłem się na niej. Pachniała tak ładnie, że nie mogłem się powstrzymać. Dodatkowo po całym tym zdarzeniu byłem rozproszony. Nie myśląc dłużej wbiłem kły w jej pulsującą żyłe. Krew aż strzeliła mi do buzi.
-Arthu nie!
Piłem i piłem...



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro