49.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Odezwała się do mnie Pani Kraft. Byłem zaskoczony, że postanowiła zadzwonić. Wcześniej się ze mną nie kontaktowała. Sam próbowałem się dowiadywać od niej czegokolwiek o Javim. Nie wiedziałem, czego się spodziewać po jej telefonie trzy dni przed ślubem. Niezłe wyczucie czasu. Może Chev dostanie idealny prezent, czyli odwiedziny brata. Byłaby szczęśliwa. Chociaż nie powinienem sobie robić nadziei. Nie rozmawialiśmy o tym, ale wiedziałem, że dziewczynie nadal zależało na bracie. Wcale mnie to nie dziwiło. Byłbym głupcem, gdybym uważał, że Chev po prostu o nim zapomni. Przynajmniej wiedziała, że chłopiec wychowywał się w normalnej rodzinie i nie groziło mu nic złego. Marne pocieszenie, ale musiało wystarczyć. Niestety nie byłem w stanie nakłonić jego rodziców, żeby dali szansę mojej dziewczynie. Nie rozumieli jej zachowania. Przecież nie pozwoliłbym Chevrolet odebrać Javiego.

– Chcesz się pozbyć matki Willow na dobre? – odezwała się kobieta, gdy odebrałem.

Akurat tego się nie spodziewałem. Czemu wspomniała o Pani Martin? Kobieta przestała nas nachodzić. Czyżby skończyły jej się pieniądze i nagle przypomniała sobie o drugim dziecku? Wcale by mnie to nie zdziwiło. Przecież nie kochała córki ani syna. Myślała tylko o tym, jak zdobyć pieniądze na narkotyki. Było wiele innych sposobów na ich zdobycie niż mieszanie w życiu swoim dzieciom. Zwłaszcza że nie chciała utrzymywać z nimi kontaktu. Myślałem, że Pani Kraft zadzwoniła porozmawiać o Willow i jej kontaktach z bratem, że zrozumiała, jak wiele znaczyło to dla dziewczyny. Naprawdę liczyłem, że kobieta ustali z nami możliwość wizyt Javiego, które mogły odbywać się w Detroit. Jakoś bym to zniósł. Byłem gotów obiecać, że siostra go nie skrzywdzi i nie będzie buntować chłopca przeciwko rodzicom. Jednak nic takiego się nie wydarzy. Zaczynałem wątpić, czy jego matka zastępcza w ogóle kiedykolwiek pozwoli mu na spotkanie z Chevrolet. Na szczęście, gdy osiągnie pełnoletność, sam będzie mógł o tym zdecydować. Pod warunkiem, że Pani Kraft nie nagada mu głupot na temat siostry i nie wmówi, że go zostawiła. Tym akurat będziemy martwić się za kilka lat.

– Skąd pomysł, że chcę?

Zastanawiałem się, w jaki sposób Pani Kraft mogła mi pomóc. Szczególnie że udało mi się już pozbyć matki Willow z naszego życia. Dostała kilka tysięcy, a córka nie chciała mieć z nią kontaktu. Nie wróci. Cokolwiek się wydarzyło, Chevrolet podjęła decyzję. Wierzyłem, że nie zmieni zdania i nie da omotać się matce. Jeśli kobieta wróci, zawiadomimy policję i będzie miała problemy. Zapewne znaleźliby wiele rzeczy na jej winę. Naruszyłaby naszą przestrzeń. Nie miałem zamiaru znowu użerać się z tą kobietą. Myślałem, że Pani Kraft skontaktuje się ze mną w sprawie brata Chev, a nie jej matki. Chyba nie powinniśmy rozmawiać o Pani Martin. Wolałbym, żeby kobieta nie wiedziała, że matka Chevrolet była dla mnie problemem albo że potrzebowałem pomocy, żeby się jej pozbyć. Czemu w ogóle uznała, że kobieta miała z nami kontakt? Od lat nie interesowała się córką. Nie podobało mi się to, że Pani Kraft wiedziała o nas więcej, niż bym chciał.

– Wiem, że was nęka.

Ciekawe, skąd o tym wiedziała. Nie wspomniałem o ani razu o Pani Martin, a już na pewno nie o tym, że chciałem się jej pozbyć. Rozmawiałem z Panią Kraft przez telefon dwa razy, kiedy pytałem o Javiego. Nic więcej. Aż dziwne, że powiedziała mi cokolwiek, ale dzięki temu mogła być pewna, że utrzymam Chevrolet z dala od jej rodziny. Potrzebowałem tylko kilka informacji o bracie swojej dziewczyny. To niewiele za spokój, który zapewniałem jego rodzicom zastępczym. Zaczynałem podejrzewać, że kobieta cały czas utrzymywała kontakt z matką chłopca. Może nawet dawała jej kasę, bo liczyła, że przedawkuje i będzie miała ją z głowy. Czy Pani Martin powiedziała coś o mnie albo o tym, że dałem jej kilka tysięcy, żeby w końcu się od nas odczepiła? Miałem nadzieję, że nie. Przecież nie żaliłaby się kobiecie, której oddała dziecko. Chyba że chciała wyłudzić więcej pieniędzy.

– Skąd?

Wcale nie chciałem jej pomocy. Nic dobrego z tego nie wyjdzie. Po prostu byłem ciekaw, co wymyśliła. Do tej pory miałem ją za rozsądną kobietę. Czyżbym się mylił? Czy Pani Kraft zdawała sobie sprawę, że moje podejrzenia co do niej mogłyby sprawić, że podejmę z Chev walkę o Javiego? Byłbym na to gotów. Czy ta gra była warta ryzyka dla jego matki zastępczej? Nie zostawiłbym chłopca pod opieką niezrównoważonej kobiety, gdybym tylko miał dowód na to, że była niebezpieczna. Na razie jednak chciałem załatwić wszystko spokojnie, bo wierzyłem, że dzięki temu Pani Kraft za jakiś czas pozwoli nam spotkać się z chłopcem chociaż raz na rok. To byłoby dużo dla mojej dziewczyny, która na razie w ogóle nie mogła odwiedzać brata. Nigdy by go nie zostawiła. Jednak musiała odpuścić, żeby mu nie zaszkodzić. Potrzebował spokoju. Nie mogliśmy mu mieszać w głowie.

– To nie jest ważne.

– Niby, jak możesz mi pomóc?

– Mogę to zrobić pod jednym warunkiem.

Doskonale wiedziałem, o co jej chodziło. Nawet nie musiałem zgadywać. Zabawne, że nie przewidziałem tego wcześniej. Utrzymywała ze mną kontakt dla własnej korzyści. Dzięki temu mogła dowiedzieć się, co planowała Willow. Następnym razem zapamiętam, żeby nie zdradzić jej kolejnego kroku dziewczyny. Musieliśmy mieć przewagę nad Kraftami. Zwłaszcza że próbowali się pozbyć Pani Martin. Kobieta chciała zrobić to samo, co sam zrobiłem, żeby matka Chev trzymała się od nas z daleka. Jednak nie pozwolę jej na to. Zniszczyłbym swój związek, a przede wszystkim odebrałbym Willow szanse na kontakt z Javim. Dziewczyna miała prawo wiedzieć, co działo się z jej bratem. Nawet jeśli nie podobało się to jego matce zastępczej, a ja byłem jedyną osobą, która mogła się tego dowiedzieć. Wierzyłem, że Chevrolet kiedyś doceni moje starania i nie pomyśli, że spiskowałem przeciwko niej. Nie robiłem tego. Liczyłem, że kiedyś przekażę jej dobre wieści albo zawiozę ją na spotkanie z bratem. Naprawdę chciałem wszystkiego dobrego dla swojej narzeczonej.

– Chyba nawet wiem pod jakim.

– Willow ma zapomnieć o bracie i nigdy nie próbować się z nim kontaktować.

Nie mogłem się na to zgodzić. Dziewczyna by mnie znienawidziła. Mieliśmy wystarczająco własnych problemów, żeby pozwalać obcym ludziom mieszać między nami. Pani Kraft na pewno nie była zadowolona, że nie zamierzałem z nią współpracować. Oby tylko nie zmieniła numeru telefonu. Chevrolet nie mogła stracić szansy na kontakt z bratem. Przecież za kilka lat chłopiec może zechce się spotkać z Chevrolet. Ich matka nie była warta, żeby poświęcić dla niej cokolwiek. Zniszczyła życie swojej córce. Odebrała jej brata. Zapewne nigdy nie zastanawiała się nad konsekwencjami swoich czynów. Przecież dla Pani Martin zawsze ważniejsze były narkotyki. Niestety Pani Kraft nie pozbędzie się nas ze swojego życia. Powinna się z tym pogodzić i spróbować wytłumaczyć Javiemu całą sytuację i pozwolić mu zdecydować o spotkaniach z siostrą. Musiała pomyśleć o jego dobrze.

– Nie zaryzykuję jej kontaktu z bratem dla pozbycia się ich marki.

– Nie? – spytała zaskoczona.

Czyżby w taki sposób załatwiła sobie opiekę nad Javim? Wykorzystała jego matkę. Chociaż to akurat nie było trudne. Wystarczyło dowiedzieć się, na czym jej zależało. Sam nie miałem z tym żadnego problemu. Szybko przekonałem się, że wystarczyło kilka tysięcy, żeby kobieta zniknęła. Dla Pani Martin ważniejsze były narkotyki niż własne dzieci. Dobrze, chociaż, że jej syn miał rodzinę. Przynajmniej nie popełniła tego samego błędu, co z Chev i nie zostawiła go samego. Szkoda tylko, że dziewczyna przez lata musiała radzić sobie sama. Nawet nie wyobrażałem sobie, ile cierpienia przeżyła. Chevrolet rzadko wspominała o tym, w jaki sposób dostała się do Nowego Jorku.

– Poradzę sobie.

– Przecież ona zawsze wraca.

Chyba nie zdawała sobie sprawy, że właśnie przyznała mi się do własnej porażki, że Pani Martin nie dała jej spokoju na dobre. Zawsze
Mogła wrócić i zażądać czegoś w zamian. Trzeba przyznać, że matka Willow wiedziała, jak się ustawić. Wcale nie potrzebowała męża. Zastanawiałem się, czy facet w ogóle wiedział o dziecku, które nie było jego. Niestety tego już się nie dowiem. Pani Kraft nie była w stanie zaoferować mi nic. Pogrążała się. Powinna zakończyć tę rozmowę, zanim powie coś, czego mogła żałować. Zależało mi na tym, żeby Javi był szczęśliwy, ale jego rodzice zastępczy powinni skupić się na nim, a nie na zemście na jego matce. Inaczej znajdę sposób, żeby im go odebrać. Z pomocą Michaela na pewno by mi się to udało. Chevrolet chciałaby walczyć o brata, a razem byliśmy w stanie zapewnić chłopcu dobre warunki życia. Jednak nie chciałem mu mieszać w głowie.

– To znaczy, że ciebie też nachodzi, a to oznacza, że wcale nie pozbyłaś się jej ze swojego życia.

– To nie jest ważne.

Jak to nie? Co robiła, gdy matka Javiego do nich przychodziła? Rozmawiała sobie z nią normalnie czy od razu dawała pieniądze? Nawet nie chciałem brać pod uwagę, że kobiety spotykały się często. To by znaczyło, że tylko Willow została wykluczona z życia brata, a na to pozwolić nie mogłem. Z całej rodziny to ona zasługiwała, żeby utrzymywać kontakt z Javim. Już rozumiałem, czemu Pani Karft była spokojna, gdy przyjechaliśmy do jej domu z Chev. Już była w takiej sytuacji wcześniej. Zapewne nie raz. Wiedziała, jak rozwiązać problem z rodziną swojego syna. Szkoda, że nie dostrzegłem tego od razu. Inaczej bym wszystko rozegrał. Chev miałaby wtedy większe szanse na kontakt z bratem. Niestety niewiele mogłem zmienić. Powinno wystarczyć mi to, czego się dowiedziałem. Wykorzystam tę informację, gdy coś mnie zaniepokoi. Na pewno nie pozwolę Pani Kraft mnie unikać. Rozmowy ze mną to jedyny sposób, żeby zadbać o spokój chłopca i o to, żeby z nią został.

– Czemu mam uwierzyć, że tym razem będziesz skuteczna?

Nie zamierzałem jej wierzyć. Przecież była dla mnie obcą babą. Nie sprzeciwiałem się jej, bo wiedziałem, że mogła odciąć Chev od brata. Zależało mi na zupełnie czymś innym. Dzwoniłem do niej tylko w sprawie Javiego. Zastanawiałem się, w co kobieta ze mną pogrywała. Zapewne próbowała mnie w coś wrobić. Szukała dowodów na to, że ja i moja narzeczona powinniśmy się trzymać z dala od chłopca. Myślała, że trafiła na idiotę. Cóż, musiałem ją rozczarować. Nie wejdę w żadne układy, które odbiją się na mojej narzeczonej. Zależało mi na niej. Pani Kraft musiała pogodzić się z tym, że będziemy obecni w jej życiu. Za kilka lat chłopiec może zdecydować się na kontakt z siostrą. Bardzo chciałbym, żeby dostrzegł, że siostra nie zostawiłaby go z obcymi ludźmi, gdyby wiedziała o nim wcześniej. Niestety teraz najlepsze, co mogła dla niego zrobić to zostawić go z obecną rodziną. Wierzyłem, że Javi kiedyś to zrozumie.

– Tym razem zrobię to lepiej.

– Nie zgadzam się.

Na razie mieliśmy spokój. Pani Martin wiedziała, że córka jej nie wybaczy. Chociaż nadal nie wiedziałem, co je poróżniło. Nie podobała mi się ta niewiedza. Bałem się, że ktoś skrzywdził moją dziewczynę. Jednak musiałem czekać cierpliwie, aż kiedyś Chev o tym wspomni. Chociaż wolałbym znać prawdę. Nie powinna zapominać, że nie musiała już sama mierzyć się ze swoimi problemami. Możliwe, że matka Chevrolet już nie wróci. Wcale mnie to nie martwiło. Wolałem, żeby trzymała się od nas z daleka. Jednak poradzę sobie z nią, gdyby było inaczej. Kobieta nie będzie nas szantażować. Musiała znaleźć sobie inny sposób, żeby zdobyć pieniądze na narkotyki. Wytrwała kilka lat, więc wiedziała, jak sobie radzić. Nie potrzebowała niczyjej pomocy, a na pewno nie pomocy córki, która tęskniła za nią latami, bo wierzyła, że kobieta okaże się kochającą matką, gdy już się odnajdą.

– Willow i tak nie ma prawa kontaktować się z bratem!

Na razie nie. Jednak kiedyś to się mogło zmienić. Wierzyłem, że Javi zechce poznać siostrę i przekonać się, że nigdy by go nie zostawiła. Walczyłaby o niego, gdyby wiedziała, że w jego nowym domu działo się coś złego. Nie mogła wyrwać go z nowego środowiska i zafundować kolejnej zmiany. Pani Kraft miała szczęście, że nie namawiałem dziewczyny do odebrania brata, ale nie zamierzałem pozbawić Chev kontaktu z nim na zawsze. Nie za spokój od ich matki, bo nie była tego warta.

– Za kilka lat Javi zacznie szukać prawdy o swojej rodzinie. Nie unikniesz tego. Wtedy Willow będzie na niego czekać.

Nigdy nie zapomni o bracie. Akurat tego byłem pewien. Żałowałem, że nie mogłem nic zrobić. Jednak naprawdę lepiej będzie dla chłopca, gdy zostanie w domu, w którym ktoś go pokochał. Nie to, żebyśmy nie zapewnili mu dobrych warunków. Byłbym w stanie wychowywać dziecko z Willow, dziecko, które nie było moje. Kobieta się rozłączyła, zanim powiedziałem coś więcej. Zastanawiałem się, czy powiedzieć o tej rozmowie Chev. Bałem się, że znowu zeświruje i coś odwali. Musiałem to przemyśleć. Nie chciałem kolejnej kłótni. Poza tym bałem się, że zranię swoją narzeczoną. Wiedziałem, jak bardzo zależało jej na kontakcie z bratem, a nie miałem dla niej żadnych dobrych wieści.

Postanowiłem wyjść z Michaelem na miasto. Uznałem, że to dobry pomysł. Mogłem na chwilę oderwać się od przygotowań ślubnych. Wolałem, gdy zajmowała się tym Chev. Chociaż ona liczyła chyba na moją pomoc. Przecież nie wiedziałem, jak się za to zabrać. Kiedyś uważałem, że wystarczyło kupić garnitur, buty i pojawić się w kościele. Może, dlatego że moje poprzednie dziewczyny wszystkim się zajęły. Jedna z wariatek nawet chciała mi się oświadczyć. Nigdy nie rozumiałem, czemu kobietom tak bardzo zależało, żeby wyjść za mąż.

– Czy zamierzasz przyprowadzić na mój ślub jakąś partnerkę? - Spojrzałem na przyjaciela, gdy dołączył do mnie przy stoliku.

Zastanawiałem się nad tym. Na pewno nie miałby problemu, żeby znaleźć chętną dziewczynę. Chociaż nie chciałem mieć dużo gości. Michael się tym zajął. Przygotował listę. Uwzględnił na niej naszych znajomych i koleżanki z pracy Chev. Nie byłem pewien, czy dziewczyna chciała je zapraszać. Nadal z żadną koleżanką się nie zaprzyjaźniła. Poza tym z tymi kobietami spotykała się tylko w pracy. Chevrolet nadal była samotna. Oczywiście miała mnie, ale nie wiedziałem, czy przebywanie tylko mną wychodziło jej na dobre.

– Nie.

– Czemu?

Zazwyczaj szukał powodu, żeby uganiać się za panienkami. Szybko znalazłby jakąś chętną na wyjście na wesele. Czemu zamierzał przyjść sam? Czy zdawał sobie sprawę, że nie będę miał dla niego czasu tego dnia? Będę poświęcał całą uwagę swojej żonie. Dziwne, że już nie mogłem doczekać się, aż wyznam jej miłość przed Bogiem. Czy powinienem podzielić się tą chwilą w mediach społecznościowych? Utarłbym w ten sposób nosa swoim byłym partnerkom.

– Bo zamierzam wyrwać ją na waszym weselu. - Uśmiechnął się.

– Serio? - Uniosłem brew. – Uważasz, że ci się to uda? Chev nie ma koleżanek.

Poza tym na naszym ślubie będzie większość facetów. Moich znajomych. Nie rozumiałem, czemu Mike uznał, że znajdzie sobie jakąś partnerkę. Chyba zapomniał, że Willow poza nami nie miał nikogo. Na co dzień w ogóle mi to nie przeszkadzało. Jednak chciałbym, żeby Chevrolet miała kogoś, z kim mogłaby podzielić się swoim szczęściem. Miałem nadzieję, że może jeszcze znajdzie sobie przyjaciółkę. Czy narzekałaby na mnie? Nie wiedziałem, przecież o wszystkim, co gadała Michaelowi. Mój przyjaciel uznał, że musiał mieć swoje tajemnice. Miał ich wiele!

– Ale zaprosiła babeczki z pracy.

Zapomniałem, że Mike nie przepuści żadnej okazji do podrywu. Zbyt dobrze go znałem. Wiedziałem też, że mogło się to źle skończyć. Jednak wolałbym, żeby podczas mojej uroczystości nie zabierał się za zajęte panienki. Koleżanki z pracy Chev mogły przyjść ze swoimi facetami. Michael powinien dać im spokój. Powinienem go uprzedzić albo wyznaczyć kogoś do pilnowania go.

– Nie chcę żadnej afery.

– Chcesz pogadać? - Przyglądał mi się dokładnie.

– Przecież gadam. - Zmarszczyłem brwi.

Co niby chciał usłyszeć? Rozmawialiśmy o moim ślubie. Czy to niewystarczający powód, żeby wiedzieć, że u mnie było dobrze? Nawet liczyłem, że przyjaciel zacznie się ze mnie naśmiewać. Zaczynałem podejrzewać, o czym chciał rozmawiać przyjaciel. Jednak wolałbym nic nie mówić na temat swoich problemów.

– Nie o mnie.

– Nie mam o czym. - Wzruszyłem ramionami. – Pochłonęły mnie przygotowania ślubne.

Mike potrafił mnie przejrzeć, ale nie musiał wiedzieć wszystkiego. Na pewno nie od razu. Kiedyś opowiem mu o rodzicach zastępczych Javiego. Może nawet poproszę Michaela o pomoc. Jednak na razie sam poradzę sobie z Panią Kraft. Uważałem, że akurat ona była nieszkodliwa. Przynajmniej dla mnie. Miała zbyt wiele do stracenia. Chyba zdawała sobie z tego sprawę. Jeśli nie, przypomnę jej o tym przy następnej rozmowie.

– Czekam na moment, kiedy Chev weźmie cię pod pantofel. - Zaśmiał się.

Chyba sobie ze mnie żartował. Nie było o tym mowy. Z nas dwojga to ja musiałem trzymać krótko swoją dziewczynę. Głównie, dlatego że była impulsywna. Nigdy nie wiedziałem, co wymyśli. Bałem się, że wpakuje nas w tarapaty. Nie wiedziałem, co sobie myślała, ale nie byłem w stanie wyciągnąć jej z każdy tarapatów. Niby jak? Pieniądze nie załatwią wszystkiego, a nie miałem wystarczających znajomości, żeby ratować siebie albo Chev z każdej opresji.

– Niedoczekanie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro