Ulica Pokątna

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Po śniadaniu od razu używając proszka Fiuu trafiliśmy na pokątną.
-Najpierw różdżka.-powiedziałm
-Najlepiej u Olivandera.-powiedziała mama. Weszłam do sklepu i przywitał mnie z uśmiechem.
-O panna Ravenclaw. Pamiętam jak twoja mama tu przyszła po pierwszą różdżke.
-To jaką różdżke dostanę?-zapytałam. Staruszek od razu zaczął szukać różdżek po pięciu minutach miał na biurku już 10 różdżek. Wzięłam do ręki i machnęłam. Akurat trafiłam w jeden wazon.
-To nie ta.-powiedział. Każda kolejna była jeszcze gorsza. Spŕóbowałam chyba z 100.
-Nie to nie może być ta. A może?- Mówił do siebie Olivander. A później dostałam w rękę czarną jak węgiel różdżke. Zamachnęłam się i nagle wokół mnie zaczęły wirować niebieskie fale i powoli się unosiłam aż opadłam
-Ciekawe bardzo ciekawe.
-Co takiego ciekawego.-zapytałam
-Otórz ta różdżka jest zrobiona z pióra  feniksa, sierści jednorożca, i łuski smoka a ten smok który dał tą łuskę to była królowa smoków i akurat ta różdżka jest powierzona tobie. No ale takie życie.-powiedział. Po zakupieniu różdżki dokupiłam inne rzeczy i zostały mi wyłącznie książki. Weszłam do sklepu i przywitał mnie jeden rudzielec.
-Hej jestem George Weasly.-powiedział
- Aliss.
-Widze szykujesz się na pierwszy rok.
-Tak.-odparłam. Stałam tak i rozmawiałam przez jakiś czas gdy nagle ktoś mnie popchnął. Już miałam się spotkać z ziemią gdy drugi rudzielec mnie złapał.
-Cześć jestem Fred bliźniak Georga.
-Jestem Aliss.-Odpowiedziałam otrzepując się. Nagle usłyszałam za sobą głos.
-Uważaj jak stoisz szlamo!-powiedział blondyn. Wpieniła mnie, on śmie mnie nazywać szlamą?! Otrząsnęłam się i z kamiennym wyrazem twarzy powiedziałam.
-A kim ty jesteś że ośmielasz się nazwać mnie szlamą?-powiedziałam z nutką kpienia w głosie. Chłopak staną jak wryty i to jeszcze bardziej odemnie.
-Ooo, ale ci dogadała Malfoy!-Powiedział Fred. Malfoy odwrócił się i wycelował we mnie różdżką. George i Fred też wyciągneli różdżk lecz ja powiedziałam spokojnie.
-Spokojnie nie żuci przecież na mnie czaru jak by to przyjęło ministerstwo magii? Chyba nie chcesz przynieść chańby rodzinie? Więc lepiej schowaj tą różdżke.-powiedziałam. Po chwili weszła Iris.
-Ile jeszcze siostra?-zapytała. Nagle blondyn złapał Iris i przyłożył jej różdżke do szyi.
-Jeśli nie chcesz żeby twoja siostra ucierpiała musisz powiedzieć na głos przed całym tym zbiorowiskiem że Draco Malfoy to największy przystojniak i najmądrzejszy chłopak w szkole inaczej twoja siostrzyczka zrobi papa. Aha i jeszcze masz dodać że jesteś głupią szlamą. Daję ci 5 sekund na zastanowienie się.- powiedział z uśmiechem. Wpieniło mnie nie moge pozwolić aby moja siostra została skrzywdzona przez tego wariata.
-Zostały Ci 3 sekundy.
-2.
-I ostatnia...-gdy to wypowiedział miałam już dość jego głosu.
-Zamknij się!!- powiedziałam tupiąc nogą po pierwszym uderzeniu po sklepie poszła fala mocy.

*Iris*

Trzymał mnie jakiś chłopak i groził mojej siostrze gdybym tylko nie wchodziła do sklepu nic by się nie stało! Już miał powiedzieć ostatnią sekundę gdy moja siostra się wydarła.
-Zamknij się!!-krzyknęła. Przy okazji tupneła mocno nogą i coś się stało poczułam falę która popchnęła mnie do tyłu udało mi się nie upaść ale reszta nie maogła nawet wstać. Mojej siostrze oczy zmieniły kolor na czarne miała całe czarne oczy. Od razu do niej pobiegłam przytuliałam ją i uspokoiłam była wściekła.
-To jakaś wiedźma!! Potwór!! Ratujcie!!-krzyczał blondyn który mnie trzymał. Dwoje rudzielców miało miny nie tęgie tak jak wszystkie inne osoby króre to widziały. Szybko dostałyśmy książki i wróciliśmy do domu Aliss nadal nie mogła się pozbierać mówiła że jest potworem ale ten potwór mnie przecież uratował nie? Kocham moją siostrę a co dzisiaj zrobiła było niesamowite!!!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro