I zabiję każdego kto stanie mi na drodze...

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Podjechaliśmy pod dom Samuela  cieszyłem się, ale byłem równie przejęty całą tą sytuacją. Uspokajała mnie tylko myśl o tym, że za parę chwil jeśli wszystko pójdzie dobrze, będę  mógł ją zobaczyć.  Camila i Filip spokojnie przeszli przez ogrodzenie, a ja pomogłem Olivii. Zastanawiałem się też jak Adrian radzi sobie z Łukaszem, szczerze mam nadzieję, że z nim wytrzyma.  Nie...Nie Adrian z Łukaszem, Łukasz z Adrianem. Powoli ruszyliśmy przez zaśnieżone podwórko, Camila  i Filip skierowali się za dom, a ja z Olivią podeszliśmy od frontu. Zdziwił mnie fakt, że nigdzie nie było ochroniarzy, kamer czy nawet psów. Było cicho i błogo. Zaglądaliśmy nie pewnie do środka, szukając jakiś oznak życia tętniących w domu, próbując wyczaić jakiś ruch. Nie było nic, dom wyglądał zimno, surowo i pusto.
- Otworzysz? - Zapytałem patrząc na Olivię, on tylko uniosła brwi. Myślałem, że tak jak Mela zaraz coś wykombinuje i po prostu otworzy te drzwi, bez mniejszego problemu, myliłem się .
- Z tylu jest czysto - Powiedział Filip, podchodząc do nas wraz z Camilą  - Czemu nie wchodzicie do środka .
-Drzwi są zamknięte .
- Przesuń się - Powiedziała Camila. Podeszła do drzwi i uważnie im się przyglądnęła w końcu wyciągnęła z kieszeni mały przedmiot, włożyła go w zamek i po chwili przeskoczył. Nacisnęła na klamkę i drzwi się otwarły. Wszedłem nie pewnie do środka, rozglądając się po wnętrzu, nie było nikogo, kompletnie nikogo.
- Wy idzie na górę - Popatrzyłem na Filipa i Camilę, a ja pójdę sprawdzić to miejsce o którym mówił Łukasz.
- Pójdę z tobą - Powiedziała Olivia i już do mnie dobiegła.

* Mela*


Obudziłam się z okropnym bóle głowy, nie wiedziałam gdzie jestem, a już na pewno nie wiedziałam czemu ziemia się trzęsie. Usiadłam i przyciągnęłam kolana do piersi. Powoli wracała mi świadomość, ale obraz nadal był rozmazany. Przeszukałam kieszenie w poszukiwaniu, telefonu łudziłam się, że może o nim zapomnieli. Spróbowałam wstać i właśnie w tym momencie zorientowałam się jak słaba jestem. Padłam na ziemię, tłukąc przy tym bark.
" Do jasnej cholery co jest?! Gdzie ja jestem?! Czemu tu jest tak ciemno?! Chwila..."- Dotknęłam ściany - "To jest furgonetka...Gdzie oni mnie wiozą?"


*Igor*


Skierowaliśmy się w długi korytarz, na końcu którego były masywne drewniane drzwi. Weszliśmy do środka .
- Gdzie ma być to przejście? - Zapytała.
- Tu - Odsunąłem szafę, która była na szynach i ukazały nam się kolejne drzwi.
Weszliśmy do środka. W pomieszczeniu panował mrok, wyciągnąłem telefon i włączyłem latarkę.
- Kolejny korytarz?
- Na to wygląda...-Szliśmy kawałek prosto, a następnie odbiliśmy w prawo.
- Ten dom nie wydawał się tak wielki z zewnątrz...

Kiedy otworzyłem drzwi ukazały się nam schody, prowadzące w dół, powoli po nich zeszliśmy i wreszcie zobaczyłem to na co tak długo czekałem, metalowe  drzwi o których przed wyjazdem opowiadał mi Łukasz.  Zdecydowanym ruchem szarpnąłem za klamkę, one jednak były zamknięte.
-No i co teraz? - Zapytała.
- Teraz już bez czułości - Mruknąłem i z całek siły kopnąłem w drzwi. Wyleciały z zawiasów i padły na ziemię. Jak tylko wszedłem do pomieszczenia, światło się samo zaświeciło. Na środku, stało drewniane krzesło, oplecione linami, na podłodze widać było odciski butów i mnóstwo krwi - Gdzie ona jest?! - Podszedłem do krzesła, byłem tak wściekły,  szalenie wściekły.
- Igor spokojnie...
- Nie uspokajaj mnie kurwa! Widzisz to?! - Pokazałem jaj na krzesło i cały obrazek jaki malował się wokół niego - Widzisz to kurwa?! To jest jej krew! - Kopnąłem krzesło, które z łoskotem wleciało w ścianę i rozwaliło się na kawałki.
- Igor...
- Nie! Ja ją znajdę!  - Ruszyłem w stronę drzwi.
- Igor! Poczekaj...- Chwyciła mnie za nadgarstek, a ja gwałtownie odwróciłem się w jej stronę, przez co spadły mi okulary. Olivia widząc moje oczy zadrżała lekko, a ja twardo popatrzyłem w jej.
-I zabiję każdego kto stanie mi na drodze...-Wyszarpałem nadgarstek i wyszedłem.

*Mela*

-Coś ty mi tu przywiózł? - Skrzywił się jakiś facet.
- To jest Melcia - Chwycił mnie za brodę  - Twoja nowa gwiazdeczka.
- No nie wiem...- Podszedł do mnie i bardzo uważnie przeleciał mnie wzrokiem - Jakaś taka poobijana...
- Bierzesz ją czy nie?
- Alfons? - Skrzywiłam się - Naprawdę tylko tyle dla mnie masz?  Jakiegoś przepitego Rosjanina z sztucznie złotym łańcuchem na szyi ?
- Nie ujadaj - Powiedział Sam - Oglądnij sobie ją z  bliska - pchnął mnie w stronę typa.
- Hmm...- Przysunął swoją twarz do mojej, przyłożył mi rękę do policzka, a ja natychmiast się wyrwałam - Nie bój się słonko...-Wyszeptał.
- Spierdalaj! - Plunęłam mu w twarz.
- Agresywna i wyszczekana - Zaśmiał się - Biorę ją! Ile chcesz? - Popatrzył na Samuela.
- Za nią? Nic...
- Hojnie z twojej strony - Podał mu rękę.
- Tylko uważajcie na nią, jest naprawdę agresywna.
- Mamy mocne kajdanki - Podszedł do mnie -  Chodź gwiazdko, przedstawię  ci inne dziewczynki.  Dzięki Samuel!
- Przyjemność po mojej stronie ...
- Nienawidzę cię! - Krzyknęłam, a on tylko się uśmiechną.

*

-Dobra mała...- Otworzył drzwi i wepchnął mnie do środka - To są dziewczynki...-Popatrzył na nie - Wasza nowa koleżanka, jak widać nie jest za bardzo urodziwa...Zróbcie z niej coś i pokażcie mi efekt jestem w kasynie...- Wyszedł zamykając za sobą drzwi, jednak po chwili się wrócił - Aha...I jeszcze jedno, nie odpinajcie jej kajdanek  - Wyszedł.

Popatrzyłam na dziewczyny.
- Usiądź sobie - Powiedziała jedna z nich - Nie wyglądasz najlepiej...
- Ale brzydka nie jest...-Powiedziała jakaś inna - Tylko pobita strasznie.
- Pewnie walczyła długo...- Dodała jeszcze jakaś, podeszła do mnie z wacikami. Odsunęłam głowę .
- Nie to...Daj mi ręcznik z mydłem i wodą...To nie makijaż to krew - Powiedziałam, a ona uniosła brwi - Coś nie tak? -Skrzywiłam się.
- Myślałam, że nie będziesz z nami rozmawiać...Przeważnie jak przywożą jakąś nową to nie odzywa się do nas przez jakieś trzy dni, czasem dłużej - Powiedziała wychodząc do łazienki, która była połączona z pokojem.
- Nie jestem i nie będę dziwką...-Popatrzyłam na nie - Bez obrazy.
- Nie przejmuj się...-Powiedziała jedna z nich - Więc co tu robisz?
- Zastanawiam się jak uciec...
- Stąd nie ma ucieczki...Tu da się tylko wejść...Wyjścia nie ma...-Spuściła wzrok , a ja przeczesałam pomieszczenie. "Kraty w oknach...Drewniane drzwi zamykane na klucz...Kamera...Szlak! "
-Trzymaj - Podała mi ręcznik.
- Dzięki - Przyłożyłam go do twarzy i poczułam niesamowitą ulgę - Chciałybyście się stąd wyrwać? - Zapytałam ocierając twarz.
-Kto by nie chciał...
-Jestem w stanie wam pomóc.
- Jak?
- Mam ludzi, którzy zabiją za mnie...
- Zakochany chłopak to nie ludzie - Powiedziała ze smutkiem, podając mi butelkę wody.
- Ja mówię poważnie...Mogę was stąd wydostać dam wam wolność- One jakby w ogóle mnie nie słuchały - "No co jest? No tak one nie są traktowane jak ludzie, tylko jak towar "Mogę was wykupić - Popatrzyły na mnie z uniesionymi brwiami - Stać mnie na to, tylko musicie mi pomóc...
- Jak?
- Potrzebuję zadzwonić...Jeden telefon.
- Nie mamy telefonów...
- Nie możecie skołować? Zakręcić się koło kogoś kto ma?
- Mam klienta za piętnaści minut...Mogłabym zabrać mu telefon...To jakiś znajomy szefa, więc pewnie będzie wypity...
- Zrób to - Skłoniłam jej głową.
- Poczekaj - Zaczęła inna - Jeśli ona ci pomoże to zabierzesz tylko ją.
- Ile was tu jest? - Zapytałam.
- My trzy.
- Zatem wezmę każdą z was.
- Wiesz, że to są grube pieniądze?
- Wiem...Ile dał za ciebie?
- Pięć tysięcy...
- A za ciebie? - Przeniosłam wzrok na brunetkę, która miała załatwić telefon.
- Osiem...- Popatrzyłam na rudowłosą, która pudrowała się przy obszernej toaletce.
- Za mnie dał sześć.
- "Szybka matematyka...Pięć , osiem, sześć...Dziewiętnaście" Dziewiętnaści tysięcy...To zabrzmi płytko, ale to nie jest dużo...-Nagle drzwi się otworzyły.
- Idę - Powiedziała i wyszła.
- Stać cię na każdą z nas? - Zapytała blondynka.
- Stać...Tylko niech ona załatwi ten telefon.

***

Po godzinie dziewczyna wróciła do pokoju.
-Łap, a ja idę pod prysznic - Rzuciła mi telefon.
-Łatwiej będzie jak mi to ściągniecie...- Pokazałam im kajdanki.
- Nie możemy...Tylko Iwan może.
- Słyszycie?
- Idą tu!
- Chowaj to - Rzuciłam jej telefon, a ona włożyła go do szufladki toaletki.
- No - Do pokoju wszedł Iwan - Teraz to ty wyglądasz! - Zaśmiał się.
- Ściągnij mi to - Pokazałam mu kajdanki.
- Myszko, ale ja nie mogę...-Usiadł na łóżku, a ja wstałam - Chyba, że jakoś mnie przekonasz.
- No dobra - Powiedziałam - Ale najpierw odepnij - Zaśmiał się - No śmiało, nie pożałujesz...- Zmusiłam się do uśmiechu.
- Wybacz gwiazdko ale nie mogę...-Podszedł do mnie, a ja poczułam ostrą woń alkoholu z jego ust - W sumie nie jesteś taka najgorsza...
- Dzięki - Powiedziałam, a on zachwiał się i wysapał mi do ucha - Dziękować to mi będziesz jutro, jak cię zrobię - Zaśmiał się i wyszedł zamykając za sobą drzwi, poczułam jak robi mi się niedobrze.
- Masz może jakąś wsuwkę, albo spinkę ? - Zapytałam rudowłosej.
-Masz - Podała mi czarną  wsuwkę, a ja rozgięłam ją w dłoniach i po chwili kajdanki puściły.
- Wow co ty z policji jesteś ?
- Nie...Po prostu już nie raz miałam bransolety na nadgarstkach. Dasz mi ten telefon?
- Trzymaj - Podała mi urządzenie. Usiadłam na łóżku i wpisałam numer Igora, po chwili usłyszałam jego głos...

*Igor*

https://youtu.be/NGr_496TmCg

Wszedłem do mieszkania trzaskając drzwiami, Łukasz wyleciał z kuchni.
-Gdzie Melka?
- Nie ma, nie było jej tam...- Przeszedłem do salonu, usłyszałem jeszcze tylko ja  za mną  wchodzą Filip z Camilą i Olivia. W salonie siedziała Zuza i Borys, Adriana nie było.
- Jak to nie ma?! - Zapytał Łukasz płaczliwym tonem .
- Zadowolona jesteś z siebie?! - Popatrzyłem na Zuzę.
- O co ci chodzi?
- Poczekajmy...Przecież to normalne, zobaczysz wróci! To są twoje słowa! A wiesz co ja ci powiem?!
- Igor spuść z tonu...-Zaczął Borys.
- Nie było jej tam! Spóźniliśmy się! Za to były liny i kałuże krwi!
- To nie moja wina...- Wstała i skierowała się do wyjścia, złapałem ją za rękę - Puszczaj!- Borys już ruszył w moją stronę.
- Jeśli coś się jej stanie...To będę obwiniać tylko ciebie - Powiedziałem patrząc jej w oczy i puściłem  nadgarstek. Machnęła włosami  i wyszła. Borys zmierzył mnie wzrokiem.
- Ogarnij się chłopie - Powiedział i ruszył za nią.
-Igor...-Zaczęła Olivia.
- Idzie już sobie...
-Ale...- Camila zrobiła krok w moją stronę.
-Idzie...- Otworzyłem drzwi do mieszkania - Żegnam - Popatrzyli na mnie smutno i wyszli.
Zamknąłem drzwi oparłem się o nie i  zjechałem w dół. Zapaliłem peta.
- Igor...
-Czego chcesz?
- Telefon...Ci dzwoni - Podał mi urządzenie.
- Niech dzwoni...
- A może chodzi o Melkę?
- Eh...-Odebrałem - Hallo? - Popatrzyłem na Łukasza.
- Igor...
- Mela! - Wstałem jak oparzony - Gdzie jesteś?
- Igor...-Zaśmiała się - Wiem jak to zabrzmi, ale w burdelu...
- Co?!  W którym?! -Zaczęła wszystko tłumaczyć - Kumam...

*Mela*

- Rozumiesz?- Zapytałam. 
- Kumam...Zaraz będę.
- Może...
- Nie...Będę sam -Rozłączył połączenie.

***

- Posłuchajcie...-Zaczęłam - Jak tylko on się tu pojawi musicie działać szybko, proponuję się teraz przebrać i zawinąć rzeczy, które chcecie wziąć.
- Mówisz poważanie?
- A wyglądam jakbym żartowała?
- No nie.
- No właśnie...Zwijajcie się, to koniec piekła . 

*

Po godzinie usłyszałam  że ktoś zbliża się do drzwi. Stanęłam przed nimi pewnie, pojawił się w nich dość wysoki facet.
- Cześć skarbie - Uśmiechnęłam się, zamachnęłam i przywaliłam mu w szczękę - O jak mi tego brakowało. Chodźcie - Powiedziałam do nich, a one ruszyły za mną.
 

Ruszyłyśmy korytarzem, zatrzymałyśmy się przed schodami bo już biegło do nas dwóch typów.
- No kurwa serio? - Złapałam się poręczy obiema rękami i kopnęłam typa prosto w klatkę.  Spadł taranując drugiego.  Dziewczyny popatrzyły na mnie, a ich oczy przypominały pięciozłotówki - No co? - Zbiegłyśmy po schodach - Wtopcie się w tłum i do wyjścia - Skinęły mi głowami i rozproszyły się. Założyłam kaptur  i rozglądnęłam się po sali dokładnie ją analizując. Oparłam się o ścianę i spuściłam głowę  nagle zobaczyłam na podłodze przed sobą buty. Podniosłam wzrok.

- Jestem - Powiedział - Masz - Podał mi broń i białą kopertę.
- Dzięki, a teraz chodź- Pociągnęłam go za rękę  i poprowadziłam do loży vip, gdzie siedział Iwan.
- Co za cholera?! - Wstał z kanapy - Panowie bierzcie tą szmatę.
- Nie radziłbym - Powiedział celując do jednego z nich.
- Ty wstrętna szmato!
- Nie podniecaj się tak...- Rzuciłam mu kopertę na stół - Bierzesz to i dajesz dziewczyną wolność.
- Szmata zaprzyjaźniła się z dziwkami?
- Dwadzieścia tysięcy to więcej niż za nie dałeś.
- Zabawna jesteś myszko - Zaśmiał się - Moje dziewczynki są tylko moje...Panowie bierzcie ją i do pokoju -  Mężczyźni nie zrobili ani kroku - No ruszcie się! Nie za to wam płace! - Mówił coraz bardziej poirytowany.
- Nie...Ja tego nie mam w umowie...Koniec, nie masz dziewczyn nie masz ochrony - Powiedział jeden z nich  i odszedł, a drugi poszedł w jego ślady.
- Wracajcie tu! W ścierwa! - Popatrzył na mnie - A  dobra, sam cię wykończę - Schylił się  i podniósł spod stołu broń.
- Widzisz go - Zapytałam pokazując na Igora - Jest zaprogramowany na zabijanie - Igor z kamienną twarzą mierzył do mężczyzny z broni .
- Ruszysz się tylko, a kulka trafi idealnie prosto między  oczy - Powiedział.
- Bierzesz te pieniądze i zapominasz o swoich dziewczynkach.
- Spierdalaj suko! - Usiadł i podniósł szklankę.
 Ruszyłam w stronę wyjścia, odwróciłam się jednak, kiedy nie czułam, że Igor za mną nie idzie. Stał cały czas i mierzył do niego z broni.
- Igor...Chodź - Powiedziałam, a on powoli się odwrócił  i razem już ruszyliśmy  do wyjścia.

Wyszliśmy dziewczyny już na nas czekały.
- Jesteście wolne - Uśmiechnęłam się - Tak jak się umawiałyśmy. 
Dziękowały mi, obejmowały, aż w końcu odeszły zadowolone, roześmiane i przede wszystkim wolne.
Razem z Igorem szliśmy do samochodu nagle zatrzymał mnie i posadził na masce.
- Wreszcie jesteś - Powiedział opierając swoje czoło o moje - Nawet nie wiesz jak bardzo za tobą tęskniłem.
- Domyślam się.
- Spóźniłem się trochę, ale wszyscy mówili, żebym czekał...
- Nie szkodzi...- Zeskoczyłam z maski - Jedźmy do domu, bo nie mam siły.
-Jasne.

*Igor*

"Wreszcie cię mam, znowu obok siebie " Odwróciła się i ruszyła w stronę drzwi do samochodu, przyglądałem się jej uważnie, była strasznie zmasakrowana, ale jednak na mój widok się uśmiechnęła. Jest dzielna...Jest cholernie dzielna i silna...Jest idealna.
 

https://youtu.be/HtYxXCwPyik

-Laleczko! - Odwróciłem się i zobaczyłem Iwana celującego do niej z broni - Pamiątka ode mnie! - Usłyszałem huk wystrzału, rzuciłem się pędem w jej stronę, nie zdążyłem zabrakło mi milimetrów, żeby ją odepchnąć. Padła na ziemię, moje serce stanęło.
-Mela! - Padłem obok niej
- To tylko noga...Spokojnie...- Zwijała się z bólu.
- Zabiję go! - Wstałem, przeładowałem.
- No dawaj szczeniaku! - Zaśmiał się.  A ja wycelowałem i nacisnąłem spust, kulka poleciała idealnie pomiędzy jego oczy. Padł martwy na ziemię.
- Igor...- Mówiła słabo. Znów do niej wróciłem.
- Jestem Mela...Spokojnie...
- W torbie...W samochodzie...Jest opaska uciskowa...- Mówiła coraz ciszej.
- Już - Dopadłem torbę i wysypałem całą jej zawartość, na tylne siedzenie, znalazłem opaskę i jej podałem.
- Zaciśnij - Powiedziała, a ja zacisnąłem jej opaskę na udzie. Wyglądała coraz gorzej

- Dobra jedziemy do szpitala...- Powiedziałem

- Nie! Wezwą psy! Będą węszyć!
- Wykrwawisz się! - Powiedziałem, biorąc ją na ręce.
- Igor...
- Nie próbuj mnie zatrzymywać - Powiedziałem pewnie.
- Zabiłeś go...- Przytuliła się do mnie.
- Dla ciebie - Posadziłem ją na siedzeniu i zaraz byliśmy już w drodze.

"Dla ciebie zabiłbym każdego mała..."




Cześć!


Rozdział troszkę dłuższy, ale to chyba dobrze. Mam dzieję, że tak.


Zostawcie komentarz! 

I znowu mam do was pytanie.
Nowe opowiadanie, które by się pojawiło byłoby hmm...Kryminalno fantastyczne, jeśli bylibyście nim zainteresowani to dajcie znać czy coś. Projekty są, nawet przygotowane na czysto, więc wystarczy publikować!

Kolejny rozdział z Kruka już jutro! A ja dziękuję wam, że jesteście i śledzicie losy bohaterów!

Pozdrawiam
Mela :3


01:38 21.07.2018

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro