Kłamiesz!

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


-Co robisz? - Zapytał wchodząc do salonu. 

-Przeglądam te papiery...

- Pokaż  - Usiadł obok mnie - Akt urodzenia, jakieś zdjęcia...

- I tyle.

- Akt zgonu? - Uniósł brwi. 

- Co?

- Masz - Podał mi papier.

-Ale to chyba nie jest tego dzieciaka? - Przełknęłam ślinę - Uff...To jego matki.

- Czyli nie ma matki...

-A skoro Samuel nie chciał się nim zajmować...

- A dzieciak nie miał innej rodziny...

- To...-Popatrzyłam na niego, a on na mnie. 

- Jest w domu dziecka! - Krzyknęliśmy w tym samym czasie. 

- Tylko w którym? 

- Dużo ich nie ma...Mamy zdjęcia, to jest z tego roku, jest duża szansa, że dzieciak wygląda cały czas tak samo - Powiedział wstając. 

- Jedziemy?

- Jedziemy! 

**

-Dzień dobry w czym mogę pomóc? - Zapytała jakaś kobieta, popatrzyłam na Igora, a on na mnie - Są państwo zainteresowani adopcją?

- Yyy...Tak - Szturchnęłam Igora łokciem. 

- No to zapraszam do gabinetu - Powiedziała. 

- Proszę dać nam jeszcze chwilę, muszę zadzwonić - Powiedziałam, a kobieta skinęła głową i weszła do pomieszczenia. 

- Ochujałaś?! - Zapytał. 

- Nie...Poczekaj...Musze się dostać do tej dzieciarni.

- A jak chcesz to zrobić jak tu wszędzie są kamery i jakieś babki. 

- Twój urok osobisty mi w tym pomoże -Uśmiechnęłam się. 

-Co?

- Oj no zbajerujesz tą tam - Pokazałam mu laskę, która stała przy wejściu do bawialni - I nas wpuści, wiesz obniżysz ton głosu, mrugniesz oczkiem i tak dalej...

-Mela...-Złapał mnie za ramiona i delikatnie potrząsnął - Dobrze się czujesz?

- Jak nigdy...No proszę cię...Laski lecą na niegrzecznych chłopców...Igor proszę.

- Nie.

- Proszę - Popatrzyłam na niego  błagalnym spojrzeniem. 

- Nie - Odwrócił wzrok . 

- Igor...- Złapałam go za policzek i zmusiłam do tego żeby na mnie popatrzył - Proszę. 

- Ni...Ehhh...No dobra...

- Jest! - Zaśmiałam się - Dzięki - Pocałowałam go w policzek - Idź już...

- Ale ja sobie to odbije...

- Wiem, idź już - Pchnęłam go w stronę dziewczyny myślałam, że wybuchnę śmiechem jak widziałam, że poprawia włosy i podciąga spodnie. Stanęłam opierając się o ścianę, próbowałam zorientować się który z tych chłopców to syn Sama.  Żadne mi nie pasowało, nagle zauważyłam małego czterolatka, który siedział sam, układając klocki.  Skierowałam wzrok na dziewczynę, która nie mogła wytrzymać ze śmiechu. "No skarbie widzę, że bajerę to ty masz dobrą" Powoli ruszyłam w stronę drzwi do pomieszczenia, weszłam do środka i skierowałam się do małego chłopca. 

- Cześć - Przywitałam się z nim kucając obok. Starałam się, żeby jak najmniej było widać moją nie chęć do dzieci.

- Cześć - Powiedział układając dalej klocki. 

- Co budujesz? 

- Domek...Po co przyszłaś? - Popatrzył na mnie dużymi, ciemnymi oczami, wyglądały jak u sarny. 

- Chciałam z tobą pogadać. 

- A o czym?

- O twoim tatusiu...

- Nie! - Krzyknął i zburzył klocki. 

- Spokojnie...Mały...

-Nie lubię go! Nie będę o nim mówił!

- Dobrze już dobrze...- Uspokoiłam go.

- Przejdziemy się? 

- Teraz? - Uniosłam brwi. 

- Tak idę po buty...-Powiedział wstając  i pobiegł do po rzeczy.  Wrócił po chwili ubrany w kurtkę,i szalik, na głowie miał czapeczkę, a w rączce trzymał małe buciki - Ubierzesz mi? - Zapytał. 

- Jasne - Powiedziałam, a on usiadł, pomogłam mu założyć buciki. 

- Chodź...- Pociągnął mnie za rękę. 

-Gdzie idziemy? - Zapytałam. 

- Tam- Podniósł rączkę - Do drzwi. 

- Okey - Wyszliśmy szybko z budynku, na duży ogród.

- Zabierzesz mnie do domku? - Zapytał. 

- A może być do mojego domku? 

- Może być, tylko nie do taty...

- Nie - Podniosłam go - Ja też nie lubię twojego taty - Zaśmiałam się i razem ruszyliśmy do bramki.

- Jak masz na imię? - Zapytał, a ja posadziłam go na tylnym siedzeniu. 

- Mela, a ty? - Usiadłam na miejscu dla kierowcy i wysłałam Igorowi SMSa.

- Łukasz.

- Przez ciebie, mam numer jakieś laski, której tłuszcz wylewał się bokami!- Igor wszedł do samochodu.

- Igor...

- Nigdy więcej nie dam się namówić na coś takiego! 

- Igor...

- I naprawdę będziesz mi to musiała wynagrodzić...Bo myślałem, że się porzygam!

- Igor...

- Także mała... - Nachylił się w moją stronę - Zarezerwuj sobie dzisiejszy wieczór dla mnie... - Przymknął oczy  - Dotknęłam jego policzek i szybko przekręciłam jego głowę  w bok, tak żeby mógł zobaczyć na tyły  - Mela powiesz mi dlaczego z tyłu siedzi na oko czteroletnie dziecko?

- To jest Łukasz...Łukasz to jest Igor. 

- Cześć Igor - Uśmiechnął się do niego. 

- Cześć...

- Jest sprawa...-Popatrzyłam na Igora - Nie ma fotelika...Musisz z nim usiąść z tyłu. 

- Żartujesz sobie? - Zapytał. 

- No...Nie...

- Ty z nim usiądź...Ja chętnie poprowadzę. 

- Igor siadaj - Powiedział mały i uderzył rączką o siedzenie obok siebie. 

- No widzisz.

- Ehh...No dobra - Przesiadł się do tyły, zapiął pasy Łukasza i swoje. Wyciągnął telefon i zaczął coś przeglądać, a mały rozpoczął maraton pytań. 

- Czemu masz takie dziwne oczy?  Co robisz? Dlaczego masz takie śmieszne paski na głowie? To twoje zdjęcie? Po co wystawiasz tak ten język? A co tu masz napisane? - Pokazał na palce. 

-Minotaur...-Warknął Igor. 

-Co to Minotaur? 

- Takie zwierze...- Powiedział, a ja się zaśmiałam. 

- Kłamiesz - Powiedział Łukasz.

- Nie kłamię! 

- Kłamiesz Minotaur to byk i człowiek razem! - Powiedział malec, popatrzyłam w lusterko, Igor patrzył na Łukasza z uniesionymi brwiami i otwartą buzią. 

- Skąd wiedziałeś ? 

- Mama mi mówiła...- Posmutniał i zapanowała chwila ciszy. 

- Za dziesięć minut będziemy na miejscu - Powiedziałam.

- Fajnie.  

**

-Co teraz z nim zrobisz? - Zapytał wchodząc do kuchni. 

- Zniszczę życie Samuelowi...

- To znaczy? 

- On ma żonę...W dużym stopniu go utrzymuje jeśli ona go zostawi nie będzie miał pieniędzy na opłacenie Kevina, a ta hiena bez pieniędzy nie zrobi nic, a jeśli Samuel mu podskoczy to go po prostu zabije. 

- Ale...Co z małym? Wróci do domu dziecka?

- Nie wiem...Nie ma rodziny, więc chyba tak...

- Nie! -Do kuchni wpadł Łukasz i mocno przywarł do moich nóg - Mela nie oddawaj mnie tam! Proszę! Proszę! 

- Ale...

- Proszę! - Zaczął płakać. 

- Hej mały - Kucnęłam - No dobrze...Nie oddam cię tam...

- Dziękuję - Powiedział i rzucił mi się w ramiona - Dziękuję Mela!  - Popatrzyłam na Igora, który tylko wzruszył ramionami - Tam jest taka nie dobra pani ona wszystkich bije i na wszystkich krzyczy! 

- Już dobrze...Idź do pokoju, a ja zaraz dam ci coś do jedzenia tylko porozmawiam jeszcze z Igorem. 

- Dobrze, a mogę powiedzieć ci tajemnicę? 

- Jasne - Przyłożył małe rączki do mojego ucha, zaśmiałam się słysząc to co mi powiedział. 

- Tylko mu nie mów dobrze? - Zapytał przejęty. 

- Nie powiem - Przeczesałam jego włosy, a on pobiegł do pokoju. 

- Myślisz, że oni nie zauważą, że on zniknął?

- Tak właśnie myślę...

- Co?

- Posłuchaj - Usiadłam na blacie, a on położył ręce na moich kolanach - Jak ja tam mieszkałam, to kiedy jakiś dzieciak zniknął, to wszystkim było lżej...Nawet jeśli zauważą, będzie im to całkowicie obojętne. 

- Rozumiem...Masz podejście do dzieci...

- On nie jest niczemu winien, zasługuje na to, żeby mieć normalny dom. 

- Jak chcesz mu go stworzyć? On potrzebuje matki i ojca,  a nie nas.

- Wiem...On przede wszystkim potrzebuje uwagi. 

- Mela...On nie może tu zostać...

- Wiem cholera wiem! Tylko kilka dni, muszę coś wymyślić, muszę znaleźć mu dom. 

- Może żona Samuela będzie chciała się nim zaopiekować.

- Chciałbyś się opiekować dzieckiem, które jest owocem zdrady twojego męża?

- No tak...

- "Molly! Ona..." Dobra, coś wymyślę, a teraz zanieś mu to - Podałam mu talerz  i kubek  - Muszę zadzwonić do człowieka, który zaopiekuję się nim, kiedy my wyjdziemy. 

- A gdzie idziemy? 

- Zobaczysz - Uśmiechnęłam się, a on wyszedł z pomieszczenia. Zadzwoniłam do Olivii -Mam problem...Dość poważny...Mogłabyś wpaść dziś wieczorem i zostać z takim małym urwisem? Nie no jest znośny - Zaśmiałam się  - Tak?! To super, to czekam. - Rozłączyłam połączenie stanęłam przy oknie ."Co z tobą zrobić mały? Co zrobić? Samuel za nie długo to będzie twój koniec...Tylko co z tym małym?" Poczułam jak podchodzi do mnie od tyłu, położył mi ręce na biodrach i mocno docisnął mnie do siebie. Odgarną włosy i wbił się w moją szyję, a ja tylko delikatnie przekręciłam głowę. 

- Jakie on może mieć sekrety? - Wyszeptał mi do ucha, odwróciłam się w jego stronę . 

- Powiedział mi, że cię lubi - Uśmiechnęłam się, a on uniósł brwi. 

- A ty też mnie lubisz? -Zapytał opierając swoje czoło o moje.  

- Nie...Ja cię kocham. 

- Ja ciebie też. 

- Mela! Mela - Do kuchni wjechał  na skarpetkach Łukasz - Co wy robicie? - Skrzywił się - Igor, chodź !- Pociągnął go za rękę - Zagramy w grę! Będzie fajnie ! - Ciągnął go dalej,  Igor popatrzył na mnie błagalnym spojrzeniem, a ja się zaśmiałam. 




Pozdrawiam
Mela :3

20.08 15.07.2018 


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro