kruki

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Kruki leniwie sfrunęły z pobliskiego drzewa. Niespiesznie zaczęły szukać czegoś na dole. Niektóre z nich wydawały się nie być zainteresowane niczym innym niż przeglądaniem śmietników w poszukiwaniu pożywienia, a reszta z nich dziobała coś w ziemi.

Dzień był słoneczny, ale nie upalny. Kilka samotnych obłoczków płynęło po niebie. Niewielki stawik, znajdujący się gdzieś po środku tego wszystkiego odbijał obraz nieba i przemieszczających się chmur. Drzewa leniwie kołysały się na wietrze

Ludzie jak zwykle się dokądś spieszyli. Tylko szybkim krokiem przemykali przez park, nie zauważając całego tego piękna wokoło. Nie patrzyli ani na błękitne niebo, które odbijało się w wodzie, ani na drzewa, kołyszące się delikatnie, ani na kruki.

Jednak był ktoś kto siedział i przyglądał się wszystkiemu uważnie. Podziwiał całe to piękno przyrody. Głęboko oddychał, starając się jak najdłużej żyć tą chwilą. Jego oczy błądziły od kruków szukającymi jedzenia, poprzez zieleniące się drzewa aż do stawu. Starał się nie zwracać uwagi na ludzi, mimo że było ciężko. Zupełnie nie pasowali do tego miejsca. Kobiety szybko przemykały przez park, pozostawiając za sobą echo unoszącego się po kontakcie chodnika z ich wysokimi butami i zapach mocnych, duszących perfum. Mężczyżni krzyczeli coś do telefonów, z pospiechu niemal biegnąc przez park.

Wyjął papierosa i zapalniczkę. Nie spuszczając oczu z nieba, podpalił go i zaciągnął się powoli. Wypuszczając powietrze przymknął oczy i westchnął. Rozsiadł się na ławce wygodniej, zdjął plecak i rozluźnił. Teraz było lepiej.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro