IV,5 Część Pierwsza Cel: Zabić Williama Thomasa

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Zaczęte Pisać - 2 Listopada 2023r. 09:02

Powrót Pisania - 5 Stycznia 2024r. 15:09

Koniec Pisania - 28 Lutego 2024r. 15:27

NA POCZĄTEK POWIEM WAM ŻE NIE WIEM CZY ISTNIEJE TAKA ULICA NA KTÓREJ MIESZKAJĄ RICHTER (Trzeba pozwolić człowiekowi marzyć)

+ ZAUWAŻYŁAM (MOŻE TYLKO JA) ŻE TU MAŁO SIĘ DZIEJE ŻE OSOBY WIĘC POSTANOWIŁAM ŻE NASTĘPNE ROZDZIAŁY BĘDĄ POŚWIĘCONE LUDZIOM Z WRH I Z NIEMIEC mam już wymyślony rozdział z Pią i według mnie on jest trch smutny ale też i dziwny ♡

+ PRZEPRASZAM ZA ROZMOWĘ AGATHY I JEJ OJCA

*Wieczór, Dzień Postrzelenia na cmentarzu*

Wszyscy byli w salonie, ja chodziłam po pokoju a Oleksandra i Greta z kimś rozmawiały przez swoje telefony. Irys i Gloria patrzyły się przez okno i milczały a Valerian siedział zamyślony na skórzanym fotelu przy oknie obok dziewczyn. Czternastolatka zakończyła rozmowę rozłączając się i podeszła niepewnym krokiem do mnie.

- Chcesz jechać do Berlina? - Zapytała zmartwiona moim stanem.

Cała blada i mokra od łez a to wszystko przez mojego Ojca. Byłam dalej ranna po sytuacji która się stała jeszcze tego dnia, lekko przeziębiona a na dodatek chwilę temu zmierzono mi temperaturę i miałam stan podgorączkowy.

- Tak, chcę jechać do stolicy Niemiec, do mojego Ojca. - Odpowiedziałam opierając się o ceglany kominek.
Olea podeszła do stołu i na niego postawiła swój smartfon i wzięła do mój telefon. Potem wróciła do mnie i weszła na Messengera na naszą rozmowę i zaczęła pisać.

- Jeszcze dzisiaj chcesz? - Popatrzyła się na mnie przerywając pisanie a ja kiwnęłam głowią na zgodę. Chwilę później do nas dwie podszedł Valerian i popatrzył się na mnie.

- Tak, chcę. - Powiedziałam a chłopak podszedł do czternastolatki.

- Dziewczyno kurwa ona jest chora a ty chcesz aby pojechała do Berlina. - Podniósł głos Valerian na Oleksandrę.
Dziewczyna spojrzała na chłopaka niezadowolona, odstawiłam telefon na kominek i skrzyżowania ręce.

- Czekaj, jestem pierdolniętą Ukrainką i robię co mi ona każe. Agatha tego chce. Wiem co jej jest bo ona gorsze rzeczy przechodziła. - Przerwała i popatrzyła na mnie. - Ona wygląda okropnie i masz trochę racji ale co jak już go nie będzie? Ma jeszcze tą ranę i jeszcze dowiedziała się o swoim Ojcu. Ja już nie wiem róbcie co chcecie.

Zaczęło mi lekko wirować i straciłam trochę równowagę a na dodatek gorzej łapałam oddech.

- Valerian. - Powiedziałam cicho a chłopak się odwrócił, po chwili upadłam na ziemię.

*Rano, dzień przed Zabiciem Williama*

Obudziłam się na kanapie a w salonie dalej byli wszyscy. Greta rozmawiała a Irys i Gloria siedziały razem na fotelu. Valerian siedział nie daleko mnie a Oleksandra czytała coś z opakowania leków. Wzięła głęboki wdech i odstawiła rzecz i popatrzyła na mnie.

- Nie no pierdole tą pracę. - Powiedziała
oburzona.

- Jeszcze ci nie płacą za to. - Dopowiedziałam.

- Widzisz? Valerian ja potrzebuje wynagrodzenie bo z nią nie wytrzymam. - Zwróciła się do chłopaka.

- Ja też nie mam niestety. - Wzruszył ramionami.

Spojrzałam na łuk a za nim był przed pokój gdzie były torby i walizki a potem popatrzyłam ma stół na którym były różne kosmetyki.

- To w końcu jedziemy? - Zapytałam. Oleksandra kiwnęła głową i dalej czytała z opakowań.

- Dobra, coś tam przeczytałam więc dostaniesz leki. Tak jedziemy tylko powtórki z rozrywki ma nie być z tym, że upadasz na podłoge i do tego tracisz przytomność. - Podała mi szklankę wody i tabletkę. Połknęłam, popiłam a rzecz potem odłożyłam.

Przez następne dwadzieścia minut wszyscy się pakowali a mi kazali siedzieć więc grałam w pasjansa na telefonie. Gdy dziesiąty raz udało mi się wygrać przede mną stanął chłopak.

- To tak zawsze jest że ty poprostu chodzisz za nimi i udajesz że coś robisz? - Spytałam i odłożyłam telefon na bok.

- No tak tylko usunąć ciebie i Oleksandre

- Okej czyli tak to rozmawiasz sam do siebie? Bo teraz mówisz do mnie.

- Nie. - Chłopak się zaśmiał, popatrzył się na dziewczyny potem na moją osobę, wyciągnął ręce i pomógł mi wstać - Idziemy.

- Gdzie? Zakopać za domem? - Zapytałam nie zadowolona.

- Idziemy po kogoś. - Poszliśmy do przedpokoju w którym było około pięćdziesiąt torb i walizek które musieliśmy omijać.

- Po pedofila? - Spytałam.

- W wersji żeńskiej.

Wyszliśmy z domu a potem poza teren i poszliśmy w prawą stronę. Przez pięć minut szliśmy prosto i jedynie co widziałam to drzewa i krzaki. Kolejne dziesięć minut później zobaczyłam wielką czarno-szarą bramę. Weszliśmy furtką obok i od razu zobaczyłam duży dom a przed nim kobietę i dziewczynę. Podeszliśmy powoli do nich.

- Dzień dobry. - Powiedział. Obie przerwały swoją dyskusję a ja nerwowo zakrywałam ręce sweterkiem. - Jestem Valerian. - Przedstawił się.

- Dzień dobry, jestem Marta. - Rzekła kobieta. - Nigdy was nie widziałam.

- Ja mieszkam od tygodnia tu nie daleko.

Marta spojrzała na mnie a poczułam się jakbym była mrówką która miała za chwilę zostać podeptana przez człowieka. Kobieta uśmiechnęła się i spytała:

- A ty?

- Ja jestem Niemką dlatego Pani mnie nigdy nie widziała. - Powiedziałam szybko.

Marta wyjęła z portfela kilkanaście Euro i podała dziewczynie a ona włożyła do swojej torebki. Valerian wziął dwie walizki a mi podał nie wielką torbę. Marta przytuliła dziewczynę i znów spytała nas:

- Ile ma być osób?

- Siedem a na miejscu jeszcze cztery więc jedenaście. - Powiedział Valerian.

- Nie możecie pić alkoholu bo Lukrecja nie ma osiemnastu lat. - Oznajmiła z pełną powagą Marta.

"Lukrecja? - Pomyślałam. Valerian przytaknął a kobieta spojrzała na córkę i poszła bez słowa do domu. Przez chwilę staliśmy bez słowa ale w końcu wyszliśmy furtką z ogrodu przed domem.

Gdy byliśmy już na werandzie w White Rose House było słychać krzyki należące do Lavender. Rzeczy Lukrecji zostawiliśmy na werandzie i weszliśmy do domu. W przedpokoju dalej były walizki i nie dało się iść do innych pomieszczeń więc zaczęłam je przesuwać ale jedna walizka się przewróciła. Po chwili obok mnie pojawiła się Gloria.

- Co się stało że Lavender tak krzyczy? - Zapytałam.

Dziewczyna pomogła mi wejść do jadalni w której była zła Lavender oraz siedząca przy stole Oleksandra i Irys.

- Oni mieszkają gdzie indziej! - Krzyknęła. - Ale na szczęście w Berlinie.

- Jak to się stało? - Zapytał Valerian.

- Pewien chłopak postanowił że ukradnie wszystkie pieniądze swoich rodziców i je wyda. I nie mieli pieniędzy na to aby zapłacić za rachunki i ich wyrzucono! - Powiedziała Lavender.

*Dzień przed zabiciem Williama, Pociąg*

- Jaki debil zrobił że zamiast z naszego zadupia nie można jechać do Berlina tylko trzeba jechać do Warszawy? - Zapytałam trochę niezadowolona.

Pociąg z zewnątrz wyglądał nowoczesny ale w środku był jak z filmu "Anastazja". Mieliśmy trzy kabiny w pociągu ale jedną zajęłam ja z Oleksadrą. Z torby wyjęłam laptop i usiadłam obok okna a nogi położyłam na siedzenie przede mną.

- Co takiego wymyśliłaś? - Zapytała Oleksandra. - Bo ostatnio twoje pomysły są dość czerwone.

- Napiszę do kogoś. Czy tylko mi się jakoś nie podoba Lu i Gloria? Spytaj się Irys jak ma na nazwisko Lukrecja, proszę. - Ukrainka westchnęła i wyszła a ja włączyłam laptopa.

Ja: Cześć Eireann

Eireann: Co się stało Agatha? Widziałam wiadomości, że zabiłaś swojego narzeczonego

Ja: Chętnie wyjdę za emeryta

Eireann: A to już co innego

Eireann: O co chodzi?

Ja: Znajdziesz coś na temat dziewczyny o imieniu Gloria, jest chyba Greczynką i Polką

Eireann: Coś jeszcze?

Chwilę później do kabiny wróciła Oleksandra i powiedziała:

- Lukrecja Díaz.

Ja: I jeszcze o Lukrecji Díaz

Laptop odłożyłam na bok i do kabiny wszedł Valerian z wiadomością aby Oleksandra poszła do Irys i Lavender więc ona wyszła i mnie zostawiła z chłopakiem. Przez kilka minut była nieprzyjemna cisza. Laptopa schowałam szybko a potem patrzyłam na widoki przez okno i widziałam też słabe odbicie chłopaka.

- Valerian? - Zapytałam cicho i nie odrywając wzroku od okna.

- Słucham. - Odparł i usiadł na przeciwko mnie.

- Masz rodzinę która cię kocha? - Pociąg jechał szybko i dużo rzeczy widziałam rozmyte. Minęliśmy stację małego Polskiego miasta gdzie nie daleko peronu stało kilku ludzi a chwilę później widziałam drogę z szlabanem.

- Kilka razy dostawałem wiadomości abym wrócił do domu. Miałem bardzo duże wsparcie kiedy dowiedzieli się że miałem iść do wojska lub kiedy przeprowadzałem się tutaj.

- Jak dobrze ci pójdzie to będziesz White. - Ktoś powiedział. Spojrzałam na drzwi w których stała Oleksandra.

- Chciałabyś.

Przez następne dwadzieścia minut grałam w Państwa Miasta z Irys, Oleą, Lukrecją i Valerianem. Później oglądaliśmy "Do wszystkich chłopców, których kochałam" Ale Valerian musiał powiedzieć na początku że to jakiś nudny film ale obejrzał a nawet komentował. Kiedy zostało kilka minut do końca filmu musieliśmy go wyłączyć bo mieliśmy przesiadkę w Łodzi. Od razu kiedy weszliśmy do drugiego pociągu chciało mi się spać ale i tak dokończyliśmy film. Potem przez dwie godziny spałam w jednej kabinie z Valerianem ale było słychać głośnie krzyki dziewczyn.

- Jezu jakie wariatki. - Rzekłam i zakryłam twarz poduszką.

- Raz się tak wydarły przez to że Gloria zobaczyła pająka wielkości mrówki. Ja musiałem go zabić ale i tak miały problem że im pokazałem martwego.

- Mnie jedna dziewczyna straszyła przed kościołem ślimakami. To były przygotowania do Komunii których nie nawidziłam.

- Ślimaki? Na serio? - Zapytał.

- A masz problem? Ja nawet motyla się przestraszyłam.

Przez następne dwie godziny czytałam kryminał ale zasnęłam i obudziło mnie powiadomienie z telefonu że ktoś do mnie napisał. Wzięłam leniwie komórkę, włączyłam i okazało się że napisała do mnie Eireann.

Ja: Oleksandra! Chodź tu szybko

Oleksandra: Ooo wstałaś Już idę

Ukrainka przyszła a ja weszłam w link który wysłała mi Irlandka.

- Gloria Sasin (Nazwisko po Matce) w wieku sześciu lat podpaliła podobno niechcący dom w którym zmarł jej
bra- - Nie mogłam dokończyć przez to że to kabiny wszedł Valerian informując nas że za dziesięć minut mamy mieć przesiadkę w Frankfurcie nad Odrą.

Po tych bardzo dla mnie długich dziesięciu minutach zmieniliśmy pociąg ale ja zapomniałam o Glorii. Telefon i laptop miałam już schowany i jedynie co robiłam to siedziałam z książką która jest po Niemiecku.

Godzinę później podziękowałam w ciszy Bogu że jestem już w Berlinie i nie muszę siedzieć w pociągu. Te osiem godzin to było coś dla mnie.

Pierwsze co mnie wkurzyło to język w którym rozmawiają bo połowę rozumiałam a już drugą już nie. Drugie to że jest za dużo ludzi i musiałam trzymać Gretę za rękę. Z tego całego nie fajnego tłumu wyłoniła się dziewczyna która przytuliła z całej siły Irys i Glorię.

- Witajcie moje ulubione wariatki! - Krzyknęła z radości.

Za dziewczyną stało trzech chłopaków trochę podobnych do niej.

- Ładny. - Szepnęła Olea.

- Ola ty tak mówisz na każdego spotkanego chłopaka od kiedy cię poznałam. - Zauważyłam.

- Po co się ograniczać?

- Gdyby to nie był mój brat to bym powiedziała że ładny ale że nim jest to wygląda jak szczur. - Powiedziała Niemka. - Dzisiaj jest fajny bo nie ma butelki i imprezy więc uważajcie. - Poprosiła. - Witaj jestem Pia!

- Eee cześć. - Powiedziałam cicho że nawet nie było słychać.

Chłopaki wzięli torby, walizki i poszliśmy na parking gdzie były trzy ich auta. Szłam obok Irys ale przypomniało mi się że nie mam telefonu przy sobie i zaczęłam iść wolniej ale też lekko do tyłu i byłam za Valerianem który trzymał moją torbę. Otworzyłam lekko torebkę i wzięłam telefon i zasunęłam. Podbiegłam do Oleksandry i Irys a telefon schowałam do kieszeni.
Ja z czternastolatką weszłyśmy do tego samego samochodu przez to że ja nie miałam jak do nich zaufania. Na miejscu kierowcy usiadła Pia a obok Oleksandry siedziała Irys i rozmawiała z Glorią.

- Jak oni mają na nazwisko? - Szepnęłam. Pia odpaliła silnik i wyjechaliśmy z parkingu jak reszta.

- Richter. - Odpowiada.

Wyszukałam na Google "Pia Richter" I wyszło mi -

" Hannah i Jonas Richter - Życie i Rodzina.

Małżeństwo prowadzi kancelarię Prawną ale przez sprawy rodzinne jest zamknięta. Mają 3 dzieci - Pię, Maxa i Isaaca. Siostra Hannah zmarła na raka ale miała syna więc zamieszkał z parą. Chłopak ma na imię Mark Richter, ma teraz 20 lat i studiuje Prawo. "

Imię i nazwisko siostrzeńca Hannah było na niebiesko. Kliknęłam i wyskoczyła mi Wikipedia a do tego jego stare zdjęcia. Po piętnastu minutach znalazłam o dwa lata młodszego Marka Richtera. Przybliżyłam lekko zdjęcie i poczułam jakbym go znała. Weszłam w notatnik i patrzyłam co ja robiłam dwa lata temu.

" Kazań, Rosja - Mark Richter dostał zlecenie i prawie mnie utopił w Wołdze!!! "

Podałam telefon Ukraince na to ona zapytała:

- Kiedy ty tam byłaś?

- Byłaś na Ukrainie. To było w Styczniu.

Ulica na której mieszkało Rodzeństwo Niemieckie było bardzo ładne. Wszystkie domy to były kamienice a drzwi wyglądały jakbym była w Dublinie. Dużo było Francuskich balkonów a krzyki które trochę było słychać to jakbym stała pod Monopolowym. Od razu po wyjściu z auta wzięłam torbę. Mieszkanie było trochę puste ale i tak ładne. Ściany były koloru białego i jasnego szarego. W przedpokoju po prawej stronie było wielkie okno gdzie był widok na zamknięty ogród który był pewnie dla wszystkich. Kiedy byli wszyscy w domu obok mnie pojawiła się Hannah Richter.

- (Witajcie) (Jestem Hannah) - Powiedziała kobieta.

- Ona zna...?

- Tak tak tylko musi sobie przypomnieć. Ostatnim razem kiedy rozmawiała po Polsku to jak kłóciła się z Polką z naszego bloku. - Wyjaśniła Pia.

Hannah wyjęła telefon i spróbowała powiedzieć:

- Ty... Eee Agatha masz... Eee pokój z Valerianem. - Ja jak to usłyszałam zaczęłam się krztusić się powietrzem.

- Słucham?

- Drzwi żółte. - Oznajmił bliźniak Pii który ma na imię Maks.

Poszłam z chłopakiem do naszego pokoju. Gdy wyszliśmy ja otworzyłam szeroko buzie.

- Jedno? Ich coś boli. Przyniesiesz walizki proszę?

Ja ze zmęczenia skoczyłam na łóżko ale potem zauważyłam że mamy balkon Francuski. Wstałam leniwie i otworzyłam drzwi, spojrzałam ma dół gdzie były auta i Valerian z moimi i jego walizkami.

- Ciebie pojebało że to wezmę! - Krzyknął.

- Ja ledwo biorę torbę Lavender! - Z lekkiej złości pokazałam mu środkowy palec ale pomogłam mu.

Po prawie godzinie chodzenia w tą i z powrotem byłam już zmęczona. Położyłam się znów i jedyne o czym marzyłam to sen.

- Agatha! - Ktoś krzyknął. Po chwili do pokoju weszła bez pukania Irys.

- Słucham?

- Nie wiem. Pia chce ciebie a nie ja.

Greczynka położyła się obok mnie i patrzyła się na balkon. Ja patrzyłam się na sufit aż nagle wypaliłam:

- Ładny mają sufit.

Irys się odwróciła i zaczęła patrzeć razem ze mną. Dziewczyna przyznała mi rację i zaczęłyśmy rozmawiać o tym że Lukrecja przeszkadzała w trakcie podróży. Usłyszałłyśmy kolejne wołanie mnie ale ja byłam zbyt leniwa aby wstać tak samo jak Irys i ignorowałyśmy ich. Do pokoju z impetem weszła Greta.

- Wołamy was od dziesięciu minut. - Oznajmiła. - Co wy robicie?

- Gadamy o suficie. - Powiedziałam patrząc się na paznokcie.

- Co mamy zrobić abyście przyszły?

- Zmęczone jesteśmy. - Powiedziałyśmy razem.

- Maks! - Krzyknęła Greczynka. - Weź dziewczyny zanieś do salonu!

Od razu ja z Irys wstałyśmy, ominęłyśmy Gretę i poszłyśmy do salonu. Usiadłyśmy obie na fotelu a na telewizorze leciały wiadomości i przez to chciało nam się spać. Popatrzyłam się dookoła salonu bez wstawiania i zauważyłam że nie ma Oleksandry, Valeriana i Isaaca.

- Gdzie Oleksandra i Valerian? - Zapytałam. Pani Richter weszła do salonu i poprosiła męża aby dał niżej głośność a on to zrobił.

- Poszła do sklepu a on wyparował nagle.

- Dwa dni temu doszło do postrzelenia znanego milionera Joseph'a MacIntyre'a nie wiadomo czy mężczyzna przeżył. - Powiedziała dziennikarka. - Sprawczyni uciekła z miejsca zdarzenia.

- No ale jak dostał w brzuch a potem w głowę to jasne że zdechł. - Rzekłam lekko oburzona. - No w sumie nie wiem czy trafiłam w ten łeb tak szczerze.

- Postrzelony został przez swoją narzeczoną Agathę Thomas. Córka zmarłej projektantki Pauli i biznesmena Williama. Obaj zmarli osiem lat temu w wypadku.

Do domu bez pukania z wielką torbą weszła zdyszana Oleksandra i powiedziała:

- Macie książęta. Bozia nóżek nie dała? - Podała torbę Maksowi i położyła się na fotelu obok mnie i Irys. Chłopak wyjął butelkę z alkoholem i zapytałam:

- Jak udało ci się to kupić?

- Zaczęłam jej pierdolić po Polsku i sprzedała. - Powiedziała dumna z siebie.

- Jak można takie coś pić? - Spytała Pia.

- Ty się nie znasz. - Oznajmiła Oleksandra do Niemki.

Godzinę później wrócił Valerian więc wszyscy postanowiliśmy pójść do mojego i chłopaka pokoju. Ja z Irys i Oleksandrą położyłyśmy się na łóżku i brakowało abym nie poszła spać. Maks i Mark wzięli wcześniej kupiony alkohol i otworzyli go a ja prawie wyszłam z pokoju przez zapach ale otworzyłam balkon i było zimno że musiałam iść pod kołdrę która była zimna ale ciepła a do tego słychać głośne piosenki i krzyki jakiś ludzi.

- Jaki jest plan? - Zapytał Mark.

- Napiszę do niego abyśmy się spotkali potem jak odpisze to się umówimy wieczorem. W trakcie jazdy po mieście porozmawiam z nim i po prostu dostanie kulką w głowę. Łatwo? Łatwo. Szybko? Łatwo.

- Ja pamiętam jak raz jebłam jakąś dziewczynkę której nie lubiłam patykiem a planowałam to chyba trzydzieści minut. - Powiedziała Oleksandra.

- W co się ubierasz? - Zapytała Lukrecja która siedziała na podłodze i słuchała nas.

- W tamto. - Pokazałam na białą sukienkę która wisiała na klamce.

- A to nie twoja sukienka? - Spytała Greta Oleksandry.

Spojrzałam na Valeriana który był pode mną na dywanie i stuknął palcem w czoło. Ja pokazałam mu środkowy palec i on też to robił. Wystawiłam język i ręką ułożyłam mu dziwnie włosy.

- Słuchacie nas? - Zapytał ktoś.

- No tak tak. - Powiedziałam zmęczona. Wzięłam telefon z szafki i włączyłam. - Teraz musimy zrobić jedną z trzech najważniejszych rzeczy z tego wszystkiego. Napisać do niego.

Ja: Witaj

Nieznane: Dzień dobry coś się stało?

Nieznane: Nigdy cię nie widziałem

Ja: Nie nie tylko mam małe pytanie do Pana

Ja: Chciałbym Pan się ze mną umówić?

Nieznane: Jasne - Jutro?

Ja: Idealnie. Wieczorem?

Nieznane: Dobrze - Ja też mam pytanie

Ja: ???

Nieznane: Wysłałabyś swoje zdjęcie i napiszesz o sobie?

Ja: Jasne!

- No i co? - Zapytał Valerian. - Bo wyglądasz jakbyś miała zwymiotować.

- Bo chcę. Jezu ja piszę ze swoim Ojcem! - Powiedziałam zdenerwowana. - I do tego chce moje zdjęcie plus coś o mnie.

- Wybierz stare zdjęcie i tyle. - Zaproponowała Greta. - A resztę zmyślisz.

Wybrałam moje zdjęcie zrobione miesiąc temu i wysłałam do niego.

Ja: Jestem Amelia Martin i mam 16lat

Nieznane: Ładna jesteś

Nieznane: Czy to coś złego że ja mam prawie 50lat?

Ja: To nawet lepiej

Nieznane: Jutro o godzinie 20:00 na ulicy ***

Ja: Nie mogę się doczekać

- Nie wytrzymam. - Rzuciłam telefon na koniec łóżka i brakowało aby nie upadł na panele. - Co ja wyprawiam!

- Wiem że na pewno to nie jest normalne. - Oznajmił Mark.

- Czy ta sukienka nie jest za mała nawet na Oleksandrę? - Zapytała Pia i podeszła do ubrania. - XS. To na pewno za małe.

- Nie mam innej.

Następnego dnia byłam przez godzinę męczona przez Pię i Irys abym założyła inną sukienkę ale kiedy założyłam ją wyglądała bardzo dobrze na mnie a kłótni już nie było. Jednym problemem było to że nikt nie wiedział w tym ja gdzie dać pistolet ale udało się znaleźć małą torebkę. Zaczęłam się przygotowywać o godzinie osiemnastej bo makijaż był czasochłonny bo robiła go Oleksandra ale ja bym nie była lepsza.

- Dobrze jest? - Zapytała mnie. Spojrzałam na lusterko.

- Bardzo dobrze. - Powiedziałam zadowolona jej pracą.

Do pokoju wszedł Valerian i zaczął mówić:

- Ej bo... - Odwróciłam się i popatrzył na mnie. - Wyglądasz bardzo ładnie.

- Dziękuję. Co chciałeś?

- Isaac zniknął.

- Co? - Powiedziałam razem z Oleksandrą. - Jak to zniknął?

Nagle do pokoju weszła Pia bardzo zadowolona i chyba nie przejmująca się że jej brat zniknął.

- Boże Agatha ty podrywasz mnie czy swojego Ojca? - Zapytała. - Wyglądasz fantastycznie!

Podziękowałam i usłyszałam krzyki dobiegające z dworu. Otworzyłam drzwi od balkonu i spojrzałam na dół.

- Szybciej trochę! - Krzyknął Maks.

Obok mnie pojawiła się Pia i zapytała brata:

- Kto kieruje? Bo na pewno z tobą nie pojadę! - Zamknęła drzwi i popatrzyła na nas. - No to tak. Agatha, Valerian, Oleksandra, Maks i ja. Idealnie!

Wyszliśmy z mieszkania i poszliśmy do Maksa. Gdy weszliśmy z samochodu zaczęłam zastanawiać się " Na pewno mam to zrobić? ". Dwadzieścia minut później byliśmy na miejscu gdzie mam się spotkać z Tatą. Wyszłam wraz z Valerianem i czekaliśmy a samochód był niedaleko nas. Po kilku minutach zauważyłam auto należące do mojego taty. Stanęłam przy krawężniku a obok na ulicy podjechał i stanęło czarne BMW od strony pasażera otworzyło się okno i ujawnił się pięćdziesiąt letni mężczyzna przy kierownicy.

- Guten abend. - Powiedział mój Ojciec.

- Ich komme aus Polen (Jestem z Polski)

"Ale że zapomniał po jednym dniu?" - Pomyślałam.

- Jasne zostaw tamtego. - Pokazał zabierając prawą rękę z dźwigni zmiany biegów na Valeriana. Odwróciłam się i uśmiechnęłam się lekko a chłopak odszedł. Otworzyłam drzwi i weszłam do BMW. Odjechał od miejscu spotkania a za nami jechało Audi należące do Maksa.

- Ładny ma Pan samochód.

- Dziękuję. Mówiłaś że jesteś z Polski to czemu to jesteś? - Zapytał.

"Przyjechałam po ciebie".

- Do przyjaciółki przyjechałam a tamten chłopak to jej brat. Gdzie pracujesz?

"Valerian plus Pia jako rodzeństwo tego nie da się wyobrazić"

Bardzo się stresowałam bardziej niż przed ślubem moim. Skręcił w prawo i wjechaliśmy na bardziej ruchliwską ulicę Berlina.

- W firmie z alkoholem i sprzedaje sam auta. Studiujesz?

- Niestety nie bo mam szesnaście lat. Masz dzieci?

- Mam córkę Agathę.

"Przyznał się do mnie". Omijaliśmy różne restauracje i drogie sklepy oraz dużo klubów.

- Ma to samo nazwisko? - Zapytałam po chwili ciszy.

- Tak myślę bo miała wyjść za MacIntyre'a.

- Zabiła go. - Powiedziałam szybko.

Popatrzył się na mnie i zapytał:

- Skąd wiesz?

"Bo to ja".

- Znam ją. Kocha Pana.

"To jest prawda".

- Na serio?

- Jasne. Co noc słyszałam jak płakała.

"Aby nikt nie słyszał"

- Mieszkasz z nią?

- Mieszkałam dwa miesiące temu.

"Brawo dla mnie ja kłamię"

Spojrzałam na torebkę i lekko otworzyłam.

- Gdzie jedziemy? - Spytałam.

- Za chwilę będziemy pod moim domem.

"O nie nie nie" Popatrzyłam w lusterko i widziałam dalej Audi. Ulżyło mi ale że mam być z Ojcem w jego domu to tego nie wyobrażałam.

- Ma pan żonę?

- Tak mam ale mieszka we Włoszech.

Mój Ojciec zdradza Mamę. Sprawdzałam wcześniej z Irys czy miał inne dziewczyny. Miał z dziesięć.

- Widział Pan kiedyś śmierć?

Cisza. Rozejrzałam się wokół ulicy i nikogo nie było. Spytałam:

- A chcesz? - Otworzyłam szerzej torebkę i dotknęłam pistoletu. - Przepraszam Tato. Wyjęłam szybko rzecz i strzeliłam w ramię. Drugi nie daleko głowy. Zamknął oczy a ręce jego nie były już na kierownicy.

Odpięłam pas bezpieczeństwa. Otworzyłam drzwi i wypadłam z samochodu upadając na asfalt. Kiedy poczułam ziemię krzyknęłam z bólu a w oczach pojawiły się łzy. Zwinęłam się z bólu ale zobaczyłam BMW a obok martwego Ojca. Czułam silny i zimny powiew wiatru i też ze z moich raz zaczęla lecieć krew. Obok mnie leżącej zatrzymało się Audi z którego wyskoczył Valerian.

- Agatha! - Krzyknął na całą ulicę. - Krew? Agatha!

- Jestem... - Szepnęłam.

- Nic nie mów. - Po chwili Maks i Oleksandra przybiegli.

Chłopak podniósł mnie w stylu panny młodej. Spojrzałam na swoje ciało i prawie byłam odkryta. Zobaczyłam na bliznę na górze prawej nagi i się jeszcze bardziej rozpłakałam. Zamknęłam oczy. Chwilę później poczułam ciepło. Byłam w Audi z wszystkimi.

- Zabierzemy cię do szpitala. - Powiedziała z troską Oleksandra. - Będzie wszystko dobrze.

***

Nr. 7 - blood water - Все взаперти скованный болью

Nr. 8 - Droga Pani ( Nwm bo tak )

~3588SŁÓW~

TUTUTUTUTUUT w końcu! Napisany rozdział! Brawa dla mnie

Języka wroga nie było przez to że w trakcie pisania byłam chora i ledwo rozumiałam Polski XD

Kto pojechał do Berlina -
Agatha
Irys
Oleksandra
Valerian
Greta
Gloria
Lavender
LuKrecja

Eireann (Czytaj Erin. Ja czytam Errejan)

Przepraszam że to wygląda na odwal się ale poprawię ten rozdział A NAJBARDZIEJ rozmowę Agathy i jej Ojca ☹️

Drzewo Genealogiczne (Przepraszam za lekko rozmazane ale tam jest wszystko napisane kto co i jak) -

Agatha i jej sukienka -

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro