Rozdział 18

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Od tamtego dnia minęły trzy dni.
A ja cały czas myślałam o Connorze, i jego słowach "jesteś dla mnie bardzo ważna"
-Dość-powiedziałam sama do siebie, chyba się zakochałam.

Wstałam z łóżka,wypiłam krew, wykonałam poranną toaletę i  ubrałam się w białą szeroką koszulę i czarne szerokie jeansy, wyczesałam swoje włosy i pomalowałam się, oczywiście zrobiłam kreski i nałożyłam tusz do rzęs po czym wyszłam z domu, dzięki mocy dotarłam do szkoły w minutę. Na parkingu nie zastałam Connora ani Masona.

Poszłam pod salę lekcyjną i czekałam na dzwonek, miała zacząć się lekcja biologii, miałam jeszcze czasu do lekcji, więc zaczęłam pisać do Lilly, za którą dalej bardzo tęskniłam, co raz rzadziej mi odpisywała, w końcu zaczęła nowe życie.

Nie spodziewanie ktoś dotknął mnie w ramię, a był to Connor, który wyglądał na zadowolonego.
-Witaj Różyczko, tęskniłaś? Zapytał Connor.
-Hej, nie wcale. Cóż nie była to prawda, ale przecież nie powiem mu "tak cały czas o tobie myślałam"

Zadzwonił dzwonek, weszliśmy do sali, Connor usiadł koło mnie, Chwilę później przyszedł Mason oczywiście spóźniony i z malinką na szyi, wszyscy się na niego gapili.
-Co za debil. Zaśmiałam się pocichu.
-I pomyśleć że to jest mój brat. Powiedział zawiedziony Connor.
-Co dzisiaj robisz po lekcjach? Zapytał niespodziewanie Connor, przyglądając mi się.
-W sumie to nic, pewnie będę się uczyć, albo pójdę na polowanie i chyba tyle a czemu pytasz? Odpowiedziałam.
-To świetnie, bo chciałbym cię zaprosić na wyścigi samochodowe oczywiście jeśli się zgodzisz. Powiedział.
-O to super, chętnie z tobą pójdę. AAAA zaprosił mnie.
-No to jesteśmy umówieni, napiszę do ciebie później esemesa o której konkretnie zaczynają się wyścigi i przyjadę po ciebie.
-Dziękuje. Powiedziałam.

Lekcja się skończyła, a ja poszłam do swojej szafki, po zeszyty, kiedy otworzyłam szafkę znalazłam w niej róże piękną czerwoną różę z kolcami, a przy niej była karteczka z napisem "Róża dla mojej Różyczki Connor" ale romantyk, poczułam się jak w jakimś filmie romantycznym, ale nie ukrywam spodobało mi się to.

Lekcję minęły, wyszłam ze szkoły, miałam iść pieszo gdy koło mnie zatrzymał  się Connor mówiąc:
-Wsiadasz Różyczko?
Jeszcze nie dawno bym się upierała, ale już tak nie było, wsiadłam do jego samochodu z uśmiechem na twarzy.
- wyścigi będą za dwie godziny, może chciałabyś, jechać ze mną do mojego domu? Zapytał.
Zawstydziłam się nigdy nie byłam w domu u chłopaka, ale zgodziłam się, a co mi tam.
-No okej, mogę z tobą jechać. Mojej mamy i tak nie było w domu.

Jechaliśmy jakieś dwadzieścia minut.
- Jesteśmy. Powiedział Connor.
Dom był ogromnyi dosyć ponury. Na dworze było dużo drzew, ale ja lubiłam takie mroczne domy, pewnie dlatego że lubiłam horrory.
Weszliśmy do środka i było naprawdę ładnie, w środku nie było ponuro, panowały barwy białe i szare, trochę czarnego, było po prostu elegancko.
- Są twoi rodzice i Mason? Zapytałam.
-Mój ojciec pracuje, Mason jest tradycyjnie u jakieś nowej dziewczyny.
- A twoja mama? Głupio zrobiłam że zapytałam.
Na to pytanie nie co posmutniał.
- Matka nie żyje już od roku, miała tą samą chorobę na którą Mason miał umrzeć, czyli raka.
-Przepraszam że o nią zapytałam, ale ze mnie idiotka.
-Nic się nie stało przecież nie widziałaś.
Zaczęły automatycznie lecieć mi łzy z oczu, byłam wrażliwa, a wiedziałam że strata bliskiej osoby boli. Na co Connor mnie przytulił, zaczęliśmy na siebie patrzeć, Connor dotknął mojego policzka i zaczął wycierać z niego łzy.
-Sokojnie moja Różyczko. Uspokajał mnie.
Ja również go przytuliłam.
-Oprowadzić cię po domu? Zapytał.
Na co kiwnęłam głową.
Pokazal mi luksusowe łazienki, sypialnie, salon, garderobę,wszytko było takie nowoczesne, następnie pokazał mi swój pokój, był duży i dosyć ciemny, miał ogromne łóżko, biurko z komputerem i piłkarzyki.

Connor miał również piękny widok na las, na który właśnie spoglądałam przez okno, Chłopak stanął za mną i objął mnie w talii, zarumieniłam się.
- Różyczko pamiętasz jak mówiłem ci że bardzo mi na tobie zależy?
- Tak pamiętam. Odpowiedziałam
-Kocham cię. Powiedział.
Serce zabiło mi szybciej, odwróciłam się twarzą do niego, -Ja- Nie wiedziałam co powiedzieć- Ciebie... Nie dokończyłam, bo mnie pocałował, oddałam pocałunek, po czym wziął mnie na ręce   i położył na łóżku, dalej mocno się całując.

Obudziłam się w łóżku Connora, nie wierzę spałam z nim, mimo że Connora nie było już w łóżku, byłam ubrana, po prostu razem spaliśmy. Wyjrzałam przez jego okno i zobaczyłam Connora na dworze, wybiegłam do niego.
- Różyczko nie śpisz już?
-Ty też już nie śpisz. Powiedziałam.
-Rożyczko nie gniewasz się że nie poszliśmy na wyścigi? Zapytał.
-Nie gniewam się, bo spędziłam czas z tobą. Connor ucałował mnie w czoło mówiąc "Moja Różyczka"

Kiedy Connor wysadził mnie koło domu, wyjęłam telefon z kieszeni i zobaczyłam mnóstwo nie odebranych połączeń od mamy.
Weszłam do domu i zaczęło się. Mama przybiegła na korytarz i wykrzyczała.
-Rose dziecko gdzie ty się podziewałaś, wiesz jak się martwiłam? Chciałam dzwonić na policję!
- Mamo spokojnie ja... Nie dokończyłam bo mi przerwała.
-Jak spokojnie! Nawet mi nie odpisałaś! Krzyczała.
-Mamo byłam u chłopaka. Powiedziałam nagle.
-Co? Masz chłopaka?
-Tak dlatego nie odpisywałam i nie oddzwoniłam. Bardzo cię przepraszam, i obiecuje że to się więcej nie powtórz! Obiecałam.
- Skąd jest ten chłopak i jak się nazywa? Zapytała mama.
-Nazywa się Connor Moore i mieszka całkiem nie daleko nas.
- No dobrze, ale na następny raz masz mi dać znać jak będziesz u chłopaka, bardzo się martwił o ciebie.
Na co przytuliłam mamę.















Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro

#wampiry