Rozdział 4

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Zdziwiła mnie ta wiadomość, początkowo pomyślałam że to może Mason, ale on nawet nie miał mojego numeru telefonu, a poza tym co miała znaczyć ta "Różyczka" nikt tak nigdy na mnie nie mówił. Postanowiłam zignorować tę wiadomość, zamknęłam drzwi i poszłam do domu Lilly z tą lasagnią. Gdy byłam na miejscu zapukałam do drzwi, które otworzyła mi Lilly, podałam jej lasagnie która położyła w kuchni i poszłyśmy do jej pokoju, Lilly miała piękny pokój miała tam duży telewizor, wiele książek, bo Lilly tak samo jak ja uwielbiała czytać książki, i balkon z pięknym widokiem na ich ogród.
-No to opowiadaj jak było w szkole z Masonem.
- A co miało być oprowadzałam go po szkole i tyle. Powiedziałam nie do końca zgodnie z prawdą.
-Rose mnie nie nabierzesz dowiedziałam się że Mason zawiózł cię do domu bo zemdlałaś, jak mogłaś mi nie powiedzieć.
-Uh no dobra masz rację powinnam była ci powiedzieć ale nie chciałam żebyś się martwiła, a poza tym skąd o tym wiesz? Zapytałam.
-Od twojej mamy bo nie mogłam się do ciebie dodzwonić, więc zadzwoniłam do twojej mamy i powiedziała że odwiózł cię ten przystojniak. Powiedziała podekscytowana Lilly.
-Pff to głupek on ze wszystkimi flirtuje, poprostu mi pomógł i tyle.
-Rose widzę że się rumienisz spodobał ci się, i nie dziwię ci się.
Nie chciało mi się już słuchać Lilly więc rzuciłam w nią poduszką. Po kilku godzinach u Lilly wróciłam do swojego domu. Po kąpieli poszłam spać. obudziłam się o piątej rano z wielkim głodem, więc ruszyłam do łazienki i zaczęłam wysysać z siebie krew, ale stało się coś dziwnego, mimo że wypiłam dużo swojej krwi to dalej byłam głodna, spojrzałam w swoje odbicie w lustrze i przerazilam się na widok swojej twarzy, wyglądałam okropnie, miałam okropne wory pod oczami a moje oczy były bardzo zaczerwienione, nie widziałam co mam z tym zrobić. Spanikowałam. Dałam na swoją twarz tone makijażu chodź i tak źle wyglądam, ale na pewno troche lepiej, na szczęście mama była w pracy, więc nie widziała jak wyglądam. Byłam tak słaba że moje moce nie działały, nie byłam w stanie biegnąć. Musiałam iść na przystanek autobusowy. Byłam już spóźniona do szkoły. Ale nie obchodziło mnie to, bo w tej chwili miałam większy problem na głowie, nie wiedziałam co mam zrobić, dlaczego moja krew już nie działała.
Wysiadłam z autobusu i poszłam w stronę szkoły, bałam się, byłam co raz bardziej słabsza, przez chwilę pomyślałam że może powinnam wypić czyjąś krew, ale nie chciałam tego robić, nie chciałam być morderczynią, ale musiałam. Weszłam do toalety i patrzyłam na swoje odbicie w lustrze, moja skóra stawała się sucha, i moja twarz zaczęła robić się szara. Już myślałam że umieram aż nagle do łazienki weszła Laura, na szczęście mnie nie zauważyła, bo wbiegła do łazienki w pośpiechu, kiedy Laura wyszła do łazienki zmierzyła mnie swoim wrednym spojrzeniem.
-Lauro wyjdź szybko! Krzyknęłam do niej ale ona najwyraźniej miała ze mnie ubaw.
-Dlaczego miałabym słuchać kogoś takiego jak ty?
-Jeśli nie wyjdziesz z tej łazienki to może się to dla ciebie źle skończyć, daje ci szansę Laura uciekaj! Krzyknęłam do niej.
Laura nie była zadowolona z tego że mówię jej co ma robić, chciała mnie spoliczkować, ale ja nie zapanowałam nad sobą i wgryzłam się w jej szyję, chciała krzyczeć, ale nie pozwoliłam jej na to. Laura straciła przytomność albo umarła, już nawet tego nie wiedziałam byłam całą z jej krwi, spojrzałam na swoje odbicie w lustrze i moja twarz miała już swoją naturalną barwę, i znowu miałam dużo siły, a to oznaczało że pić czyjąś krew. Spanikowana uciekam z łazienki, lekcja Jeszcze trwała, nie byłam w stanie dalej przybywać w tym miejscu spowrotem uciekałam do domu. Odzyskałam moje moce, znowu mogłam biegać z prędkością światła. Kiedy dotarłam do domu myślałam o Laurze i o tym że nawet jej nie pomogłam, nienawidziłam jej to prawda ale mogłam jej pomóc, choć ona była dla mnie okropna i znęcała się nade mną psychicznie.

          

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro

#wampiry