Rozdział 6

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Po wiadomości którą dostałam od nieznanego numeru nie mogłam zasnąć. Jedyne co widziałam że to jakiś mężczyzna, ale kto to mógł być i dlaczego akurat ja?
Był już ranek a ja patrzyłam na wiadomość od nieznanego mężczyzny, oczywiście napisałam wiadomość pod ten numer o treści "kim jesteś" i "czego ode mnie chcesz" ale nie dostałam odpowiedzi, to nie mógł być żart. Była już siódma rano więc musiałam szykować się do szkoły, cóż przynajmniej o śniadanie nie musiałam się martwić, bo po ostatnim "polowaniu" wzięłam trochę krwi do specjalnego pojemnika, więc chociaż jeden dzień nie musiałam martwić się od kogo znowu wezmę krew. Wypiłam swoje śniadanie, umyłam żeby, wyczesałam włosy, ubrałam na siebie koszulkę oversize i legginsy a do tego trampki, ponieważ dalej było ciepło. Nie musiałam już ubierać na siebie bluz,bo nie miałam już ran na rękach. Mama jak zawsze pracą zrobiła mi  śniadanie wzięłam kanapkę żeby po powrocie z pracy myślała że zjadłam, zamknęłam drzwi i ruszyłam nie minęła minuta a już byłam na miejscu dzięki mojej mocy, czyli szybkiemu biegu. Pod klasą czekała Lilly bez Masona, pewnie znowu się spóźni jak zawsze. Przywitałam się z Lilly akurat dzwonek zadzwonił więc my i reszta klasy weszliśmy do kasy. Ku zdziwieniu wszystkich w tym moje znowu zobaczyliśmy że wchodzi nauczyciel wraz z Dyrektorem, znowu.
- Dzień dobry, przychodzę do was z bardzo smutną wieścią. Oznajmił dyrektor.
-Wasza koleżanka Laura Perez nie żyje zmarła dziś rano.
Wszyscy byliśmy w szoku jak to możliwe, przecież ona miała być wypisana ze szkoły.
Dyrektor po chwili wyszedł z naszej klasy, ale przeszedł za to Mason, bardzo dziwiło mnie to że akurat przychodził po dyrektorze, tak jakby się ukrywał.
Zmierzyłam go swoim wzrokiem z góry a dół, wyglądał normalnie, miał na sobie białą koszulkę i czarne spodnie dresowe,przyznam że nie wiedziałam że Mason jest taki umięśniony, przywitał się i usiadł a i Lilly mu wszytko opowiedziała, ja nawet się do niego nie odezwałam co nie co go zdziwiło. Gdy zadzwonił dzwonek szybko wybiegłam z kasy, ale usłyszałam że ktoś za mną idzie, tam miałam bardzo dobry słuch. Za ramię chwycił mnie Mason który patrzył mi głęboko w oczy trochę to wyglądało jakby miał mnie zaraz pocałować, ale na szczęście tak się nie stało, wyszarpnęłam się z jego uścisku. Na co się zdziwił skąd miałam tyle siły, bo ten uścisk był całkiem mocny.
- Co ci się stało? Powiedziałem coś nie tak? Zapytał.
Nic się nie stało po prostu... To wszystko jest jakieś dziwne. To jedyne co mogłam powiedzieć.
Mason objął mnie na co się zarumieniłam. I chyba to zauważył bo się uśmiechnął, znowu patrzył na mnie swoimi brązowymi tęczówkami.
- Przepraszam że tak się zachowałam. Nie wiem czemu to powiedziałam.
- Spokojnie nic się nie stało każdy może mieć czasem zły dzień. Pościł mi oczko i poszliśmy razem na lekcję.
Matematyki była okropna jak zawsze ale dzisiaj wyjątkowa nudna, dobrze że siedziałam z tyłu więc mogłam dyskretnie skorzystać z telefonu, podczas tej lekcji cały czas czułam na sobie wzrok Masona. I w sumie podobało mi się to.
Lekcję się skończyły więc razem z Lilly kierowałyśmy się w stronę wyjścia, bez Masona bo on gadał jeszcze ze swoimi kumplami. Kiedy dotarłam do domu zobaczyłam że znowu muszę uzupełnić swoje zapasy krwi, więc włożyłam czarne dresy żeby nikt mnie rozpoznał wyjątkowo włożyłam na twarz maseczkę. Znalazłam swoją ofiarę, jak zawsze wyssałam z niej trochę krwi i trochę wlałam do pojemnika, patrzyłam chwile na ofiarę czy odzyskała przytomność, i poszłam, gdyż zobaczyłam że nic jej nie jest. Gdy wracałam znowu dostałam wiadomość od tego pieprzonego nieznanego numeru.
-Kurwa znowu. Powiedziałam po ciuchu
W wiadomości było napisane "Różyczko jeszcze trochę i się spotkamy" Myślałam że zemdleje byłam przerażona, znowu on, nawet już do niego nie pisałam, bo wiedziałam że i tak nie odpisze. Gdy dotarłam do domu poczułam się taka bezsilna, bo wiedziałam że nikomu nie mogę tego powiedzieć, w końcu i tak nikt by mi nie uwierzył.

             

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro

#wampiry