Rozdział 2

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Więc pierwsza wskazówka to airjitzu. Nie spodziewałbym się - powiedział Morro, gładząc się w skronie. Opuścił moje ciało, ale zamknął mnie w klatce. Teraz prawdopodobnie będzie korzystał wyłącznie z ciała Lloyda.

- Zwój airjitzu jest w muzeum - ogłosił jeden z duchów - Idź po niego, zanim ninja się domyślą.

- W porządku - odparł - Pilnujcie dziewczyny, chociaż wiem, że jest na tyle mądra, że nie ucieknie - podniósł mój podbródek opuszkami palców, mierząc wzrokiem moją twarz.

- Oczywiście, Mistrzu Morro. Nie masz co się obawiać. - odpowiedziałam grzecznie.

- Coraz bardziej mi się podobasz, dziewczynko - uśmiechnął się złowieszczo, po czym odwrócił się ode mnie i poszedł do drzwi. Westchnęłam cicho. Siedziałam bez ruchu jakieś pięć godzin. Nie dano mi jedzenia, picia ani nie miałam okazji się odświeżyć czy załatwić.

- Emm - mruknęłam - Naprawdę muszę się załatwić - popatrzyłam błagalnie na jednego z duchów.

- Nie możemy cię wypuścić. - odpowiedział beznamiętnie.

- Wolicie mieć tu tsunami czy ochrzan od Morro? - zapytałam, unosząc jedną brew. Skończyło się na tym, że mnie wypuszczono, a ja miałam się załatwić za domkiem.

Głupcy.

Nie wiedzą, że planuję uciec.

Biegłam ile sił w nogach. Chciałam znależć ninja, ale nie wiedziałam jak. Padnęłam na ziemię, zmęczona. Biegłam godzinę, a to dla mnie trochę za dużo, tym bardziej że od 8 godzin nic nie piłam, a od 9 nic nie jadłam. Dodatkowo opętanie przez Morro również mnie wykończyło. Czułam się, jakbym miała za chwilę umrzeć. Przechodnie patrzyli na mnie dziwnie, ale nie dziwię im się. Leżałam na środku chodnika zdyszana, ale nikt się nie pofatygował, by mi pomóc. Na szczęście miałam trochę pieniędzy, więc mogłam sobie kupić coś do picia. Na jedzenie raczej mi nie starczyło. Widząc szyld z dzbankiem, pomyślałam, że to może jakaś herbaciarnia. Oby udało mi się tam dopełznąć. Po pięciu minutach byłam tuż przed drzwiami, ale nie potrafiłam stanąć o własnych siłach. Zapukałam, a po kilku sekundach otworzył mi nie kto inny jak Sensei Wu.

- Sensei! - ucieszyłam się na jego widok - Pomóż mi... - mówiłam słabym głosem. Sensei zmartwił się, co można było zobaczyć nawet na jego zmarszczonej twarzy. Pomógł mi wstać, ale gdy tylko mnie puścił, runęłam na ziemię.

- Ała... - syknęłam z bólu. Musiałam sobie zedrzeć skórę na kolanie.

- Chodź, pomogę ci. - doprowadził mnie do kanapy i kazał mi się położyć. Wziął z szafki bandaże i uniósł nogawki moich spodni, jednak szybko z powrotem je opóścił.

- Coś nie tak? - zapytałam drżącym głosem.

- Po prostu... dużo krwi. Tak, tylko tyle. Zaraz ci to ładnie zabandażuję i poczujesz się lepiej.

Drzwi się otworzyły i weszła Nya.

- Stutter! Matko moja, co ci się stało?! - podbiegła do mnie i popatrzyła na mojego nogi zza ramienia Senseia - O mój boże...

Przechyliłam głowę, by zobaczyć, co jest nie tak. Okazało się, że na jednej z nóg już prawie było widać kość, a na drugiej było wielkie rozcięcie. Krew była wszędzie.

- Widziałam, jak Morro cię opętał. Jak to się właściwie stało? - zapytała Nya, starając się zmienić temat.

- Cóż, wyszłam po zakupy i weszłam do ciemnej uliczki... wiem, jestem głupia - syknęłam, gdy jedna z moich ran zaczęła piec. Prawdopodobnie Sensei polał ją wodą utlenioną - Zdziwiłam się, gdy zobaczyłam Lloyda, ale to oczywiście był Morro. Gdy zapytałam, czego ode mnie chce, powiedział, że "jestem słabością trzech ninja" i że pragnie to wykorzystać. Jeśli nie zadziała, postanowił, że użyje mojej mocy. Jak powiedział, tak zrobił. Opętał mnie i polecieliśmy smokiem na statek, a co było dalej już wiesz. Uciekłam mu, gdy tylko przeszedł z mojego ciała na ciało Lloyda. Starałam się was znaleźć, ale byłam głodna, spragniona i zmęczona, bo przez około godzinę biegłam, aby duchy Morro mnie nie znalazły. Zobaczyłam szyld herbaciarni, więc postanowiłam, że się napiję. Nie spodziewałam się, że znajdę tu was - zakończyłam swoją opowieść.

- W takim razie przyniosę ci coś do picia - powiedziała Nya i zniknęła na chwilę. Potem pojawiła się ze szklanką wody. Wypiłam ją łapczywie i podziękowałam. Chciałam zapłacić, ale Nya mnie powstrzymała.

- Dla przyjaciół za darmo, tym bardziej, że sporo przeszłaś - uśmiechnęła się, co odwzajemniłam.

- To na razie musi wystarczyć - stwierdził Sensei, a ja spojrzałam na moje zabandażowane nogi - Nie możesz się teraz przemęczać.

- Ale ja chciałam wrócić do domu - mruknęłam.

- Nie możesz. Chwilowo tylko tu jesteś bezpieczna - Sensei odszedł, a ja spróbowałam wstać. Moje nogi się zachwiały, a ja upadłam tyłkiem na kanapę. Westchnęłam cicho, jednak mój nastrój szybko się zmienił, gdy usłyszałam głos mojego kuzyna za drzwiami. Gdy wszedł do pokoju, w którym aktualnie przebywałam, spróbowałam do niego pobiegnąć, ale upadłam, bo zapomniałam o zakazie Senseia. Westchnęłam, a Jay podał mi rękę. Mocno przytuliłam niebieskiego ninja, szlochając w jego ramię.

- Tęskniłam za tobą... - szepnęłam.

- Ja za tobą też - oderwał się ode mnie i przyjżał mojej twarzy - O matko, co ci się stało?

- Cóż - mruknęłam - Kiedy tu przybiegłam, zdarzyło się kilka wypadków po drodze. Nie chcesz patrzeć na moje nogi - zaśmiałam się.

- Moje biedactwo - Jay ponownie mnie przytulił. Piękną chwilę przerwał Cole, który również wszedł do pokoju.

- Stutter? Ciebie najmniej się spodziewałem - oburzył się.

- Tak, ciebie też miło widzieć - mruknęłam.

- Chłopaki, Stutter tu jest! - krzyknął Cole i zza drzwi niemal natychmiastowo wyszedł Kai i Zane. Patrzyłam na czerwonego przez chwilę. Mierzyliśmy się wzajemnie wzrokiem, aż w końcu postanowiłam przerwać niezręczność i przytulić się do chłopaka. Mocno mnie objął, jakby nigdy już nie miał wypuszczać.

- Przepraszam - szepnęłam - Przepraszam, przepraszam, przepraszam...

- Za co ty mnie przepraszasz? - zapytał, trochę zdziwiony.

- Za to, że Morro mówił wtedy prawdę.

Kai przełknął głośno ślinę. Zapewne spodziewał się wszystkiego, tylko nie tego.

- Nie musisz mnie przepraszać. Rozumiem twoją złość.

- Gołąbeczki, możecie przerwać? Robi mi się niedobrze - zaśmiał się Jay, więc odsunęłam się od chłopaka, opierając się o ścianę, aby się nie przewrócić. Kai uśmiechnął się do mnie, co odwzajemniłam.

- Wiesz coś na temat Morro? W końcu cały czas przy nim byłaś - zapytał Zane.

- Ostatnio, kiedy go widziałam, chciał wykraść zwój airjitzu z muzeum. Potem uciekłam - odpowiedziałam grzecznie.

- Tak, to już mamy za sobą - mruknął Cole.

- Jedyne, co wam zostało, to wycieczka do nawiedzonego zamku mistrza Yanga. Tam prawdopodobnie znajdziecie zwój - do pokoju weszła Misako. Zdziwiła się na mój widok, ale nie skomentowała tego.

- Dobra chłopaki, nie ma czasu - pogonił Jay - Widzimy się później - zwrócił się do mnie i wyszedł razem z resztą. Westchnęłam cicho. Znowu zostałam sama. Postanowiłam potrenować chodzenie. Zaliczyłam kilka gleb, ale w końcu znalazłam sposób na utykanie, aby dobrze mi się chodziło.

- Zła dziewczynka - usłyszałam przy swoim uchu, co wywołało u mnie dreszcze.

- Mor.. - chciałam krzyknąć, ale zatkał mi usta.

- Myślałem, że jesteś mądra. Cóż, nawet duchy się mylą - zaśmiał się - A teraz pójdziesz ze mną. I nawet nie próbuj się stawiać, przecież widzę, w jakim jesteś stanie.

Westchnęłam i wyszłam z herbaciarni razem z Morro. Stworzył smoka Lloyda i kazał mi wziąść, więc tak zrobiłam. Polecieliśmy do jego domku, w którym dotychczasowo mieszkał. Zamknął mnie w klatce i nie pozwolił duchom wypuszczać, nawet jeśli byłby to nagły wypadek. Sam zniknął, nie wspominając, gdzie idzie. Czułam, że długo będę tu siedzieć.

~~~

Cóż... nie skomentuję tego. Nawet nie 2/10.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro