Rozdział 40

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

𝓛𝓲𝓫𝓲𝓽𝓲𝓷𝓪

Smród unoszący się z moich rąk przyprawiał mnie o odruchy wymiotne. Walczyłam z przejmującą ochotą, by zanurzyć je w pierwszym lepszym strumieniu, nieważne, że wypełnionym posoką. Miałam wrażenie, że wżerał się w moją skórę, przenikał przez mięśnie i docierał aż do kości.

Jeszcze chwilka, jeden moment, kilka kroków dzielących mnie od potoku, aż w końcu mogłam zmyć woń tej dziewuchy. Przyklękłam na kamienistym brzegu i spojrzałam na swoje cuchnące, cuchnące, cuchnące dłonie i uśmiechnęłam się szeroko. Bardzo szeroko.

Oj, byłam z siebie tak dumna. Dumna. Dumna.

Może i zmarnowałam taką cudowną okazję, by pozbyć się dziewuchy raz na zawsze, ale zamiast tego otrzymałam coś dużo, dużo lepszego. Nie, nie otrzymałam. Sama o to zadbałam. Zapracowałam.

Perfekcyjnie wypełniłam kolejne zadanie.

Tak łatwo kogoś oszukać i zmanipulować, gdy jego serce przepełnia ból, zazdrość, ale i wdzięczność. O tak, wdzięczność jest bardzo potężnym uczuciem.

Szkoda, że musiałam wykorzystać mego króla. W końcu zrozumie, kto jest jego przeznaczeniem. Kto jest kobietą dla niego. A wtedy będzie wdzięczny za wszystko, co dla niego uczyniłam. O tak, będzie bardzo wdzięczny.

Przepełniało go tyle emocji, że nawet nie poczuł, nawet gdy jeden z moich pazurów skaleczył jego twarz. Wtedy właśnie krew dziewuchy, która zbrukała moje dłonie, gdy ratowałam ją przed upadkiem, moja oraz jego zmieszały się, tworząc jedność. Wtedy obiecał, że zrobi wszystko, o co go poproszę.

Ba! Nie poczuł nic nawet wtedy, gdy więzy przysięgi krwi, którą złożył, zawisły na naszej trójce niczym łańcuch, wiążąc nasze życia na zawsze.

Przyłożyłam policzek do wilgotnej ziemi, niemal czując uderzenia serca mego stwórcy.

– Ojczulku, byłbyś dumny. Zyskałam dziś tak wiele, nie tracąc ani jednej cennej kropli krwi z ampułek skradzionych uzdrowicielce.

Podmuch wiatru uderzył w moje ciało, jakby Ojciec pragnął mnie pochwalić. Dreszcz podniecenia przebiegł po moim ciele.

Tak blisko celu. Tak blisko. Blisko. Bliżej niż kiedykolwiek wcześniej.

Już wkrótce On odzyska swą potęgę, a wtedy ja stanę u jego boku.

A mój król będzie mi służyć. Służyć. Służyć. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro