Strona 3

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

..Chyba należy uciekać" - w końcu jakieś racjonalne polecenie wydane przez mózg.

Pędem puściłam się wąskimi uliczkami Warszawy, pragnąc dobiec do spokojniejszej dzielnicy. Nagle strzał. Dokładnie taki jak ten, rozpoczynający Bieg Osińskiego, jednak wzmocniony co najmniej milion razy. Przy takim akompaniamencie upłynęła mi histeryczna, a także, ku mojemu strapieniu, zupełnie bezcelowa ewakuacja do jakiejś cichej przystani. Dlaczego,,bezcelowa"?

Otóż, dlatego, iż po prostu żaden azyl, oaza już nie istniały...
***
W atmosferze rodem z gry Wasteland, w której można wcielić się w rolę ostatniego obrońcy prawa na świecie, gdzie nie obowiązują już żadne zasady, czułam się arealnie, a rzeczywistość wyglądała jak jakaś fatamorgana, ułuda, natomiast każde potencjalne źródło ratunku - jak piękny miraz. Pogoda była wręcz wymarzona na spacer. Ha, chociaż dla niektórych, jak widać, na wojnę...

Zobaczyłam żołnierza. Młody. Całkiem przystojny. Tylko, po której jest stronie?

Och, mundur niemiecki - trafnie zauważyłam. Czyli mam do czynienia ze
sprzymierzeńcem - tym razem trochę [czytaj: bardzo] się pomyliłam.

Dostałam pałką w głowę.

Znowu muszę na chwilę was opuścić, gdyż ciemność ukryła mnie w swej
otchłani, jedynym bezpiecznym schronieniu....

***

Jaskrawe światło zaczęło igrać z moimi oczami, które automatycznie zwróciły się o pomoc do ust. Te błyskawicznie zareagowały:

Zgaś to lepiej mamo, dzisiaj nie mam szkoły!!!

W jednej chwili dotarło do mnie, co miało miejsce przed moją ,,drzemką".

- Ej, ona chyba rzeczywiście mocno dostała tamtym kijem - czysty głos przeciął ciszę wzbogacaną uprzednio przez tętent mego serca.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro